- Przydałby się im taki Wałęsa. Mają strasznie trudną sytuację z liderem właśnie, że taki Wałęsa byłby jak znalazł - mówił o sytuacji na wschodzie Ukrainy gość programu "Piaskiem po oczach" pisarz Janusz Głowacki, twórca scenariusza do filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei".
Janusz Głowacki wrócił właśnie z Ukrainy, gdzie brał udział w projekcji filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei", do którego napisał scenariusz. Jak mówi, zastał Ukrainę "strachu i niepewności".
- (Ukraińcy - red.) wiedzą, że wygrali, ale pamiętają, że wygrali też pomarańczową rewolucję i ją ostatecznie przegrali. Mają nadzieję, że się uda, ale równocześnie strasznie boją się Rosji - tłumaczył.
"Jak napad na bank"
Jego zdaniem fakt interwencji rosyjskiej na wschodzie Ukrainy jest oczywisty. Całość działań Rosji w sprawie Krymu porównał do napadu na bank.
- Wykonali to jak się robi napad na bank, to znaczy wkłada się kominiarkę, zmienia się rejestracje i bierze kałasznikowa - mówił.
Zwrócił uwagę, że sytuacja na wschodzie Ukrainy stawia rządzących w trudnym położeniu.
- Nam jest szalenie łatwo ich sądzić. To byli ludzie kompletnie nie przygotowani, tak jak kiedyś Wałęsa był zupełnie nieprzygotowany do tego, co na niego spadło. Powinni byli zająć ten wschód o wiele wcześniej. Teraz jest strasznie późno i nie wiadomo co z tym zrobić.
"Szemrana demokracja"
Głowacki zauważył, że dla Ukraińców film "Wałęsa" ma odniesienia do czasów współczesnych, a sama postać byłego prezydenta Polski ich inspiruje.
- Czują ludowość, taką niezwykłość i zwracają uwagę na to, że mu się udało. Ten film kończy się przesłaniem, że teraz inni ludzie będą przeskakiwać przez płoty. (Ukraińcy - red.) myślą "teraz my" - Głowacki dodał, że Ukraińcy zazdroszczą nam Wałęsy - Przydałby się im taki Wałęsa. Mają strasznie trudną sytuację z liderem, że taki Wałęsa byłby jak znalazł.
Ukraińską niepodległość nazwał "nieco szemraną, przegraną, rozkradzioną i zmarnowaną". Wyraził żal, że 25 lat temu Ukrainie nie udało się pójść w tym samym kierunku co Polska.
Odnosząc się z kolei do rosyjskiego punktu widzenia pisarz stwierdził, że w Rosjanach jest jakaś duma z tego jak Putin igra z Zachodem.
- Strasznie im (Rosjanom - red.) tego brakowało, żeby inni odczuwali strach przed imperium rosyjskim. To jest kraj, który cały czas żyje wojną. Tyle lat po wojnie na ulicach można zobaczyć napisy, cytaty z pieśni wojennych - mówił.
- Wszyscy na świecie myśleli, że Putin jest już taki oswojony, a on pokazał, że jest inaczej. Jest jakaś duma Rosjan, że ten Putin tak "wydymuje" Amerykę i całą Europę - dodał Głowacki.
Kultura w czasach kryzysu
Według niego współczesne napięcia między Rosją a Ukrainą powodują, że kwestia kultury staje się "bardzo kłopotliwa", bo "wszystko będzie odczytywane ideologicznie". Przyznał, że pochwala decyzję Daniela Olbrychskiego o rezygnacji z występów w Rosji. Wspomniał także Krystiana Lupę, jednego z najważniejszych polskich twórców teatralnych, który zawiesił współpracę z trzema rosyjskimi teatrami. Głowacki dodał, że nie ma jednak żadnych "dekretów" w sprawie postępowania w takiej sytuacji.
Pisarz skrytykował stan kultury we współczesnej Rosji.
- Rosja jest szalenie proputinowska, nie ma co się oszukiwać. Kultura w Rosji jest bardzo zideologizowana - stwierdził Głowacki - To jest strasznie smutne i to jest groźne - dodał.
Pojednanie polsko-ukraińskie
Głowacki stwierdził, że w tym momencie szanse na jakiekolwiek polsko-rosyjskie pojednanie są nikłe. Zauważył jednak, że wydarzenia za naszą wschodnią granicą doprowadziły do polsko-ukraińskiego pojednania. Porównał je do zmian w powojennych stosunkach między Niemcami a Francją. - To jest to, co wykonał de Gaulle i Adenauer po wojnie. To, że udało im się skończyć z wieloletnią straszliwą nienawiścią między Niemcami i Francją - mówił - Myślę, że demony UPA i akcji "Wisła" poszły w zapomnienie - dodał Głowacki.
Autor: kło/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24