Zidentyfikowano tożsamość siódmej ofiary wypadku polskiego autokaru w Niemczech. Według niemieckiej policji, to pięciu mężczyzn i dwie kobiety. Trwa identyfikacja ciał pozostałych ofiar. W niedzielnym wypadku na autostradzie A10 zginęło 13 osób. W niemieckich szpitalach wciąż przebywa 29 rannych - dwie z nich są w bardzo ciężkim stanie.
- Mam nadzieję, że we wtorek będziemy mogli kontynuować prace związane z identyfikacją zmarłych albo je nawet zakończyć - poinformował szef policji w okręgu Dahne-Spreewald Joern Preuss. Dodał, że w kilku przypadkach konieczna będzie analiza DNA, która trwa 36 godzin. - Identyfikacja na podstawie materiałów zdjęciowych była po tym wypadku bardzo trudna - powiedział Preuss.
Wcześniej komendant policji we Frankfurcie nad Odrą Arne Feuring przyznał, że policja ma pełną listę pasażerów z informacjami kto gdzie siedział, ale tak długo jak nie będą zidentyfikowane wszystkie ciała, policja jest ostrożna w podawaniu konkretnych informacji. Prawdopodobnie wśród ofiar jest jedno dziecko.
Kolejne 3 osoby opuszczą szpital
W niemieckich szpitalach wciąż przebywa 29 osób, które odniosły obrażenia w wyniku wypadku. Według informacji, jakie podał premier Brandenburgii Matthias Platzeck, 6 osób jest w stanie ciężkim, jedna jest w śpiączce. Stan pozostałych, w tym pięciu przebywających w szpitalu wypadkowym w dzielnicy Marzahn, jest stabilny.
Siedem osób poszkodowanych w wypadku opuściło już Niemcy. Jak poinformował szef policji Joern Preuss, we wtorek troje lżej rannych opuści niemieckie szpitale i będzie mogło powrócić do kraju.
Rodziny pod specjalną opieką
Przedstawiciele rodzin ofiar przybyli dzisiaj do Niemiec. Zostali przetransportowani do poszczególnych szpitali, gdzie znajdują się ich bliscy. - Koncentrujemy się teraz głównie na tym, żeby zaopiekować się rodzinami i rannymi. Tylko lekarze będą podejmowali decyzje kiedy poszkodowani będą mogli wyjść ze szpitala - powiedział Matthias Platzeck.
Premier Brandenburgii zapewnił, że rodziny ofiar i ranni objęci są specjalistyczną opieką lekarzy, psychologów, duchownych i pracowników polskiej ambasady w Niemczech. Polski ambasador w Niemczech, Marek Prawda, dodał, że bliscy poszkodowanych mogą zostać w Berlinie tak długo, jak będzie potrzeba. Ich pobyt będzie finansowany przez stronę polską i niemiecką.
"To było trudne nawet dla ratowników"
Platzeck wyraził też wyrazy współczucia wszystkim Polakom. Dodał, że jest to jedna z największych tragedii "w krótkiej historii kraju związkowego". - Zarządziliśmy wywieszenie flag żałobnych na budynkach publicznych - powiedział premier.
Podziękował służbom ratowniczym, policjantom i strażakom za szybką i profesjonalną akcję ratowniczą. Na miejscu wypadku pracowało 300 pracowników różnych służb ratowniczych. - Była to bardzo trudna sytuacja i znaczące osiągnięcie ratowników - podkreślił.
Dodał, że niemieckie służby będą kontynuować współpracę z polskimi władzami. Do Brandenburgii wyruszyli polscy policjanci z woj. zachodniopomorskiego i prokurator. Mają koordynować współpracę prawną ze swoimi niemieckimi odpowiednikami. Obie strony będą prowadziły śledztwo w sprawie wypadku.
Źródło: tvn24