Osiem i pół godziny trwała w Senacie debata nad nowelą ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Mniej - ponad trzy godziny - debatowali senatorowie nad zmianami w ustroju sądów powszechnych. Obie nowelizacje Senat przyjął bez poprawek w nocy z piątku na sobotę.
Sejm uchwalił obie nowelizacje w środę. W czwartek senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji nie zaproponowała do nich żadnych poprawek.
W piątek ustawami zajmował się Senat. Pierwsza debata dotyczyła zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. Nowela przewiduje między innymi wygaszenie kadencji 15 członków Rady będących sędziami. Ich następców wybrałby Sejm - dziś wybierają ich środowiska sędziowskie.
Dyskusja trwała osiem i pół godziny, zakończyła się około godziny 22.
"Bomby podłożone pod nasz wymiar sprawiedliwości"
Według opozycji, kadencji członków Krajowej Rady Sądownictwa nie można wygasić ustawą zwykłą, bo wymagałoby to zmiany konstytucji.
PiS przekonuje natomiast, że Trybunał Konstytucyjny dopuszcza możliwość skracania kadencji, gdy przemawiają za tym "szczególne okoliczności" - a jest nią "kompleksowa reforma Rady". Zdaniem Ministerstwa Sprawiedliwości, wybór sędziów-członków Rady przez Sejm ma zobiektywizować tryb wyboru kandydatów, bo dotychczas decydowały o tym "w praktyce sędziowskie elity". O nieprzyjmowanie przez Senat nowel w sprawie KRS i ustroju sądów apelował w debacie Bogdan Klich (PO).
- One przesuwają nas na wschód, w tym kierunku, z którego udało się nam uciec w 1989 roku - mówił.
- To bomby podłożone pod nasz wymiar sprawiedliwości. On mógł mieć swoje wady, ale nigdy nie zdominowały jego zalet. A główną było to, że był, i wciąż jeszcze jest, niezależny - powiedział o obu ustawach.
- Wygaszenie kadencji członków Rady to przestępstwo prawne - ocenił. - Jesteśmy w punkcie zwrotnym; obie omawiane ustawy niszczą niezależność sądów - mówił Bogdan Borusewicz (PO).
- Nie zniszczą jednak niezawisłości sędziów, bo to zależy od każdego z nich - dodał. Według Borusewicza "skrócenie kadencji członków Krajowej Rady Sądownictwa to poważny problem, który pan prezydent powinien rozważyć, bo on też jest organem kadencyjnym".
Dodał, że jeśli można zakwestionować kadencyjność jednego organu, to można też i innych. - Ten mechanizm można też będzie skierować przeciwko wam - dodał, zwracając się w stronę PiS.
"Nie widzę tutaj żadnego zamachu na wolność"
Senator PiS Aleksander Bobko mówił, że on też ma obawy, co przyniesie reforma sądownictwa, ale - jak przekonywał - trzeba poczekać na efekty. Ocenił, że w dyskusji nad wprowadzanymi rozwiązaniami "jest sporo niepotrzebnych emocji".
- Możemy się różnić, ale co do tego, że sądownictwo wymaga reformy, naprawy, jesteśmy chyba zgodni – mówił. - Zaproponowano jakiś sposób powoływania sędziów. Dlaczego sposób wybierania sędziów jest określany jako zamach, koniec demokracji w Polsce? Nie widzę tutaj żadnego zamachu na wolność, swobodę i demokrację – mówił Bobko. Dodał, że w jego ocenie problemem są natomiast inne kwestie – m.in. niezawisłość sędziów.
- To nie jest tak, że stworzymy jakiś idealny system i wrzucimy tam kogokolwiek i on będzie niezawisły. Pytanie co zrobić aby wychować sędziów niezawisłych. To jest kwestia pewnego etosu tego zawodu - powiedział. Aleksander Stanisławek (PiS) przekonywał, że obóz rządzący ceni sędziów, którzy ciężko pracują, a ich niezawisłość jest dla niego najważniejszą kwestią. Ocenił, że rozpatrywane nowele "mają pomóc sędziom w ich ciężkiej pracy" i chronić ich niezawisłość.
- Jeżeli będziemy starali się wszyscy razem, to podniesiemy jakość nie tylko Krajowej Rady Sądownictwa, jeżeli razem będziemy współpracowali, to wszystkim nam w Polsce będzie lepiej, bo sądy wszystkich nas dotyczą – powiedział. - Poprzez nowelę Krajowej Rady Sądownictwa zmieniamy model z korporacyjnego na demokratyczny, oddajemy władzę narodowi. Dotychczasowy model Krajowej Rady Sądownictwa był niezgodny z konstytucją - mówił w Senacie wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
Podkreślał, że każdy sędzia "nosi buławę w plecaku" i będzie mógł zostać członkiem Rady. Apelował do senatorów o "porozumienie ponad podziałami i zagłosowanie nad ustawą". - Czarne owce zdarzają się wszędzie i byłoby krzywdzeniem środowiska twierdzenie, że wszyscy tak postępują – mówił Warchoł o sędziowskich postępowaniach dyscyplinarnych.
Wskazał, że rocznie ponad 40 procent z nich kończy się bez kary: uniewinnieniem, umorzeniem, bądź odstąpieniem od wymierzenia kary. - Czy to jest dużo, czy to jest mało, nie mnie osądzać - dodał. Jak stwierdził Warchoł, na przykład w Holandii w ostatnich 30 latach było pięć postępowań dyscyplinarnych.
- Na moje pytanie do kolegi z holenderskiej rady sądownictwa usłyszałem odpowiedź, że ich sędziowie jak mają coś na sumieniu, to po prostu odchodzą. Wyraziłem więc zdziwienie, że nie paktują, nie proszą o karę łagodniejszą. Nic takiego, po prostu odchodzą - mówił Warchoł. - Gdybyśmy mieli wzorce holenderskie w naszym kraju, to niepotrzebna byłaby żadna reforma - podkreślił.
"Tak marnego sprawozdania dawno nie słyszałem"
- Sądownictwo musi podlegać społecznej kontroli narodu – mówił senator Rafał Ambrozik (PiS), sprawozdawca senackiej komisji. Dodał, że polega ona na tym, że "przedstawiciele narodu wybierają spośród sędziów członków Krajowej Rady Sądownictwa, a więc naród ma pośredni wpływ na to, który sędzia znajdzie się w KRS". - Nowela przyczyni się do poprawy pracy Rady – dodał.
- Tak marnego sprawozdania dawno nie słyszałem – mówił Klich, co wywołało oburzenie senatorów PiS. Robert Mamątow (PiS) ocenił, że Klich obraził sprawozdawcę. - Nie będę pana obrażał, ale jest pan po prostu złym, zepsutym człowiekiem – zwrócił się do Klicha. Ocenił, że powinien on przeprosić Ambrozika. Klich replikował, że powiedział wcześniej, iż bardzo szanuje Ambrozika i jego zdolności intelektualne oraz że "jego sprawozdanie jest marne, bo marne były obrady komisji".
- Podtrzymuję wszystko, co powiedziałem – dodał, podkreślając że oczekuje przeprosin od Mamątowa.
"Nowela oznacza w zasadzie koniec niezależności sądów"
Późnym wieczorem senatorowie zajęli się nowelizacją ustawy o ustroju sądów powszechnych, która zmienia między innymi zasady powoływania i odwoływania prezesów sądów przez zwiększenie uprawnień ministra sprawiedliwości oraz wprowadza zasady losowego przydzielania spraw sędziom. O odrzucenie noweli wniósł Bogdan Borusewicz (PO). Jak argumentował, łamie ona między innymi konstytucyjne zasady trójpodziału władzy i niezależności sądów. Złożył też poprawki na wypadek nieodrzucenia noweli. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak zaprzeczał w debacie twierdzeniom, że nowela to zagrożenie dla niezależności sądów. Mianem "haniebnego" określił porównywanie przez PO sytuacji w Polsce z Turcją, gdzie aresztowano wielu sędziów. - Nowela podporządkowuje władzę sądowniczą władzy wykonawczej. Prokurator generalny, który jest ministrem sprawiedliwości, a przecież prokuratura jest stroną w postępowaniu sądowym, będzie miał prawo powołania wszystkich prezesów i wiceprezesów sądów. To jest wpływ na sądy – mówił Borusewicz.
- Oznacza ona w zasadzie koniec niezależności sądów. Mam nadzieję, że nie koniec niezawisłości sędziów, choć wystarczy kilku sędziów dyspozycyjnych, by sterować sprawami, którymi się chce sterować - dodał. Mieczysław Augustyn (PO) mówił, że proponowana reforma może być sposobem rządzących na "testowanie unijnych instytucji".
- Albo oczekujecie, że Polska zostanie z Unii usunięta, albo sami chcecie to zrobić - mówił.
"Ilu mamy sędziów na telefon?"
Jan Maria Jackowski (PiS) mówił o przypadkach sędziów, którzy orzekali w sprawach dotyczących reprywatyzacji. Odczytał cały artykuł z jednego z portali internetowych, w którym w tym kontekście wskazano sędziego wydającego decyzje o kuratorach w sprawie nieruchomości przy Twardej 8 i 10.
- Ilu mamy sędziów na telefon? – pytał opozycję. - Ta ustawa odpowiada potrzebom wymiaru sprawiedliwości - mówił Izbie wiceminister Piebiak. Jak stwierdził, dzięki noweli będzie można sprawdzać, jak prezes danego sądu organizuje jego prace - w porównaniu z podobnie obciążonymi sądami.
- Tych, którzy źle ją organizują, należy odwołać; tych którzy dobrze ją organizują, należy docenić, przenosząc ich być może do wyższego sądu - dodał. Zaznaczył, że jednym z celów resortu jest to, aby sądy funkcjonowały w porównywalnych warunkach. Piebiak podkreślił, że jeden z zapisów noweli zakłada publikację w tym roku wszystkich oświadczeń majątkowych sędziów za 2016 roku. Nowela wprowadzająca ich jawność weszła w życie 6 stycznia br. – oświadczenia złożone po tej dacie są już jawne i dla wszystkich dostępne w sieci. Oświadczenia, które część sędziów złożyła do 5 stycznia, nie podlegały ujawnieniu na podstawie tamtej noweli. Obecna nowela pozwoli na ujawnienie tych oświadczeń już teraz (inaczej byłyby jawne dopiero w 2018 roku).
"To są fantazje"
Na zakończenie debaty senatorowie PO podnieśli kartki z napisami: "Niezależne sądy".
- To są fantazje, co państwo senatorowie PO opowiadacie – mówił na koniec debaty Piebiak.
- Założenie, że sędziowie będą podatni na sugestie, jest obraźliwe dla sędziów. (…) Być może są "sędziowie na telefon", ale nie wiem, skąd ten telefon dzwoni – powiedział. Dodał, że "sędzia na telefon" powinien natychmiast przestać być sędzią.
Autor: kg/tr / Źródło: PAP