Doktor habilitowany Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, odniósł się w TVN24 do projektu zmian w Kodeksie wyborczym. Mówił, że nie sądzi, żeby "w wymiarze jakościowym ten czynnik mógł pomóc rządzącym uratować zasoby wyborcze, które bardzo stopniały w ciągu ostatnich dwóch lat". - Zresztą Prawo i Sprawiedliwość po ostatnim zwycięstwie wyborczym zdawało się być świadome tego, że to ostatnie wybory, które można było przy tej strukturze elektoratu wygrać - dodał.
Politolog, doktor habilitowany Rafał Chwedoruk z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, mówił w TVN24 o tym, jakie tematy polityczno-społeczne mogą dominować podczas dyskusji przy świątecznych stołach. Mówił, że w ostatnim czasie "w istocie mieliśmy do czynienia z inflacją tematów". - Owa inflacja będzie na pierwszym planie, niekoniecznie ograniczona do spadku siły nabywczej pieniądza, ale generalnie do zjawisk identyfikowanych przez obywateli jako kryzysowe - dodał.
Gość TVN24 odniósł się także do proponowanych przez PiS zmian w Kodeksie wyborczym, między innymi tego, że miałyby powstać dodatkowe obwodowe komisje wyborcze na terenie całego kraju.
Stwierdził, że "to propozycja, która się wiąże strukturą poszczególnych elektoratów".
- Elektorat Prawa i Sprawiedliwości jest nadreprezentowany w miejscowościach bardziej odległych od wielkich centrów miejskich, o niższej gęstości zaludnienia, o większej odległości pomiędzy poszczególnymi miejscowościami i także między miejscami zamieszkania a komisjami wyborczymi. To wiąże się także ze strukturą demograficzną i nadreprezentacją w elektoracie PiS osób, które mogłyby mieć z obiektywnych przyczyn trudności z dotarciem nawet do niezbyt odległej komisji wyborczej - wskazywał politolog.
"Zasoby wyborcze bardzo stopniały w ciągu ostatnich dwóch lat"
Chwedoruk mówił, że nie sądzi, żeby "w wymiarze jakościowym ten czynnik mógł pomóc rządzącym uratować zasoby wyborcze, które bardzo stopniały w ciągu ostatnich dwóch lat". - Zresztą Prawo i Sprawiedliwość po ostatnim zwycięstwie wyborczym zdawało się być świadome tego, że to ostatnie wybory, które można było przy tej strukturze elektoratu wygrać. Więc nie sądzę, żeby pożytki z tego płynące przewyższały kontrowersje, które temu towarzyszą - dodał.
Politolog tłumaczył także, na czym polega owo "topnienie zasobów wyborczych" partii rządzącej. - Prawo i Sprawiedliwość wygrało, pogłębiając poparcie w tych grupach społecznych, które mniej więcej od 2007 roku wykazywały ponadstandardowe tendencje do głosowania na PiS. Od 2019 roku spada ilość, siłą rzeczy, ze względów demograficznych, wyborców w tym przedziale wiekowym, któru cechowało wysokie poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości - zwracał uwagę.
Chwedoruk: to swoiste przyznanie się do tego, że problem istnieje
Zdaniem politologa drugą kwestią, która ma wpływ na topnienie tych zasobów wyborczych, była kwestia próby zaostrzenia ustawodawstwa aborcyjnego, która - jak stwierdził - "spowodowała, że w segmencie najmłodszych wyborców, (...), rządzący stracili nawet te niezbyt wielkie przyczółki, które zdołali z trudem wywalczyć między mniej więcej 2012 a 2018 rokiem".
W tym kontekście politolog ponownie nawiązał do proponowanych zmian w Kodeksie wyborczym, między innymi do tej, która zakłada obowiązek transportu do komisji wyborczej dla osób z odległych miejscowości.
Zdaniem Chwedoruka "jest to być może jakiś pomysł na niewielkie zwiększenie swoich wpływów". - Ale myślę, że generalnie mamy tutaj do czynienia z grupami społecznymi, które - nawet przy dużej polityzacji społeczeństwa - nie jest łatwo zachęcić do stawienia się przy urnach. I zarazem jest to swoiste przyznanie się do tego, że problem istnieje - dodał gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24