"Na II konferencji smoleńskiej nie przedstawiono żadnych dowodów na prezentowane hipotezy dotyczące przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem" - pisze w komunikacie zespół Macieja Laska. I przekonuje: "Konsekwentnie lansowano za to tezy przeczące zebranym i przeanalizowanym materiałom dowodowym przez tzw. komisją Millera".
II konferencja smoleńska odbyła się w Warszawie w poniedziałek i wtorek. W przedstawianych na niej referatów poruszono m. in. takie temat jak badania fizykochemiczne, analiza wrakowiska, wytrzymałość materiałów, trajektoria lotu i analiza zdarzeń, analiza dokumentacji medycznej ofiar.
Jeden z prelegentów, Chris Cieszewski przedstawił tezę, że smoleńska brzoza, która "po dzisiejszy dzień jest fundamentem raportu Jerzego Millera", była złamana już przed 5 kwietnia 2010 roku i "nie mogła mieć nic wspólnego z tragedią smoleńską". Wysnuł taki wniosek na podstawie analizy zdjęć satelitarnych.
Argumenty zespołu Laska
Komisja Macieja Laska podkreśla, że tezy przedstawione podczas konferencji nie wpływają "w żaden sposób na ustalony przebieg i przyczynę katastrofy". "Nie było to najwidoczniej także intencją uczestników konferencji, w przeciwnym razie powinni jak najszybciej przekazać swoje materiały do prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy – co jak wiemy nie nastąpiło" - pisze komisja.
Eksperci przypominają też w punktach najważniejsze ustalenia swojego zespołu, odnosząc się do tez przedstawionych na konferencji smoleńskiej: - Komisja Millera w wyniku analizy materiału dowodowego nie ma wątpliwości, że brzoza została złamana w wyniku kolizji z samolotem w dniu 10.04.2010. Wskazują na to oględziny miejsca zdarzenia, dokumentacja fotograficzna oraz zapisy rejestratorów lotu i dźwięków w kabinie. Tezę o tym, że drzewo było złamane już nawet 5 kwietnia przedstawił jeden z prelegentów konferencji.
- Nie ma żadnych przesłanek do twierdzenia, że w samolocie, jego skrzydle i innych miejscach, wskazywanych przez zespół posła A. Macierewicza, doszło do wybuchu lub ich serii.
- Nie ma jakichkolwiek śladów w zapisie rejestratorów lotu, takich jak skok ciśnienia różnicowego lub odgłosów wybuchu/wybuchów na zapisie rejestratora dźwięków w kabinie.
- Samolot był całkowicie sprawny do momentu zderzeń z przeszkodami terenowymi, żaden z systemów, instalacji czy agregatów nie spowodował wystąpienia zapisu nieprawidłowości w rejestratorach lotu.
- Podawane na konferencji informacje o "sfałszowanych zapisach rejestratorów lotu", są nieprawdziwe.
- Powoływanie się w licznych referatach na urządzenia wspomagające pracę załogi, takie jak TAWS i FMS, jako źródła wiarygodnych danych, jest błędem. Urządzenia te nie są rejestratorami parametrów lotu, tylko urządzeniami wspomagającymi pracę załogi.
- Przypominamy, że żaden z ekspertów posła A. Macierewicza nie był w Smoleńsku, nie widział miejsca katastrofy, nie badał wraku, ani zapisów rejestratorów lotów. Członkowie naszego zespołu, wchodzący w skład tzw. komisji Millera, wszystkie te elementy przeanalizowali. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że przyczyną katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (...) Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią. - Zespół do spraw wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej nie będzie odnosił się do absurdalnych eksperymentów, będących rzekomymi dowodami w kontekście katastrofy smoleńskiej, których wyniki były prezentowane podczas konferencji, takich jak: zgniecione puszki po napojach, kadr z animacji RIA Novosti pokazujący wybuch samolotu, czy parówka pękająca przy podgrzewaniu, która miała obrazować sposób, w jaki został zniszczony kadłub samolotu.
Macierewicz chce rozwiązania zespołu Laska
Autor: mn / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24