50-letni mężczyzna uległ poważnemu wypadkowi na budowie sortowni śmieci w Hryniewiczach koło Białegostoku. Złamał kręgosłup, a pracodawca i koledzy, zamiast wezwać pogotowie, wsadzili rannego do auta i próbowali zawieźć do domu. Pracownik miał blisko 3,5 promila alkoholu. Reportaż "Blisko ludzi" TTV.
50-latek wypadł z podnośnika koszowego podczas pracy przy budowie sortowni odpadów w Hryniewiczach i złamał kręgosłup. Jego koledzy z pracy zamiast zadzwonić po pogotowie, wsadzili go do auta i zaczęli wieźć do oddalonego o 130 km domu. Podczas podróży stan rannego znacznie się pogorszył. Skarżył się on na ból w klatce piersiowej i mówił, że nie czuje nóg. Wtedy współpracownicy zdecydowali się zawieść go do szpitala, ale dopiero w Suwałkach. Tam próbowali wmówić lekarzom, że 50-latek wypadł z samochodu. Jednak już wstępne badania wykazały, że obrażenia mężczyzny wskazują na wypadek przy pracy. Miał liczne obrażenia, połamane żebra i pęknięty kręgosłup.
Miał 3,5 promila
Jeden ze współpracowników mężczyzny, do którego dotarł reporter "Blisko Ludzi" TTV, opowiada o zajściu. - On blachy montował na ścianach, pracował jako spawacz. Upadł z wysokości trzech metrów na posadzkę - mówi. Poszkodowany pracownik miał prawie 3,5 promila alkoholu we krwi. Więcej w reportażu Piotra Czabana w programie "Blisko Ludzi" dziś po 17.10 w TTV.
Autor: js//rzw / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV