Solidarna Polska może współpracować z PiS, ale pod pewnymi warunkami - tak szef tej partii, Zbigniew Ziobro odpowiedział na sobotni apel prezesa PiS, który wzywał go do powrotu do macierzystej formacji. - Jesteśmy gotowi do rozmowy o nowej organizacji na prawicy, ale musi ona być poważna - zapowiedział Ziobro. - Po sobotniej kompromitacji swojego lidera Jacek Kurski stanął na rzęsach, żeby ją przykryć. Myślał, myślał i wymyślił list kuriozalny w swojej treści - tak na inicjatywę szef SP zareagował Joachim Brudziński z PiS.
Prezes SP - jak poinformował na konferencji prasowej - wystosował list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym poinformował go m.in. o warunkach, których spełnienie umożliwiłoby współpracę obu partii. Chodzi o "jasną deklarację" odejścia od "błędnego", liberalnego kierunku wyznaczonego przez Zytę Gilowską; krytyczny stosunek do Traktatu Lizbońskiego – by jednoznacznie krytycznie go ocenić i przyznać, że podpisanie go było błędem; negatywną ocenę wstępnej zgody w 2007 r. na pakiet klimatyczny, który zdaniem SP doprowadzi do utraty pracy przez wielu Polaków.
Konieczna zmiana
Kolejny warunek dotyczy sposobu wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. – Rząd dopuścił się wielu zaniechań, ale język wojenny, zachęta do prowadzenia wojny z Rosją – oddala i zniechęca Polaków i instytucje międzynarodowe - ocenił Ziobro. Ostatnim warunkiem miałaby być szeroko rozumiana demokratyzacja. – To warunki ramowe, od których zależy nasza ewentualna dalsza rozmowa - dodał szef SP.
"Zakładam, że za Twoim, skierowanym do mnie wezwaniem "Zbyszku wracaj" stoi dobra intencja i dobra wola. Zdajesz sobie jednak sprawę, że wezwanie to kierujesz do ludzi, których ze swojej partii uroczyście wyrzuciłeś" - pisze Ziobro do Kaczyńskiego.
W liście podkreśla, że podtrzymuje swoją krytykę wobec PiS. "Moja krytyka wewnętrznych mechanizmów działania PiS-u, którą formułowałem będąc jeszcze wiceprezesem tej partii pozostaje w mocy. Nic nie wskazuje na to, że gotów jesteś na daleko idące zmiany statutowe" - pisze Ziobro.
Ziobro: niech rada polityczna PiS przyzna się do błędu
Ziobro przyznał, że słowa Kaczyńskiego zachęcające go do powrotu do PiS przyjął z radością. - Skoro padły słowa: "Zbyszku, wracaj", to należy określić warunki takiej rozmowy - stwierdził na konferencji. Dodał, że swój apel szef PiS powinien poprzeć decyzją rady politycznej partii o tym, że wyrzucenie byłych członków ugrupowania, w tym jego, była błędna.
- Współpraca jest możliwa, ale zwracamy uwagę że zaszły pewne fakty – powstała nowa partia, pod którą podpisy złożyły tysiące osób, a teraz "praca tych ludzi przynosi efekty". - Nie jest możliwe, żebym o nich zapomniał - zapewnił Ziobro, dodając, iż SP ma już konkretny dorobek polityczny, który również powinien być wzięty pod uwagę.
"Twoje wystąpienie 21 kwietnia odczytuję jako publiczne przyznanie się do błędu, jakim było wyrzucenie z PiS trójki europosłów (oraz 20 posłów i senatorów, którzy stanęli w naszej obronie) - za propozycję zmian systemowych i programowych, które mogłyby w moim przekonaniu uczynić z PiS formację zwycięską. To przyznanie się do błędu jest dobrą podstawą do poważnej rozmowy" - czytamy w liście do Kaczyńskiego.
To jest kuriozalne
Odnosząc się do listu Ziobry szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński ocenił, że jest on kuriozalny i stanowi próbę przykrycia niezbyt dobrego wrażenia, jakie - według Brudzińskiego - powstało po sobotnim wystąpieniu szefa SP. - Po sobotniej kompromitacji swojego lidera Jacek Kurski stanął na rzęsach, żeby ją przykryć. Myślał, myślał i wymyślił list kuriozalny w swojej treści, pokazujący olbrzymią emocjonalną labilność pana przewodniczącego Ziobro - powiedział we wtorek Brudziński.
I dodał, że "jeszcze niedawno słyszeliśmy od Solidarnej Polski, że nie ma mowy o powrocie, idą własną drogą". - Teraz słyszymy, że powrót byłby możliwy pod pewnymi warunkami - zaznaczył polityk PiS. Ocenił, że SP stawia warunki ewentualnego powrotu tylko po to, aby było o ugrupowaniu głośno w mediach i by "szkodzić polskiej prawicy".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP/Leszek Szymański