- Żegnamy dziś pierwszego marynarza Rzeczpospolitej Polskiej. Marynarka Wojenna oddaje hołd swojemu dowódcy, a całe Wojsko Polskie jest z wami - mówił gen. broni Mieczysław Stachowiak pełniący obowiązki szefa Sztabu Generalnego. Na gdyńskim odbyły się oficjalne uroczystości ku czci admirała Andrzeja Karwety, dowódcy polskiej Marynarki Wojennej, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
W pożegnalnej mszy polowej odprawionej przez metropolitę gdańskiego abp Sławoja Leszka Głodzia, oprócz rodziny zmarłego, uczestniczyli przedstawiciele państwowych i lokalnych władz oraz polskich sił zbrojnych, z ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem.
Byli także przedstawiciele sił zbrojnych i delegacji konsularnych 14 krajów: Białorusi, Danii, Francji, Finlandii, Holandii, Izraela, Norwegii, Niemiec, Rosji, Słowacji, Stanów Zjednoczonych, Szwecji, Ukrainy i Wielkiej Brytanii. Na nabrzeże przyszły też tysiące ludzi, którzy chcieli pożegnać Karwetę.
Honory oddał cała polska flota
Podczas uroczystości trumna z ciałem admirała została ustawiona przy trapie okrętu "Błyskawica", który jest zacumowany przy nabrzeżu. Jak przypomniał Dziekan Marynarki Wojennej ks. kmdr Bogusław Wrona, to właśnie na "Błyskawicy" odbywają się najważniejsze uroczystości Marynarki Wojennej: promocje oficerskie, pożegnania odchodzących na emeryturę najwyższych stopniem marynarzy czy państwowe święta. Wartę przy trumnie objęli m.in. emerytowani admirałowie i byli dowódcy MW.
Nabożeństwo odbywało się w honorowej asyście marynarzy i pocztów sztandarowych wszystkich jednostek Marynarki Wojennej od Świnoujścia do Gdyni. Całej uroczystości asystowało też sześć, zacumowanych nieopodal, okrętów Marynarki Wojennej oraz francuski okręt FS "Sagitaire"
"Morze wie, jakim byłeś człowiekiem"
- Morze nie kłamie, morze dobrze wie, jakim byłeś człowiekiem i naszą rolą jest publicznie to dziś zaświadczyć - mówił Klich żegnając admirała Karwetę. - Zawsze byłeś prawdziwym człowiekiem morza: tym, który przez wiele lat swojej służby to morze poznał od podszewki. (...) Byłeś tym, który wiedział, że nie ma bezpiecznej Polski bez Marynarki Wojennej - dodał minister.
Klich podkreślał, że admirał był tą osobą, która rozumiała, że "Polski bez floty nie było i nigdy nie będzie" i że zawsze się z wielkim szacunkiem słuchał jego opinii. - Wiedziałem przy tym, że mówisz tak, jak jest; że mówisz prawdę bez względu na to, czy ta prawda była radosna czy ta prawda była smutna - mówił Klich.
Adm. Karwetę wspominał też pełniący obowiązki szefa Sztabu Generalnego gen. broni Mieczysław Stachowiak. - Andrzej był człowiekiem nieprzeciętnego formatu, pasjonatem marynarskiego rzemiosła, niezłomnym stróżem morskich ideałów - mówił.
Klucz śmigłowców i sześć okrętów
Na zakończenie nabożeństwa z pokładu ORP "Błyskawica" oddany został salut honorowy. Po nim Orkiestra Reprezentacyjna Marynarki odegra "Hymn do Bałtyku", w trakcie którego klucz śmigłowców Marynarki Wojennej wykonał pożegnalny przelot nad nabrzeżem. Po zakończeniu mszy zabrzmiały syreny na wszystkich okrętach Marynarki - od Świnoujścia po Gdynię.
Spocznie w Baninie
Po gdyńskiej uroczystości pożegnalnej trumna z ciałem Andrzeja Karwety została przewieziona na cmentarz w Baninie (miejscowość niedaleko Gdańska), gdzie wraz z rodziną mieszkał admirał. Tam, zgodnie z jej prośbą, odbyły się już bez udziału mediów uroczystości pogrzebowe.
Andrzej Karweta miał 52 lata, od listopada 2007 roku dowodził Marynarką Wojenną. Pośmiertnie został awansowany do stopnia admirała floty i odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Został on przekazane na ręce rodziny tragicznie zmarłego admirała jeszcze przed rozpoczęciem nabożeństwa.
Źródło: PAP