Znowu mamy do czynienia z karaniem żołnierzy zamiast wyciąganiem konsekwencji z niedoborów prawnych. Niedopuszczalna sytuacja - powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera o zdarzeniu na granicy polsko-białoruskiej, gdzie Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w czasie natarcia uchodźców przez polsko-białoruską granicę. Redakcja TVN24 skontaktowała się z Żandarmerią Wojskową i czeka na jej komentarz do sytuacji.
Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w czasie natarcia uchodźców przez polsko-białoruską granicę. "Prokuratura oskarżyła dwóch z nich o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób" - podał Onet. Do zdarzenia miało dojść na przełomie marca i kwietnia - podaje portal.
"Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione" - napisał na platformie X minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy" - dodał.
Siewiera o "skandalicznej sytuacji"
Do sprawy odniósł się w czwartek rano szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Ocenił, że "do tak skandalicznej, bulwersującej sytuacji dochodzi ze względu na brak właściwego oprzyrządowania Wojska Polskiego w zakresie przepisów, które były proponowane w ustawie o działaniach organów administracji publicznej w obliczu zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa".
Dodał, że projekt ustawy został wniesiony "po raz pierwszy przez prezydenta do laski marszałkowskiej w sierpniu 2023 roku i ponownie wniesiony w ostatnich miesiącach". Jak mówił, projekt ustawy "reguluje zasady użycia broni przez wojsko, nie na przepisach policyjnych, nie na przepisach Straży Granicznej, nie tylko z wykorzystaniem broni 9 mm, ale broni etatowej, broni właściwej dla Wojska Polskiego, dla żołnierzy".
- Ta ustawa reguluje nie tylko kwestię zasad użycia broni, okoliczności, w których można wykorzystać formację Wojska Polskiego do obrony granicy, ale także kwestie dotyczące definicji podstaw prawnych operacji wojskowej prowadzonej poniżej progu wojny, nie w warunkach stanu wojennego, w warunkach zagrożenia hybrydowego na terenie całego terytorium kraju i przede wszystkim koryguje deficyty i nieprawidłowości w obszarze systemu kierowania i dowodzenia polską armią - zaznaczył Siewiera.
- Niestety musiało dojść do takiej patologii jak w ubiegłych tygodniach, o których dowiedzieliśmy się w dniu wczorajszym, która bulwersuje opinię publiczną, żeby okazało się, że ustawa wnoszona przez zwierzchnika sił zbrojnych ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa i dla funkcjonowania sił zbrojnych - mówił.
Apel o prace nad projektem ustawy z poparciem wszystkich sił politycznych
Zaapelował o to, "aby procedowanie nad tą ustawą, którą marszałek Sejmu poddał pod pierwsze czytanie w środę 12 czerwca po wyborach, tak by nie budzić emocji w trakcie okresu wyborczego, przeprowadzić z pełnym poparciem wszystkich sił politycznych"
Siewiera stwierdził też, że zespół prokuratorów powołany do zbadania sprawy działa w granicach i na podstawie prawa. - Jeśli polskie prawo nie reguluje kwestii obecności żołnierzy z ich etatowym uzbrojeniem, wykorzystaniem tego uzbrojenia, zgodnie z doktryną, łańcuchem dowodzenia przy granicy, to prokuratorzy muszą działać na podstawie prawa - powiedział.
Pytany, czy szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz powinien się podać do dymisji po tym incydencie, Siewiera podkreślił, że minister obrony narodowej brał czynny udział w przygotowaniu nowej wersji projektu ustawy. Dodał, że w projekcie ustawy w ramach współpracy między MON a zwierzchnikiem sił zbrojnych zostaną wprowadzone odpowiednie poprawki.
- Dziś kluczową sprawą jest, by te poprawki dotyczące wykorzystania broni, środków przymusu bezpośredniego i uzbrojenia Wojska Polskiego dotyczyły sytuacji, w których dochodzi do bezpośredniego zamachu na życie i zdrowie żołnierzy, zamachu bezpośredniego na infrastrukturę i urządzenia ważne z punktu widzenia sił zbrojnych. Gdy dochodzi do zagrożenia instalacji wojskowych, kwestie użycia broni, gdy dochodzi do pościgu lub niepodporządkowania się wezwaniom do porzucenia broni przez osoby nielegalnie przekraczające granice. Te warunki były uregulowane w projekcie w 2023 roku, a dziś zostaną wniesione przez ministra obrony narodowej po pierwszym czytaniu, albo przez inicjatora projektu. Natomiast dużo lepszym ruchem będzie, jeśli będzie to wspólne działanie strony rządowej i zwierzchnika sił zbrojnych z inicjatywy zwierzchnika sił zbrojonych - ocenił Siewiera.
Szef BBN o karaniu żołnierzy
- Prezydent, stając za plecami żołnierzy na ćwiczeniach Anakonda, stając za plecami szefa sztabu generalnego i dowódcy operacyjnego po incydencie z rakietą, deklarował, że będzie zawsze stał po stronie żołnierzy. Wtedy wniesiona została ta właśnie ustawa, modyfikująca i usprawniająca procedury i prawo, a nie karząca poszczególnych ludzi. Dziś znowu mamy do czynienia z karaniem żołnierzy zamiast wyciąganiem konsekwencji z niedoborów prawnych. Niedopuszczalna sytuacja, skandaliczna - mówił szef BBN.
Dodał, że "dochodzi do patologicznej sytuacji na skutek funkcjonowania przepisów, które nie zostały zmienione".
Siewiera mówił, że "dzisiaj przepisy regulujące użycie wojska i służb na granicy dotyczą formacji Straży Granicznej".
- W zasadzie uprawnienie do użycia wojska na granicy wynika z faktu, że żołnierze są oddelegowani jako pojedynczy ludzie (...) do struktur Straży Granicznej. I działają na podstawie uprawnień ustawy o Straży Granicznej - wyjaśnił.
- Katalog tych uprawnień, rodzajów uzbrojenia, a w zasadzie broni i środków przymusu bezpośredniego, jakie może użyć Straż Graniczna, są zupełnie inne niż te, które może wykorzystywać wojsko. Straż Graniczna nie posiada granatników powyżej 40 mm, nie wykorzystuje karabinów wielkokalibrowych, nie używa moździerzy, uzbrojenia o większym kalibrze, min, które tak ostatnio elektryzują debatę publiczną - wyjaśnił.
Podkreślił, że "trzeba wykonać ciężką, żmudną pracę legislacyjną, żeby dać żołnierzom prawo do wykonywania pracy".
- Tak długo, jak są tylko osobami oddelegowanymi do wykonywania zadań w ramach Straży Granicznej, tak długo te patologie się nie skończą - ocenił.
Redakcja TVN24 skontaktowała się z Żandarmerią Wojskową i czeka na jej komentarz do sytuacji.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24