Stary rok zakończył się tajemniczą deklaracją premiera na Twitterze o możliwej rekonstrukcji rządu w lecie, więc nowy zaczyna się od dyskusji, kogo to może dotyczyć. I choć opozycja wolałaby od razu dymisję całego rządu, to gdy przychodzi do wskazywania konkretnych ministrów, ranking otwiera niezmiennie Joanna Mucha.
"Nie wykluczam zmian na półmetku 2 kadencji. A więc latem możliwa poważna zmiana" - to ten wpis premiera na portalu sprawił, że odżyły dyskusje dotyczące przyszłości Joanny Muchy.
Ministrem sportu jest od 18 listopada 2011 roku. Spośród wszystkich ministrów to właśnie o niej mówiło się najczęściej w ubiegłym roku w kontekście dymisji.
Mucha już raz oddała się do dyspozycji premiera. Donald Tusk nie podjął wówczas żadnych konkretnych kroków. Było to po kompromitacji podczas odwołanego meczu eliminacji mistrzostw świata Polska - Anglia. Spotkanie nie odbyło się z powodu ulewy, bo zabrakło wtedy decyzji o zamknięciu dachu. Głowy poleciały tylko w podległym ministerstwu Narodowym Centrum Sportu.
Wcześniej, bo już latem po igrzyskach olimpijskicgh w Londynie minister ogłosiła plan reformy polskiego sportu. Miała podróżować po wszystkich województwach i przekonać samorządy do większych nakładów na sport. Objazd zaczęła dopiero w grudniu i pojawiła się tylko na trzech spotkania.
- Na razie staram się diagnozować sytuację, a potem będę wracała do województw, żeby przedstawić moje konkretne propozycje związane ze sportem powszechnym - broni się Mucha.
Pytanie tylko, czy zdąży to zrobić jako minister sportu.
Autor: BOR/mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24