Kierowca zastrzelony przez policjanta w trakcie kontroli w Szczecinie powinien przebywać w zakładzie karnym. W czerwcu miał stawić się w więzieniu, jednak nie zrobił tego. Na przepustkę wyszedł ze względu na zły stan zdrowia.
Do tragicznego zdarzenia doszło w piątek rano w Szczecinie. Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami policjanci usiłowali zatrzymać samochód do kontroli. Kierowca zignorował jednak polecenia i zaczął uciekać.
Funkcjonariusze podjęli pościg, a gdy jeden z nich ruszył w stronę samochodu, kierowca potrącił go. Wtedy policjant oddał strzał ostrzegawczy, a gdy kierowca nie zatrzymał się, padł strzał śmiertelny. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez policjanta w związku z interwencją.
- Funkcjonariusze podczas interwencji nie mieli nakazu aresztowania mężczyzny. Nie był on również poszukiwany w chwili zdarzenia - powiedział rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie Przemysław Kimon.
Nie stawił się w zakładzie karnym
22-letni mężczyzna, który zginął podczas zdarzenia, był znany policji. Miał już odebrane prawo jazdy, gdyż prowadził samochód pod wpływem alkoholu i środków odurzających.
Teraz okazuje się, że kierowca w czerwcu miał stawić się w zakładzie karnym, gdzie odbywał karę dwóch lat pozbawienia wolności za posiadanie i udostępnianie narkotyków.
Ze względu na zły stan zdrowia 22-latek wyszedł na przepustkę. Sąd zadecydował, że ma wrócić do więzienia w czerwcu. Mężczyzna jednak nie stawił się, by odbyć resztę kary.
Jak mówiła reporterka TVN24, osoby związane z rodziną zastrzelonego mężczyzny twierdzą, że nikt go nie niepokoił - nie było wizyty policji i nikt nie próbował doprowadzić go do więzienia.
Strzelał drugi raz
Policjant, który śmiertelnie postrzelił 22-latka, sześć lat temu brał udział w bardzo podobnym zdarzeniu. Miała odbyć się kontrola drogowa, a kierowca, 17-letni wtedy Marcin Olszewski, który nie miał prawa jazdy, zaczął uciekać. Relacje policji i kierowcy co do przebiegu kolejnych zdarzeń są jednak różne.
Wersja policjanta jest taka, że kierowca miał go potrącić, a następnie znów zacząć uciekać. Następnie miały paść dwa strzały - ostrzegawczy i w kierunku kierującego, który miałby uniemożliwić ucieczkę kierowcy.
Pan Marcin natomiast twierdzi, że policjant strzelił do niego bez ostrzeżenia. W wyniku postrzału i odniesionych ran mężczyzna jeździ na wózku inwalidzkim.
- Powinna na pewno zostać jakoś przeanalizowana ta sytuacja, żeby nie doszło do sytuacji, gdzie po sześciu latach ktoś ginie, z ręki tego samego człowieka - mówi Marcin Olszewski. - Moja sytuacja też mogła zakończyć się śmiercią, bo miesiąc leżałem w śpiączce, walczyłem o życie w szpitalu. Udało się z tego wyjść, ale teraz, kto będzie następny, nie wiadomo - dodaje.
W tamtej sprawie zarówno prokuratura, jak i sąd przyznały rację policjantowi. Uznały, że tamta interwencja i użycie broni były zasadne. Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie. Pokrzywdzony wniósł także prywatny akt oskarżenia do sądu, jednak ten także uznał, że racja była po stronie policjanta.
Śledztwo trwa
Nie wiadomo, czy interwencja policji, na skutek której w piątek zginął 22-latek, miała związek z niestawieniem się w zakładzie karnym. W trakcie toczącego się śledztwa prokuratura prawdopodobnie będzie wyjaśniać także ten wątek.
Do tej pory śledczy przesłuchali w charakterze świadków dwóch policjantów, którzy brali udział w zdarzeniu. - Dla dobra śledztwa ich zeznania nie są ujawniane. Funkcjonariusz, który został potrącony przez samochód obecnie znajduje się w szpitalu ze względu na uraz kolana - powiedziała w sobotę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz.
- Na sobotę zaplanowano przesłuchania kolejnych dwóch świadków, ale ci się nie stawili do prokuratury - dodała.
Za przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków policjantowi grozi do trzech lat więzienia.
Autor: mw/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Sawiński / Radio Szczecin