W pobliżu miejsca, gdzie rząd planuje przekop przez Mierzeję Wiślaną, fascynaci historii rozpoczęli odkopywanie i inwentaryzowanie sprzętu z czasów II wojny światowej, który wciąż leży pod grupą pokrywą piasku.
- To barka desantowa. Tu jest koniec – pokazuje nam Bogdan Gimiński, jeden z poszukiwaczy skarbów, które kryją się na plaży w okolicach Skowronek na Mierzei Wiślanej.
Członkowie stowarzyszeń historycznych od sobotniego poranka zabrali się tu do pracy. Nie wiedzieli nawet, co dokładnie jest ukryte głęboko pod ziemią. Tylko sygnały, że "coś" tam zalega. Pewności nie mają nadal.
Odkopią i znów zakopią
- To radziecka lub niemiecka jednostka desantowa. Biorąc pod uwagę, że prowadzone tu były pod koniec wojny operacje ewakuacyjne, to prawdopodobnie jest to jednostka niemiecka typu MFP – podejrzewa Andrzej Ditrich, historyk.
Barka po odkopaniu jej zarysu zostanie zdokumentowana, opisana i... znów zakopana. Potem poszukiwacze przejdą do kolejnego obiektu, o istnieniu którego wiedzą z przekazów historycznych czy opowieści mieszkańców okolicy. W sumie w ciągu najbliższych miesięcy chcą sprawdzić 2,5-kilometrowy pas plaży w tym rejonie.
- Dostaliśmy zgodę od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Urzędu Morskiego i Parku Krajobrazowego Mierzeja Wiślana do grudnia tego roku. Chcemy przeprowadzić kompleksowo badania osi plaży – mówi nam Zbigniew Okuniewski, kierownik prac i członek Stowarzyszenia Żołnierzy i Sympatyków Niebieskich Beretów.
"Fantastyczne uczucie"
- Z przekazów historycznych wiemy, że pod koniec wojny była tu masa sprzętu. Na pewno jeszcze znajdziemy jakieś ciekawe okazy – stwierdza Ditrich.
Z poszukiwań zostanie stworzony raport, gdzie każde znalezisko zostanie gruntownie opisane. Trafi on do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz Urzędu Morskiego w Gdyni. – W zależności od stanu zabytku oraz jego wartości dla muzealnictwa zostanie podjęta decyzja, czy opłaca się taką rzecz wydobyć, bo niektóre z nich mogą być zniszczone przez czas i wodę – wyjaśnia Okuniewski.
Jeśli jakieś muzeum będzie zainteresowane wydobyciem znaleziska konieczne będą kolejne zgody oraz ciężki sprzęt.
Tymczasem dla grupy poszukiwaczy teraz ważniejszy jest sam fakt odkrywania i dźwięk łopaty uderzającej w stalową konstrukcję ukrytą pod piaskiem. – To fantastyczne uczucie – przyznała nam Dorota Szniwe, która w sobotę pierwsza dokopała się do barki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/r / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24