- Nie ma porównania z żadnym z krajów Unii Europejskiej, ani nawet z sytuacją z lat 2005-2007 - powiedział były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. We "Wstajesz i wiesz" komentował ponowne połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Od piątku funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego są połączone. Podwójne stanowisko objął Zbigniew Ziobro.
Ogromne uprawnienia
- Jest ewidentny konflikt interesów między równoczesnym pełnieniem funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Kiedy pełniłem te połączone funkcje i jeździłem na posiedzenia rady ministrów sprawiedliwości Unii Europejskiej, pytano mnie, kiedy je rozdzielmy - podkreślił Ćwiąkalski, który był ministrem sprawiedliwości za czasów rządu Tuska.
Jego zdaniem nowa ustawa o prokuraturze w innych krajach zostałaby uznana za niekonstytucyjną. - To przyjazne prawo zdejmujące odpowiedzialność z prokuratorów, którzy przekroczyli uprawnienia. Gdzie są prawa obywatelskie? - pytał.
- Mamy obecnie inne warunki niż w latach 2005-2007, ponieważ dziś władza jest po wielokroć większa. Nie da się tego porównać, bo uprawnienia prokuratora generalnego są wielokrotnie większe. Pytany, jakie uprawnienia ma obecnie szef PG, powiedział: - Dziś prokurator generalny może wydawać polecenia np. postawienia zarzutów konkretnym osobom. Może pokazywać akta poszczególnych spraw, komu zechce: dziennikarzom, politykom swojej partii, kolegom. Może też przesuwać prokuratorów z najwyższych na najniższe szczeble prokuratury - wyliczał. - Uprawnienia są ogromne, nie da się tego porównać z żadnym krajem UE - podkreślił.
Konflikt interesów
Zbigniew Ćwiąkalski przez 14 miesięcy ( w latach 2007 - 2009) łączył funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Do ich rozdzielenia doszło 31 marca 2010 r.
Pytany, czy pełnienie dwóch funkcji równocześnie było trudne, Ćwiąkalski powiedział, że sprawy prokuratorskie zajmowały mu 60 procent czasu, a ministerialne - 40 procent. - Mimo że nigdy nie kazałem ściągać poszczególnych akt spraw do ministerstwa. Nigdy nie zaczytywałem się w aktach. Jak coś mnie interesowało albo sprawa wymagała mojej ingerencji, prosiłem o sprawozdanie, referat - mówił. - Mimo fachowego przygotowania, nigdy nie zastępowałem prokuratorów w prowadzeniu śledztw - podkreślił.
- Czegoś takiego nie ma w żadnym kraju UE. Wyobraźmy sobie, że resort sprawiedliwości przygotowuje ustawę o Prokuraturze Generalnej. Ktoś ją zaskarża i trafia ona do Trybunału Konstytucyjnego, co obecnie jest niemożliwe, a potem minister sprawiedliwości przebiera się w togę prokuratora generalnego, występuje przed TK i ocenia swoją ustawę. Konflikt interesów jest ewidentny - ocenił.
Autor: mw/kk / Źródło: tvn24