Takiej sprawy sądowej jeszcze w Polsce nie było, bo to największa afera w naszym kraju po 1989 roku, w której prawie 20 tys. poszkodowanych osób straciło oszczędności życia. Ostatnie tygodnie dla łódzkiej prokuratury, która prowadziła śledztwo, były walką z czasem. Śledczy chcieli zdążyć przed nowelizacją kodeksu postępowania karnego, wchodzącą w życie 1 lipca. Wielu zadaje sobie pytanie, czy pośpiech prokuratury nie odbije się na jakości aktu oskarżenia. ("Polska i Świat")
Prokuratorzy w całym kraju starają się zamykać śledztwa, by przed 1 lipca zdążyć z aktami oskarżenia. To gwarancja, że procesy będą się toczyły jeszcze po staremu.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak właśnie jest również w bezprecedensowej sprawie Amber Gold. W nocy ze środy na czwartek ciężarówką przewożono tysiące tomów akt z prokuratury w Łodzi do sądu w Gdańsku.
Zdążyć przed 1 lipca
Łódzcy prokuratorzy robili wszystko, by akta sprawy dotarły do Gdańska koniecznie przed końcem czerwca. - Jeśli akt oskarżenia poszedłby po 1 lipca tego roku, to akta sprawy de facto musiałyby zostać rozszyte i zorganizowane na nowo - wyjaśnił w rozmowie z TVN24 Radosław Baszuk, adwokat.
Sam rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania podkreśla, że gdyby prokuratorzy nie zdążyli przed 1 lipca, to "konieczne byłoby dokonanie szeregu czynności, które w istotny sposób mogłyby opóźnić skierowanie" aktu oskarżenia do sądu.
Kopania podkreślił także, że w opinii łódzkich prokuratorów udało się zebrać kompletny materiał dowodowy.
Gdzie są pieniądze?
Bez względu na to, jakim wyrokiem zakończy się proces szefa Amber Gold, szans na odzyskanie przez poszkodowanych pieniędzy nie ma. Do dziś nie wiadomo, co stało się z depozytami. Udało się zabezpieczyć majątek o wartości najwyżej kilkudziesięciu milionów złotych z prawie miliarda wpłaconych.
- Te pieniądze gdzieś są, ale bardzo trudno już teraz ustalić, w jakim miejscu są przechowywane - mówił Paweł Blajer, dziennikarz TVN24 Biznes i Świat.
Dodał, że bardzo możliwe, że zostały one wprowadzone do legalnego obiegu.
Nie wszyscy poszkodowani ws. Amber Gold poddali się. Ok. 200 osób żąda pieniędzy od prokuratury, bo szef spółki Marcin P. miał na swoim koncie 9 wyroków, głównie za oszustwa finansowe. Argumentują, że prokuratura nie wystąpiła z wnioskiem do sądu o zakaz prowadzenia działalności dla P. i nie zrobiła nic, by przeszkodzić mu w "biznesie".
Proces ws. Amber Gold może potrwać nawet kilka lat.
Autor: pk//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24