Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uwolnił we wtorek neurochirurga gen. prof. Jana Podgórskiego, b. szefa warszawskiego szpitala klinicznego MON, od zarzutów korupcji i fałszowania dokumentacji medycznej. Wśród zarzutów był i taki, że przez jedno z fałszerstw dokumentacji Andrzej Z., ps. "Słowik" mógł unikać aresztu.
Podgórski został uniewinniony od czterech zarzutów z braku dowodów winy; trzy pozostałe zarzuty umorzono. Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura wojskowa, która wnosiła o skazanie Podgórskiego na trzy lata więzienia, może się od niego odwołać.
- W mojej ocenie nie było żadnych podstaw oskarżenia - powiedział jeden z obrońców generała, mec. Jacek Gutkowski. Profesor nie przyznawał się do winy.
25 zarzutów
Razem z profesorem, który chciał występować w mediach pod pełnym nazwiskiem, na ławie oskarżonych zasiadło osiem osób - lekarzy i ich pacjentów, którzy mieli otrzymywać fałszywe zaświadczenia. Spośród nich sąd skazał jedną osobę - Roberta J., b. kierownika zakładu rehabilitacji Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, który przed sądem obciążył Podgórskiego. Otrzymał on wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata.
Łącznie prokuratura postawiła w sprawie 25 zarzutów. Fałszywe zaświadczenia wystawiane przez lekarzy miały trafiać do ZUS oraz prokuratur i sądów prowadzących różne postępowania. Oprócz pieniędzy korzyściami uzyskiwanymi od pacjentów były - według aktu oskarżenia - remont domu i obietnica nabycia samochodu na preferencyjnych warunkach.
Podgórskiemu prokuratura postawiła siedem zarzutów, dotyczących przyjęcia łapówek i fałszowania dokumentacji medycznej. Śledztwo obejmowało okres od 1998 r., a łapówki miały wynosić od 300 do 1000 zł.
Nie przyznawał się
Generał zaprzeczał zarzutom. - Nigdy nie przyjąłem żadnej korzyści majątkowej, związanej z wykonywanym przeze mnie zawodem lekarza - mówił przed sądem, gdy proces ruszał w 2009 r. Robert J. przyznał się do stawianych mu zarzutów i ujawnił, że wręczał profesorowi łapówki w zamian za wydawanie nieprawdziwych zaświadczeń dotyczących jego pacjentów. Odnosząc się do tych zeznań, Podgórski mówił, że nie wie, dlaczego Robert J. go oskarża. - Racjonalnie nie mogę wytłumaczyć tego faktu, J. kilkakrotnie korzystał z mojej pomocy jako konsultanta, ale nigdy nie poświadczyłem nieprawdy i nigdy nie brałem pieniędzy - dodawał.
Zatrzymany przez CBA
Podgórskiego, który - jak sam mówił - "nie ma nic do ukrycia i chce występować z otwartą przyłbicą, a nie jako Jan P.", zatrzymało w 2007 r. CBA na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Sąd wojskowy nie wydał jednak zgody na jego aresztowanie - o co wnosiła prokuratura. Sąd zakazał mu pełnienia funkcji szefa kliniki w szpitalu na Szaserów. Z wojska zwolnił go ówczesny szef MON Aleksander Szczygło. Prof. Podgórski jako cywil prowadzi praktykę medyczną; jest znanym neurochirurgiem.
W sprawie dokumentów dla "Słowika" Podgórski już wcześniej wyjaśniał, że wydał mu jedynie zaświadczenie, iż był przez niego badany oraz że na prośbę jego rodziny uczestniczył w konsultacji medycznej, gdy "Słowik" był w więziennym szpitalu przy areszcie na ul. Rakowieckiej. - Wtedy orzekłem, że pacjent kwalifikuje się do leczenia operacyjnego dyskopatii lędźwiowej - podkreślał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.wim.mil.pl