Tragiczny finał wymarzonej podróży do Egiptu. W czasie odpoczynku w Hurgadzie Paweł Surowiec dostał wylewu krwi do mózgu. Pomoc lekarzy okazała się bezskuteczna. Mężczyzna zmarł. Za wydanie ciała egipski szpital żąda 90 tys. złotych. Firma, która organizowała wyjazd i ubezpieczyciel odmówili wypłaty pieniędzy.
Do wypadku doszło jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi. Z wymarzonej wycieczki do Egiptu do Polski wróciła jedynie żona.
- Nadal nie wierzę, że go nie ma. Chyba jestem w jakiejś koszmarnej grze komputerowej, mam nadzieję, że może się obudzę... - mówi Agnieszka Surowiec, wdowa.
Robił tomografię i palił papierosa
Jej relacja z kurortu mrozi krew. - Kiedy lekarz robił mężowi tomografię, stał nad nim i palił papierosa. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę - opowiada. Uważa, że jej mąż zmarł, bo lekarze nie umieli mu w porę pomóc.
Kobieta musiała wrócić do Polski sama, ciało jej męża zostało. Egipski szpital żąda 90 tys. złotych za leczenie. Do tego dochodzą koszty transportu ciała.
Ani kobieta, ani jej rodzina nie jest w stanie zapłacić takiej sumy. Kosztów leczenia nie chce pokryć ubezpieczyciel, z którym małżeństwo podpisało umowę przed wyjazdem. Firma tłumaczy, że pakiet, który wykupili, nie obejmuje leczenia chorób przewlekłych.
Bo chorował na serce
A tak traktuje wylew, bo Surowiec 10 lat temu chorował na serce. Tłumaczy także, że rodzina przed wylotem otrzymała wskazówki dotyczące dodatkowego ubezpieczenia.
Do winy nie poczuwa się biuro podróży. W oświadczeniu informuje, że pani Agnieszka i pan Paweł przed wyjazdem mieli pełną informację o możliwościach ubezpieczenia. "Organizator - w tej tragicznej sytuacji - udzielił pani Agnieszce niezbędnej pomocy" - pisze biuro.
Teraz przyjaciele i rodzina zbierają pieniądze na wykupienie ciała. Powstała nawet specjalna strona internetowa - www.pomozmypawlowi.pl.
Rodzina i przyjaciele zwrócili się o pomoc także do Caritas Archidiecezji Białostockiej.
Paweł Surowiec osierocił 2,5-letniego syna i ośmioletnią córkę.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24