Kampania billboardowa Lasów Państwowych miała być leśna, a była polityczna. Wpłynęło zawiadomienie do prokuratury na poprzednie władze państwowej jednostki organizacyjnej. Pytanie jest o faktyczny cel i koszty kampanii, ale i sposób jej przeprowadzenia. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Obecne władze Lasów Państwowych mają do poprzedników zarzuty - potencjalne wykorzystanie billboardów dla celów kampanii wyborczej, jak i zawyżone koszty zakupów i niegospodarność. - Stwierdziliśmy bardzo intensywną korespondencję, zwłaszcza w okresie przedwyborczym, między producentami, wykonawcami, a ta korespondencja się wyciszyła po wyborach - mówi dyrektor generalny Lasów Państwowych Witold Koss.
Lasy Państwowe nadal prowadzą audyt. Pod lupą jest ostatnie osiem lat. Pojawiają się cząstkowe wnioski i działania. A konkretnie kolejne już zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez siedem osób.
- Muszę te małe maszkary posprzątać - mówi obecny szef ośrodka kultury leśnej w Gołuchowie Adam Kozyra, którego poprzedniczka koordynowała i zlecała działania leśnej kampanii billboardowej. - Mam zinwentaryzowane 365 billboardów w całej Polsce. Teraz będę liczyć billboardy, które znajdują się na terenie magazynów ZBD "Bieszczady" – wskazuje Adam Kozyra.
Audyt pozwolił sformułować zawiadomienie do prokuratury
Początkowa cena inwestycji sięgała ponad 60 milionów złotych na dwa tysiące billboardów - i tak zlecenie z Lasów Państwowych trafiło do ośrodka kultury w Gołuchowie, a ten zlecił prace zakładowi "Bieszczady", który rozdał zlecenia firmom zewnętrznym. - Można przyjąć, że za prace zapłacono podwójnie za tą samą czynność. Do dnia dzisiejszego nie zostaliśmy rozliczeni – twierdzi Adam Kozyra.
Ówczesny szef Lasów Państwowych otwarcie sympatyzował z politykami partii rządzącej, a konkretnie z Suwerenną Polską, która w audycie obecnych Lasów Państwowych też występuje.
"Audyt pozwolił sformułować zawiadomienie do prokuratury wobec konkretnych osób, w tym członków partii Suwerenna Polska" - podkreśla Witold Koss.
Pytania o odpowiedzialność za zmarnowanie kilkudziesięciu milionów złotych
Politycy Suwerennej Polski , pytani o sprawę, odpowiada krótko: "To niech sobie składają". - Zbigniew Ziobro i jego kumple wiedzieli, że trzeba przejąć instytucje, trzeba przejąć fundusze, trzeba przejąć lasy tylko po to, żeby dać zarobić swoim i budować potęgę swojej partyjki – ocenia Krzysztof Śmiszek z Nowej Lewicy.
Zdaniem dziennikarki TVN24 Olgi Orzechowskiej, która śledzi sprawę od początku, mimo prowadzonego audytu, jest jeszcze wiele pytań. - Kto odpowiada za zmarnowanie kilkudziesięciu milionów złotych? Pytanie, co teraz zrobimy z tymi billboardami i co z roszczeniami podwykonawców, którzy mówią, że kilku milionów im nie wypłacono? – zastanawia się.
Nieoficjalnie wiadomo, że Lasy Państwowe niewykorzystane billboardy chcą po prostu sprzedać.
Źródło: TVN24