Wyłączony jeden z bezpieczników, który odpowiadał m.in. za awaryjne wysuwanie podwozia jest najbardziej prawdopodobną przyczyną problemów z lądowaniem, jakie miał Boeing 767 1. listopada w Warszawie. Poinformował o tym na antenie TVN24 Waldemar Targalski, jeden z autorów raportu.
Wynika z niego, że tuż po starcie samolotu lecącego z Newark w stanie Nowy Jork do Warszawy doszło do awarii hydraulicznej, przez co nie wysunęło się podwozie maszyny. W trakcie przeglądu samolotu już po awaryjnym lądowaniu członkowie komisji stwierdzili "wybicie" bezpiecznika zabezpieczającego kilka systemów m.in. awaryjne opuszczanie kół. Gdy go włączono na pasie startowym, podwozie się wysunęło.
Na antenie TVN24 Waldemar Targalski, jeden z autorów raportu potwierdził, że niemal cała praca komisji skupia się na wyjaśnieniu, czy podwozie nie wysunęło się przez wybity bezpiecznik. - Cała nasza praca jest ukierunkowana w celu potwierdzenia tej hipotezy, ale nie wykluczamy też innych okoliczności, które mogły spowodować to, że to podwozie nie zostało wypuszczone - tłumaczył.
Pozycja nie rejestrowana
Bezpiecznik znajduje się w kokpicie maszyny. Czy piloci nie sprawdzili działania systemu? Kierujący pracami komisji odpowiedział, że z zapisów rozmów załogi jednoznacznie wynika, że piloci "położenie bezpieczników sprawdzili". Dodał, że mogło być tak, że bezpiecznik "wyskoczył" dopiero przed samym lądowaniem, ale ustalenie tego jest bardzo trudne. - Najgorszym faktem jest to, że nigdy nie jest rejestrowana (przez czarne skrzynki - red.) pozycja wyłączona tego bezpiecznika, ani też w ogóle sygnalizowana - stwierdził Targalski.
Zaznaczył, że komisja testuje w tej chwili sprawność całego systemu elektrycznego związanego z alternatywnym sposobem wypuszczania podwozia.
19 stron raportu
W czwartek komisja lotnicza badająca awaryjne lądowanie załogi Boeinga 767 należącego do PLL LOT na lotnisku im. F. Chopina w Warszawie wydała wstępny, 19-stronicowy raport w tej sprawie.
W Warszawie załoga z 1. pilotem kpt. Tadeuszem Wroną lądowała "na brzuchu". Ponad 200 osobom na pokładzie (220 pasażerom i 11 członkom załogi) nic się nie stało.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24