"Trzeba się zmierzyć ze sprawcą oko w oko". Proces byłego księdza oskarżonego o molestowanie ministranta

Sprawą zajął się sąd w Chodzieży
Proces byłego księdza z Chodzieży. Pełnomocnik pokrzywdzonego o sprawie
Źródło: TVN24

Nawet do 12 lat więzienia - taka kara grozi byłemu księdzu Krzysztofowi G. z Chodzieży. Mężczyzna jest oskarżony o dokonywanie gwałtów i molestowanie nastoletniego wówczas ministranta. Czyny objęte aktem oskarżenia miały miejsce na przestrzeni kilkunastu lat.

Proces ruszył tuż po godzinie 9 w Sądzie Rejonowym w Chodzieży (woj. wielkopolskie). Na ławie oskarżonych zasiada były duchowny Krzysztof G. Według prokuratury miał molestować i gwałcić ministranta Szymona.  - Prokuratura skierowała w tej sprawie akt oskarżenia w grudniu 2020 roku. Mężczyźnie przedstawiono trzy zarzuty. Dwa z nich dotyczyły zgwałcenia, a jeden molestowania na skutek nadużycia zaufania – przypomniał Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. 

Tuż przed rozprawą pokrzywdzony powiedział, że ma nadzieję, że w sądzie Krzysztofa G. spotka sprawiedliwa kara, choć – jak przyznał – na rozpoczęcie procesu czekał kilka lat. - Dzisiaj stres jest większy, bo trzeba będzie się zmierzyć ze sprawcą oko w oko. (...) Ja nie mogę do tego dopuścić, żeby kolejne osoby były krzywdzone.(…) Będę walczył do samego końca - przyznał pan Szymon.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO>>>

Sąd Rejonowy w Chodzieży
Sąd Rejonowy w Chodzieży
Źródło: TVN24

Państwo nie może być skrępowane

Pełnomocnik pana Szymona zapowiedział, że będzie starał się zrobić to, czego nie udało się prokuraturze. - Przypomnę, że prokurator domagał się wydania akt postępowania kanonicznego karno-administracyjnego dotyczącego sprawcy. Żyjemy w takim kraju, że dostał polecenie z góry, żeby wycofał się z tego wniosku dowodowego. W tej chwili sytuacja jest inna, bo sąd jest niezawisły. Nie wyobrażam sobie, żeby w materiałach, które będą poprzedzały wydanie w tej sprawie wyroku tego zabrakło. Będziemy się domagali, żeby sąd ten materiał ściągnął. Nie może być tak, że w jakikolwiek sposób państwo jest skrępowane w tym, żeby mieć wszelkie dane, które są potrzebne do ustalenia stanu faktycznego - powiedział mecenas Adam Nowak.

Stwierdził również, że ta sprawa dokładnie pokazuje, jak wygląda współpraca organów ścigania z instytucjami kościelnymi. - Ostatnio arcybiskup Gądecki mówił, że "Kościół jest prześladowany". Muszę powiedzieć, że jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, w którym ktoś sobie po prostu nie wydaje akt prokuratorowi, że pojawiają się jakieś wytyczne, które mówią o tym, że trzeba jak z jajkiem się z Kościołem obchodzić - zaznaczył Nowak.

Obrońca Krzysztofa G. odmówił komentarza, podobnie jak i sam oskarżony. Rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Wszystkie strony postępowania złożyły wniosek o wyłączenie jawności, a sąd się do niego przychylił.

Kuria w Poznaniu wie o sprawie od 2015 roku
Kuria w Poznaniu wie o sprawie od 2015 roku
Źródło: TVN24

Od lat czeka na sprawiedliwość

Pan Szymon miał być gwałcony i molestowany przez byłego już księdza Krzysztofa G. od 2001 roku. Wówczas poszkodowany miał 14 lat, był ministrantem w kościele w Chodzieży. Duchowny miał wykorzystywać Szymona B. przez kilkanaście lat. Jak twierdzi, oskarżonego widział po raz ostatni w grudniu 2015 roku. Wówczas Krzysztof G. miał odwiedzić pokrzywdzonego w domu, Miał się także przyznać do winy i powiedzieć, że sam zgłosi się w tej sprawie do abp. Stanisława Gądeckiego. - W kurii była ta sprawa już w 2015 roku złożona, do prokuratury mecenas Nowak składał to chyba w styczniu 2017 roku. Kuria jakby chciała, żeby to się przedawniło. Nie zostałem tam nawet poinformowany, że mogę złożyć takie zawiadomienie też do prokuratury – zaznaczył pan Szymon. Pokrzywdzony pytany przez media, czy ma pretensje, żal do Kościoła, że ta sprawa tak długo trwała, podkreślił, że "oczywiście, pretensje mam od samego początku – chociażby o to, że nie zawiadomili mnie, że to podlega też karze polskiego wymiaru sprawiedliwości". Pełnomocnik pokrzywdzonego dodał jeszcze, że wiele lat czekał on na rozpoczęcie procesu. Wyraził też nadzieję, że sprawiedliwy wyrok w tej sprawie "domknie ten pewien okres w jego życiu, który był niezwykle trudny, traumatyczny". Jak wskazał, "Szymon, jako młody chłopak uwiedziony Kościołem, swoim duszpasterzem, został wmanewrowany w sytuację, w której był regularnie krzywdzony".

Krzysztofa G. wydalono ze stanu duchownego jeszcze podczas procesu kanonicznego. Teraz mężczyźnie grozi nawet 12 pozbawienia wolności. Kolejna rozprawa ma się odbyć we wrześniu.

Czytaj także: