We Władysławowie dzieci uczestniczące w koloniach miały problem z wydostaniem się z morza. Na pomoc ruszyli ratownicy. Jedną z dziewczynek resuscytowali kilkadziesiąt minut. Udało się przywrócić jej czynności życiowe. Trafiła do szpitala, jej stany określany jest jako bardzo ciężki. Informację i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Pucku otrzymali zgłoszenie o 17.15. Początkowo policja informowała, że pomocy potrzebowały cztery osoby, trzy dziewczynki i chłopiec, w wieku od 10 do 12 lat.
- Na terenie kąpieliska strzeżonego przy wejściu numer 4 we Władysławowie wypoczywała grupa kolonijna z Łodzi - 54 dzieci i czterech opiekunów. Dzieci w mniejszych grupach wchodziły do morza. Ratownicy zauważyli, że czwórka dzieci ma problem z wydostaniem się z wody. Były to trzy dziewczynki i chłopiec. Troje dzieci wydostano z wody w stanie dobrym, jedna z dziewczynek nie wykazywała czynności życiowych - przekazała komisarz Monika Bradtke, naczelniczka wydziału prewencji puckiej policji.
W sobotę po południu ratownicy doprecyzowali, że chłopiec wyszedł z morza sam, a problem z wydostaniem się z wody miały trzy dziewczynki. Ale reporterka TVN24 Dominika Ziółkowska rozmawiała z plażowiczem, który twierdzi, że to on pomógł chłopcu wyjść na brzeg.
- Czwórka kolonistów weszła do wody, nie zgłaszając tego do zespołu ratowników. Prawdopodobnie nie zgłosili tego też wychowawcom kolonijnym. Ratownicy usłyszeli krzyki dwóch dziewczyn, wbiegli do wody ze sprzętem ratowniczym, wyciągnęli na brzeg dwie dziewczynki, po czym zostali poinformowani o tym, że jeszcze jedna znajduje się pod wodą. Zaczęli kolejną akcję, wyciągnęli trzecią dziewczynkę - zrelacjonował przebieg akcji Dariusz Tysper, ratownik z Fundacji DT Sport.
Inny ratownik wskazał, że mimo że na plaży wywieszona była biała flaga, to fale były na tyle duże, że dzieci mogły sobie z nimi nie poradzić.
Władysławowo. Dwie dziewczynki trafiły do szpitali
- Wykonywano resuscytację dziewczynki. Po kilkudziesięciu minutach dziewczynka odzyskała czynności życiowe i została przetransportowana śmigłowcem LPR do szpitala w Gdańsku. Do szpitala trafiła też druga dziewczynka, która została wyciągnięta przez ratowników z wody. Przewieziono ją karetką do szpitala w Pucku - dodała kom. Bradtke.
W sobotę po południu policjantka przekazała, że lekarze z Gdańska oceniają stan resuscytowanej 11-latki jako bardzo ciężki. Stan dziewczynki hospitalizowanej w Pucku jest dobry.
Opiekunowie kolonii zostali przebadani pod kątem zawartości alkoholu w organizmie. Byli trzeźwi.
Źródło: Kontakt 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Sławek/Kontakt24