Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Miłosza S. Mężczyzna miał przygotowywać wyposażenie escape roomu, w którym w piątek wybuchł pożar. Według śledczych nie zadbał o drogi ewakuacyjne, które umożliwiłyby ucieczkę z pomieszczenia. Zginęło pięć 15-latek, a 25-letni pracownik z ciężkimi poparzeniami trafił do szpitala.
Posiedzenie było niejawne. Wniosek o tymczasowy areszt dla podejrzanego złożył Prokurator Okręgowy w Koszalinie.
- Sąd rejonowy w Koszalinie postanowił uwzględnić wniosek i zastosował wobec podejrzanego tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy, wliczając w to termin jego zatrzymania - poinformował Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Jak dodał, wniosek prokuratury opierał się na kilku przesłankach, które, zdaniem prokuratury, nakazywały zastosować areszt.
- Większość z tych przesłanek sąd rejonowy przyjął za istniejące. W szczególności sąd zwrócił uwagę na dwie potrzeby. Potrzebę prawidłowego zabezpieczenia toczącego się postępowania, omawiając szeroko grupy dowodów, które już zostały zebrane i wskazując, że nie jest to postępowanie zakończone i ono wymagać będzie jeszcze wielu czynności procesowych. Jako drugą z istotnych przesłanek sąd wskazał również zagrożenie surową karą - tłumaczy Gąsiorowski.
Prokuratura postawiła Miłoszowi S. zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze - poinformował Gąsiorowski.
Miłoszowi S. grozi do ośmiu lat więzienia. Więcej na temat zarzutów TUTAJ.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Odmówił składania wyjaśnień ze względu na zły stan psychiczny. - To nie jest czas na składanie wyjaśnień, to czas na składanie kondolencji - mówi Wiesław Berliński, obrońca Miłosza S.
- On jest naprawdę załamany, wskazywał już nawet do protokołu, że gdyby mógł, oddałby własne życie, żeby tylko ta tragedia się nie stała - dodał drugi z obrońców Wojciech Janus.
Jednocześnie obrona twierdzi, że prawdopodobnie nie złoży zażalenia na decyzję sądu w sprawie aresztu, bo chce, aby postępowanie zakończyło się jak najszybciej.
Z ustaleń prokuratury wynika, że podejrzany przygotowywał wyposażenie escape roomu i nie zadbał o drogi ewakuacyjne, umożliwiające opuszczenie pomieszczenia rozrywki. Zdaniem śledczych to on był osobą faktycznie wykonującą czynności w ramach działalności gospodarczej, którą zgłosiła do ewidencji jego najbliższa krewna.
Nie było ucieczki
Pożar wybuchł w piątek po godzinie 17 w pomieszczeniu typu escape room przy ulicy Piłsudskiego w Koszalinie.
Ogień pojawił się w pomieszczeniu obok tego, w którym odbywała się zabawa urodzinowa 15-latek i szybko się rozprzestrzenił. Nastolatki były zamknięte na klucz i nie mogły wydostać się z pokoju.
- Z wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną było rozszczelnienie butli gazowej – informował w sobotę prokurator Gąsiorowski.
Kontrole w całej Polsce
Akcja ratowników przebiegała błyskawicznie. Po 5 minutach od zgłoszenia strażacy byli na miejscu, pierwsze ofiary wyciągnięto już po 15 minutach od momentu przyjazdu.
- Do tragedii doszło przede wszystkim na skutek braku zapewnienia właściwej ewakuacji – ocenił w sobotę komendant Państwowej Straży Pożarnej Leszek Suski. Zgodnie z ustawą przeciwpożarową osoba, która prowadzi taką działalność, powinna zapewnić bezpieczeństwo osobom korzystającym z escape roomu. – Takie bezpieczeństwo nie zostało zapewnione – uważa komendant.
- Pomieszczenie, w którym przebywały te osoby, miało wymiary 7,3 metra kwadratowego. Znajdowało się tam prowizoryczne wyposażenie, dwa fotele, lampa. Coś, co zajmowało również dużo miejsca. Dla samych osób, przebywających w tym pomieszczeniu, miejsca było mało - kontynuował Suski.
Po tej tragedii MSWiA zarządziło kontrolę wszystkich escape roomów w całym kraju. Ponieważ w wielu stwierdzono poważne nieprawidłowości, minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński zapowiedział zmianę przepisów mających zwiększyć bezpieczeństwo miejsc, w których przebywają dzieci.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24