- To nie były trafne słowa, zwłaszcza te niecenzuralne - przyznaje Maciej Wojciechowski, wolsztyński radny, który kilkanaście dni temu został nagrany po sesji rady miasta. "Jak trzeba będzie, to w ryja damy komu trzeba i się nie martw" - pocieszał koleżankę z rady myśląc, że aparatura jest już wyłączona.
Do sytuacji doszło 30 kwietnia. Po posiedzeniu Rady Miasta nie wyłączono kamery i jej mikrofon zarejestrował wypowiedź radnego Macieja Wojciechowskiego, dotyczącą innego radnego - Antoniego Janika. - Gratuluję koleżance, się nie przejmuj jajami, k...a co mówię, to mówię - powiedział Wojciechowski do przewodniczącej rady Bogusławy Tuchockiej. Na tym jednak nie skończył. - Jak trzeba będzie, to w ryja damy komu trzeba i się nie martw - słyszymy na nagraniu, które wyciekło do internetu.
Winny kaliber tematów?
Dziś bohater nagrania tłumaczy, że wpływ na jego zachowanie miała... powaga omawianych na sesji spraw.
- Kaliber tematyczny tej sesji był bardzo zróżnicowany i dotyczył dwóch bardzo istotnych spraw. Jedną z nich była kwestia szpitala w Wolsztynie. Ta tematyka spowodowała że emocje wzrosły, mnie również - przekonuje Maciej Wojciechowski.
Chciał uspokoić koleżankę
Radny z Wolsztyna miał użyć nieparlamentarnych słów, żeby uspokoić koleżankę, która przewodniczyła obradom.
- Po zakończonej sesji, widząc koleżankę przewodniczącą która była spięta i która zawsze bardzo przeżywa każdą sesję, starałem się w jakiś sposób krótkimi zdaniami odreagować ją. Może nie były to trafne słowa, zwłaszcza to niecenzuralne. Czy to odniosło skutek, nie wiem, ale było to po sesji i nie wiedziałem, że zostanie to upublicznione - tłumaczy i dodaje, że dziś wypowiedzianych słów żałuje.
- Jestem przeciwny takim zachowaniom, a już zwłaszcza stosowaniu przemocy. Jako lekarz nie jestem od zadawania bólu tylko od leczenia ludzi - mówi.
Nagranie usunięto ze strony urzędu
Nagranie z obrad - razem z tym, co zarejestrowały mikrofony już po spotkaniu - umieszczono na stronie urzędu. Wpadkę wychwycili internauci i umieścili na YouTubie. Sprawę opisały też "Głos Wielkopolski" i "Dzień Wolsztyński.
Po jakimś czasie dokumentacja przebiegu sesji została usunięta całkowicie ze strony urzędu. Ale nagranie żyje już w sieci. Od piątku 9 maja pod filmem pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Pochodzą głównie od mieszkańców Wolsztyna, którzy są zbulwersowani zachowaniem swojego radnego.
Autor: kk/b / Źródło: TVN24 Poznań