Zarzut składania fałszywych zeznań na korzyść Jacka Karnowskiego usłyszała konserwator zabytków Sopotu Danuta Zasławska - dowiedziała się TVN24. Grozi jej od trzech do ośmiu lat więzienia.
To efekt śledztwa w sprawie "przedkładania na użytek procesu dokumentów potwierdzających nieprawdę i fałszowania dokumentów przez jednego z urzędników". (CZYTAJ WIĘCEJ)
- Na razie dotyczy ono jednej osoby, ale może się rozwinąć - mówił naczelnik gdańskiego wydziału Prokuratury Krajowej prok. Zbigniew Niemczyk.
Dokument, którego nigdy nie było
O co chodzi? Według "Rzeczpospolitej" w sopockim magistracie już po wybuchu afery Karnowskiego spreparowano antydatowany dokument, który w korzystnym świetle stawiał prezydenta miasta. Była to negatywna opinia konserwator zabytków odnośnie rozbudowy kamienicy biznesmena Sławomira Julkego.
Karnowski, broniąc się przed zarzutami o łapówkarstwo, powoływał się na ten właśnie dokument. Według prezydenta Sopotu Julke oczekiwał od niego, skłonienia podległych mu urzędników, do zmiany dokumentu.
Problem w tym, że - według gazety - taki dokument nie istniał. Pojawił się dopiero dwa miesiące po nagranej przez Julkego rozmowie z Karnowskim, gdy taśmy trafiły do mediów. Sam biznesmen nigdy jej nie otrzymał.
Urząd Miasta Sopotu wszystkiemu zaprzecza. Rzeczniczka UM Magdalena Jachim wyjaśniała w rozmowie z tvn24.pl, że Karnowski mówiąc w swoim lipcowym oświadczeniu o "negatywnej opinii urzędników w kwestii rozbudowy" miał na myśli nie "dokument o randze administracyjnej", a "luźne konsultacje" konserwator zabytków i naczelnika wydziału urbanistyki i architektury. Dlatego żaden podrobiony dokument, według Jachim, nie mógł trafić do prokuratury, bo nigdy go nie było. A Karnowski oskarża gazetę o próbę manipulacji faktami.
W związku z dzisiejszymi publikacjami medialnymi stanowczo stwierdzam, że w swoim oświadczeniu z dnia 13 lipca br. nie powoływałem się na żaden dokument w sprawie ewentualnej rozbudowy budynku przy ul. Czyżewskiego. Od tamtego czasu nigdy nie wypowiadałem się na ten temat publicznie ani nie składałem żadnych wyjaśnień. Przypisywanie mi tego jest całkowicie niezgodne z prawdą i może być uznane za manipulację. Oświadczenie Prezydenta Miasta Sopotu Jacka Karnowskiego
Kontrowersje wokół prezydenta
Przypomnijmy - śledztwo w sprawie propozycji korupcyjnych, jakie miał składać prezydent Sopotu biznesmenowi Sławomirowi Julke wszczęto w lipcu tego roku. Prokuraturę zawiadomił sam biznesmen (i członek PO). Twierdzi on, że Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań w zamian za pomoc w uzyskaniu zgody na dobudowanie piętra na jednej z sopockich kamienic. Sprawę domniemanej korupcji prowadzi gdańskie biuro do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Julke przekazał prokuraturze nagranie z rozmowy, jaką odbył z Karnowskim w marcu br. Zarząd PO wykluczył z partii Julkego - Karnowskiego tylko zawiesił. CZYTAJ WIĘCEJ. Jednak 21 lipca, Karnowski sam zrezygnował z członkostwa w PO.
Na początku lipca doszło do głośnej sesji Rady Miasta Sopotu, podczas której omawiano sprawę Karnowskiego. Wzięli w niej udział też m.in. posłowie PiS Jacek Kurski, Zbigniew Ziobro i Arkadiusz Mularczyk. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie tylko po raz kolejny domagali się odejścia ze stanowiska prezydenta miasta, ale i przedstawili własną kandydatkę na jego następczynię - „o ile odbędą się wybory”, oraz skrytykowali PO za nieudolną walkę z korupcją.
Samorządowcy murem za prezydentem
Karnowski nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że rozbudowa kamienicy miała być wspólną inwestycją: jego i zaprzyjaźnionego z nim wówczas Julkego. Po wyjściu sprawy na jaw udał się na urlop. Po jego zakończeniu wrócił do pracy w magistracie. KARNOWSKI BRONI SIĘ
Dwóch urzędujących wiceprezydentów Sopotu oraz trzydziestu byłych i obecnych radnych podpisało się pod oświadczeniem, w którym bronią oskarżanego o zażądanie łapówki prezydenta Sopotu.
Od kogo Karnowski żądał łapówki?
Śledztwo w jego sprawie - jak zdradza prokurator Niemczyk - jest już na "bardzo zaawansowanym etapie". - Do tej pory przesłuchano blisko 70 świadków, uzyskano szereg dokumentów i pierwsze ekspertyzy, które zleciliśmy - relacjonuje prokurator. Nie ujawnia jednak, kiedy akt oskarżenia trafi do sądu.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP