Kilka dni temu Izabela Małysz ujawniła w mediach społecznościowych dane dziewczyny, która miała nękać jej rodzinę. Teraz usunęła swój wpis i tłumaczy: "chodziło mi wyłącznie o zwrócenie uwagi na problem oraz o wysłanie sygnału, iż sytuacja jest dla nas wyjątkowo trudna".
Wpis z danymi stalkerki żona Adama Małysza zamieściła 11 listopada. "Wiem, że nie powinno się załatwiać tak poważnych spraw w ten sposób. Niestety, mnie pozostało już jak widać tylko takie wyjście" - tłumaczyła.
Wcześniej napisała, że dziewczyna nęka jej rodzinę od czterech lat, w tym głównie ich 19-letnią córkę, Karolinę.
"Zakładanie naszych fałszywych profili na portalach społecznościowych, wypisywanie jakoby 'w naszym imieniu' do innych, wypisywanie do nas z fałszywych kont 'znajomych', bombardowanie nas milionami wiadomości bezsensownych treści, kończących się zazwyczaj wulgaryzmami i straszeniem" - tak opisywała praktyki stalkerki.
Dalej zaznaczyła, że nie pomogły "próby rozmów i tłumaczenia", ani rozprawa w sądzie, która zakończyła się dla dziewczyny zasądzeniem "środka wychowawczego w postaci upomnienia".
Zamiast danych - tłumaczenie
We wtorek żona skoczka usunęła swój wpis, zamieszczając jednocześnie wyjaśnienie, dlaczego zdecydowała się na ujawnienie danych.
"Absolutnie nie zależało mi na tym, by atakować i obrażać tę dziewczynę. Chodziło mi wyłącznie o zwrócenie uwagi na problem oraz o wysłanie sygnału, iż sytuacja jest dla nas wyjątkowo trudna i nie wiemy jak sobie mamy z nią poradzić" - tłumaczy Izabela Małysz.
"Miałam nadzieję, że przedstawienie osoby od dawna niszczącej życie moich bliskich i moje również, wywoła reakcję jej rodziny, szkoły lub jakiejkolwiek innej instytucji, która mogłaby zaoferować pomoc. (...) Uznałam, że skoro zdaniem sądu wystarczająca reakcją jest środek wychowawczy w postaci upomnienia, to może w jej otoczeniu znajdzie się ktoś bardziej wrażliwy, a jednocześnie stanowczy i zrobi w tej sprawie coś konkretnego. Zanim dojdzie do jakiejś tragedii" - dodała.
Podkreśliła, że dziewczyna kierowała groźby karalne nie tylko do niej i męża, ale także pod adresem jej córki. "A na to chyba żadna matka nie może patrzeć bezczynnie" - stwierdziła.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24