"To taka sama prawda jak to, że autorzy artykułu i redaktor naczelny w każdy poniedziałek molestują pięcioletnich chłopców" - tak minister sprawiedliwości ocenia rewelacje "Newsweeka", który sugeruje, że minister palił marihuanę. Ziobro zapowiada skierowanie sprawy do sądu.
"Newsweek" napisał, że dotarł do informacji z roku 1992, gdy Zbigniew Ziobro studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. - Pewnego dnia zgłosił się do mnie Ziobro. Chciał kupić susz na skręta - opowiedział "Newsweekowi" ówczesny student Marek Krawczyk, który uprawiał w akademiku marihuanę. Podczas procesu Ziobro zeznał, że to Krawczyk chciał go uzależnić, bo zaproponował mu susz za darmo.
Kieruję sprawę do sądu W oświadczeniu dla mediów minister Ziobro zaprzecza tym informacjom. "Są tak samo prawdziwe, jak to, że w każdy poniedziałek rano w redakcji "Newsweeka" autorzy tekstu – panowie Andrzej Stankiewicz i Piotr Śmiłowicz, wspólnie z redaktorem naczelnym – panem Michałem Kobosko - molestują seksualnie pięcioletnich chłopców - napisał Ziobro.
Minister postanowił podać do sądu zarówno naczelnego tygodnika, jak i autorów artykułu. - „Newsweek" od dłuższego czasu przoduje w podawaniu kłamliwych informacji na temat mój i moich bliskich współpracowników. Pozbawieni jakichkolwiek hamulców redaktorzy „Newsweeka" nie wahają się wyrządzać krzywdy nawet mojej najbliższej rodzinie, podając na jej temat nieprawdziwe informacje" - napisał Ziobro. Jego zdaniem, jest to zaplanowane i celowo prowadzone działanie. "Z uwagi na powtarzającą się wielokrotnie skrajną nierzetelność i podawanie nieprawdziwych informacji, ktoś mógłby odnieść wrażenie, że jest to działanie na zlecenie tych, którzy obawiają się mojej konsekwencji i uczciwych działań jako Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego" - ocenia Ziobro.
Jak zauważa tygodnik, Zbigniew Ziobro niechętnie wspomina o zdarzeniu sprzed 15 lat i nie chce, by dziennikarze drążyli ten temat. Jeśli już o tym mówi, od razu zaznacza, że ta historia uświadomiła mu, jak źle działa wymiar sprawiedliwości.
Stankiewicz: to Ziobro łamie prawo Andrzej Stankiewicz, współautor artykułu, nie obawia się skierowania sprawy do sądu. - Mamy świadków i odpowiednie dokumenty, które potwierdzają to, co napisaliśmy - powiedział portalowi tvn24.pl. Jak dodał, to minister Ziobro łamie prawo, gdyż nakazał przeniesienie akt sprawy z Krakowa do Warszawy i uniemożliwia wgląd do nich. Jak dodał, nawet osoba, która była oskarżona i uniewinniona w tym procesie, nie ma wglądu do akt.
W ocenie Stankiewicza, użycie przez ministra sprawiedliwości porównania związanego z wykorzystywaniem seksualnym dzieci "świadczy tylko o jego poziomie".
Źródło: PAP, Newsweek, tvn24.pl