W sobotę rano poinformowano o śmierci górnika, który był leczony w szpitalu po katastrofie w kopalni Mysłowice-Wesoła. To drugi poparzony górnik, którego nie udało się uratować i trzecia śmiertelna ofiara katastrofy. Wcześniej, w nocy z piątku na sobotę, ratownicy po 12 dobach akcji dotarli do zaginionego górnika. 42-letni kombajnista nie żyje.
Zastępy ratownicze przeszukujące końcówkę podziemnego rozlewiska znalazły poszukiwanego 440 m od wlotu chodnika na poziomie 665 m. Obecny stale w bazie ratowników lekarz potwierdził zgon.
12 dób poszukiwań
- Dzisiaj o godzinie 1.37 udało nam się go odnaleźć. On był w odległości plus-minus około 100 metrów od ściany. Był w wylotowym prądzie powietrza, dlatego objęły go te wszystkie negatywne skutki pożaru: i temperatura, i zadymienie. Wszystko, co najgorsze - przekazał szef sztabu akcji ratowniczej Grzegorz Standziak. - Natomiast był tam lutniociąg i stąd cały czas była nasza nadzieja, że mógł przeżyć. T dawało mu szanse na przeżycie. Dlatego tłoczyliśmy tak powietrze, mimo że wzmacniało to pożar, ale życie człowieka było dla nas ważniejsze - dodał.
Akcja była bardzo trudna. Ratownicy wielokrotnie musieli przerywać poszukiwania i wycofywać się do bazy z powodu zagrożenia stwarzanego przez wzrost stężenia gazów wybuchowych. Zmagali się z utrudniającą poszukiwania wysoką temperaturą, zadymieniem i rozlewiskami wody.
Dwóch górników zmarło w wyniku poparzeń
Jak poinformował rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, w sobotę w szpitalu w Siemianowicach Śląskich zmarł drugi z poparzonych górników. To 32-letni pracownik dozoru z oddziału wiertniczego mysłowickiej kopalni. Pozostawił żonę i dwoje dzieci. Od momentu wypadku jego stan był "ekstremalnie tragiczny".
W poniedziałek rano w Centrum Leczenia Oparzeń zmarł pierwszy, 26-letni górnik. Był jednym z najciężej rannych w wyniku wypadku.
Tragiczny wypadek w kopalni
6 października wieczorem na poziomie 665 m doszło prawdopodobnie do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników; 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło pierwotnie do szpitali.
W poniedziałek rano w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł jeden z najciężej rannych, 26-letni górnik. W siemianowickiej placówce jest nadal 20 najciężej poszkodowanych.
Okoliczności wypadku wyjaśniają Prokuratura Okręgowa w Katowicach i Wyższy Urząd Górniczy.
Autor: adso,nsz//gak / Źródło: PAP, TVN24