Bardzo negatywną rolę odegrało kierownictwo KNF, które wbrew pewnej wiedzy nie podjęło decyzji, które do nich należały - mówił w czwartek w Sejmie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, odnosząc się do sprawy SKOK-u Wołomin. Wystąpienie ministra komentował Witold Gadomski z "Gazety Wyborczej", który podkreślał, że "już w 2008 roku Kasa Krajowa, kierowana wówczas przez Grzegorza Biereckiego, dzisiaj senatora PiS, wiedziała o tym, że w SKOK Wołomin są nieprawidłowości".
W ubiegły czwartek 6 grudnia Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało siedem osób - byłego szefa KNF Andrzeja Jakubiaka, byłego wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka i pięcioro byłych urzędników komisji. W szczecińskiej prokuraturze usłyszeli oni zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków w sprawie nadzoru nad SKOK Wołomin.
W piątek prokurator zdecydował o zastosowaniu wobec nich środków o charakterze wolnościowym w postaci zakazu kontaktowania się z innymi podejrzanymi, poręczeń majątkowych i dozorów policyjnych. W piątek w nocy wszyscy podejrzani - wśród nich Jakubiak i Kwaśniak - byli na wolności.
Ziobro: działali nieprofesjonalnie, niesprawnie, ślamazarnie i wolno
W czwartek w Sejmie minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro mówił, że na temat działalności kierownictwa KNF w sprawie nadzoru nad SKOK Wołomin są "dwie opowieści, dwie relacje".
- Jedna mówi, że panowie z kierownictwa działali w sposób profesjonalny, rzetelny, szybki i sprawny i w ten sposób uratowali przed stratami - wskazywał. Druga natomiast, która - jak stwierdził minister - "wyłania się z ustaleń prokuratury", jest "skrajnie odmienna".
- Taka, że panowie działali nieprofesjonalnie, niesprawnie, ślamazarnie i wolno. Świadomi wyprowadzenia olbrzymich pieniędzy przez zorganizowaną grupę przestępczą nie podjęli działań, które leżały w ich obowiązku, powodując tym samym ogromne straty po stronie klientów, którzy zaufali systemowi, złożyli pieniądze i depozyty w SKOK-u Wołomin i nie mogli liczyć na odpowiednią ochronę ze strony państwa - mówił Ziobro.
Wskazywał, że "KNF jest instytucją, która ma ogromne uprawnienia i władzę do tego, żeby wkraczać w sferę działania poszczególnych instytucji, w tym SKOK-u Wołomin, i podejmować działania kontrolne, reagować, nakazywać plany naprawcze, zawieszać członków zarządu, a nawet wprowadzać zarząd komisaryczny".
"Kierownictwo KNF wbrew pewnej wiedzy nie podjęło decyzji"
Ziobro stwierdził, że od października 2013 roku do października 2014 roku "grupa przestępcza", która kierowała SKOK-iem Wołomin łącznie wyprowadziła półtora miliarda złotych. Jak podkreślił, działo się to "pod nosem KNF". - Czy tak działa profesjonalne państwo, które pozwala na tak bezkarne i zuchwałe działanie przestępców? Gdzie była policja? Gdzie była ABW? Gdzie były wasze służby? Czy przypadkiem nie rządziła wtedy Platforma Obywatelska? Czy zadaniem ustawowym tych organów - które żeście nadzorowali - nie jest zapobiegać przestępstwom, nie jest uderzać w zorganizowane grupy przestępcze? - pytał posłów PO Ziobro. Jak dodał, "rozzuchwalenie" tych przestępców doprowadziło do tego, "że byli w stanie dopuścić się aktu niebywałej agresji, bezczelności i ataku, napaści fizycznej na jednego z członków KNF-u".
W 2014 roku ciężko pobity został Wojciech Kwaśniak. O zlecenie ataku oskarżono członka władz SKOK Wołomin.
- To pokazuje, jak oni byli rozzuchwaleni, jak czuli się bezkarni. Czuli się bezkarni w państwie teoretycznym, w państwie, które praktycznie nie działa, w państwie rządzonym przez PO - oświadczył Ziobro. Jak dodał, obecnie zadaniem prokuratury jest ocena tych, którzy "zaniechali swoich obowiązków". - Niestety bardzo negatywną rolę odegrało kierownictwo KNF, które wbrew pewnej wiedzy nie podjęło decyzji, które do nich należały - ocenił.
"KNF musi przeprowadzić procedurę"
Wystąpienie Zbigniewa Ziobry komentował na antenie TVN24 Witold Gadomski z "Gazety Wyborczej". - Z tego, co wiadomo z dokumentów SKOK Wołomin, już w 2008 roku Kasa Krajowa kierowana wówczas przez Grzegorza Biereckiego, dzisiaj senatora PiS, wiedziała o tym, że tam są nieprawidłowości - wskazywał. Gadomski wyjaśniał, że żeby wprowadzić zarząd komisaryczny "KNF musi przeprowadzić procedurę".
- Nie może być tak, że szef KNF dzwoni do prezesa SKOK-u i mówi: "wprowadzamy wam zarząd komisaryczny". Musi po pierwsze oprzeć się na dokumentach, te dokumenty były w dużej mierze sfałszowane, czego KNF nie może wykryć, bo to nie jest ABW czy prokuratura i nie ma możliwości weryfikowania, czy taki dokument jest fałszywy - wskazywał.
Autor: ads//kg / Źródło: TVN24, PAP