"To nie chęć leczenia choroby nowotworowej, ale niepowstrzymana ochota zarabiania pieniędzy"

Źródło:
TVN24
"Zarobić na chorych na raka". Fragment reportażu "Superwizjera" TVN
"Zarobić na chorych na raka". Fragment reportażu "Superwizjera" TVN TVN24
wideo 2/3
"Zarobić na chorych na raka". Fragment reportażu "Superwizjera" TVN TVN24

Śmiertelna choroba wzmaga instynkt przeżycia. Pacjenci onkologiczni i ich rodziny zrobią wszystko, by ratować zagrożone życie. Muszą jednak uważać, bo oprócz nowotworu czyha na nich wiele innych niebezpieczeństw. Na rynku medycyny alternatywnej działają lekarze, którzy przepisują niezweryfikowane naukowo metody, biorąc za to olbrzymie pieniądze. Reporter "Superwizjera" od kilku miesięcy przyglądał się praktykom klinik tak zwanej medycyny integralnej. Rozmawiał z pacjentami oraz rodzinami tych, którzy przegrali walkę z chorobą. Relacje z przebiegu alternatywnych terapii w reportażu Michała Fui "Zarobić na chorych na raka".

Działająca w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie klinika Immunomedica to mekka dla osób chorych na raka. Zjeżdżają tu pacjenci z całej Polski. Głównie ci, którym tradycyjna medycyna odmówiła nadziei na przeżycie. Oferuje terapie wspomagające walkę z nowotworem, najczęściej z wykorzystaniem wlewek dożylnych oraz preparatów z grzybów i ziół. Marcin Królikowski ostatni raz był tam trzy lata temu. Przywiózł nieuleczalnie chorą matkę. Do dziś dręczą go wyrzuty sumienia i wątpliwości, czy mógł tym przyczynić się do jej śmierci.

OGLĄDAJ REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" NA TVN24 GO >>>

- Początek był taki, że mama zaczęła chrypieć. Zignorowała to. W 2017 roku zrobiła sobie rentgen, gdzie już było widać, że ten rak jest wielki, wielkości piłki ping-pongowej, i był już nieoperacyjny. Dostała chemię paliatywną na podtrzymanie. Wtedy pojawiła się moja koleżanka - opowiada Marcin Królikowski. Opowiedziała mu o specjaliście, który ma zakład "chemioterapii alternatywnej". – Mówiła: on robi cuda, on tego raka wypłucze, nie będzie w ogóle śladu po tym raku - relacjonuje bohater reportażu.

Preparaty wypisane jako recepta z pieczątką lekarską

- Na pierwszej wizycie lekarz z werwą tenisisty poprosił o papiery, wyniki badań. Nagle teatralnie zamarł, ale po chwili mówi: "Jest wola walki? Pacjentka będzie walczyć?". Powiedziała, że będzie walczyć. Odpowiedział: "No to jedziemy" – wspomina Królikowski.

Reportaż "Superwizjera" TVN "Zarobić na chorych na raka". Rozmowa w studiu
Reportaż "Superwizjera" TVN "Zarobić na chorych na raka". Rozmowa w studiuTVN24

Kliniką kieruje doktor Norbert Szaluś. Jak wynika z jego cv, po obronie doktoratu z pogranicza onkologii i medycyny nuklearnej jako oficer wojska polskiego w stopniu majora pracował w Wojskowym Instytucie Medycznym, a następnie w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA. W roku 2014 porzucił praktykę szpitalną, by zająć się alternatywnymi terapiami chorób nowotworowych i przewlekłych. Dziś jest jedną z najpopularniejszych osób w tej branży w Polsce.

Marcin Królikowski wraz z reporterem "Superwizjera" i ukrytą kamerą udał się do kliniki. - Moja mama w stanie agonalnym była poddawana terapii tutaj. Trzy wlewki jakieś miała magiczne. Chciałem się zapytać, czemu pan jej to przepisał – zwraca się Królikowski do lekarza. Ten odpowiada: – Chciałem mamę ratować.

– Pan doskonale widział kartotekę mojej mamy i wiedział pan, że to jest pacjentka z rakiem płuc w agonii. Musiał pan to wiedzieć. Jest pan lekarzem. Mimo wszystko wyciągnął pan od nas pieniądze, przyjął pan moją mamę, na końcu jeszcze obiecał pan, że będzie z nią się konsultował, ale pan uciekł – reaguje na te słowa Królikowski. – Wie pan, że moja mama dwa dni po kuracji umarła? Nie wie pan tego – dodaje.

"Powiedział, że on wyleczy naszego raka"

Podobne wrażenia mieli inni pacjenci, do których dotarli reporterzy "Superwizjera". Pani Magda cierpi na nieoperacyjny nowotwór wewnątrz rdzenia kręgowego. Osiem lat temu jej życie zamieniło się w piekło. Jest sparaliżowana, a jej stan systematycznie się pogarsza, podobnie jak rokowania na przeżycie. Do terapii przekonało ją to, że ma do czynienia z onkologiem.

- Doktor robił przemiłe wrażenie. Powiedział, że wyleczy, że pomoże, że nie trzeba chemioterapii używać ani żadnej radioterapii, że on wyleczy naszego raka. Najgorsze było to, że doktor nie potrzebował żadnych moich wyników, wziął tylko histopat (badanie histopatologiczne - red.) mojego raka i o nic więcej nie zapytał, tylko od razu wcisnął Selol i koniec – opowiada pani Magda.

Oprócz preparatu Selol pani Magda otrzymała kosztowne wlewki z witaminy C i kurkuminy. To substancje, które szczególnie upodobał sobie doktor Szaluś. Potwierdza to Maciej Zapart, którego żona odeszła po 13 latach walki z nowotworem. Przez kilka miesięcy małżeństwo walczyło o cud, współpracując z kliniką Immunomedica.

Eksperci: substancje te nie mają nic wspólnego z leczeniem

- Kurkumina w kroplówce to była podstawa, na którą się od razu zgodziliśmy – mówi Maciej Zapart. – Z witaminy C nie byłem zadowolony, bo nie jest ona zalecana w nowotworach, bo bardziej może zaszkodzić niż pomóc. Jeszcze było rozbijanie komórek rakowych prądem. Na specjalnym monitorze można było sobie zobaczyć, jak to się niby rozbija i potem kurkumina miała te rozbite komórki łatwiej zniszczyć – dodaje.

Cena jednego wlewu z kurkuminy, czy witaminy C to dwa tysiące złotych. Jednorazowy wlew z salinomycyny, jaki otrzymywały Teresa Królikowska i Sylwia Zapart, to już 3 tysiące złotych. Na fakturach wystawianych w klinice wlewki dożylne opisywane są jako leczenie onkologiczne.

- Chodzi o to, czy podjąć próbę ratowania osoby. To jest najważniejsze: dobro pacjenta. Zawsze mówię, że to są terapie wspomagające. Zawsze chcę osobie pomóc – mówi nagrany ukrytą kamerą podczas rozmowy z krewnym jednej z pacjentek doktor Szaluś.

"Zarobić na chorych na raka". Rozmowa z Jarosławem Jabrzykiem, redaktorem naczelnym "Suprerwizjera"
"Zarobić na chorych na raka". Rozmowa z Jarosławem Jabrzykiem, redaktorem naczelnym "Suprerwizjera"TVN24

Eksperci wskazują jednak, że substancje te nie mają nic wspólnego z leczeniem. Znacznie częściej, zwłaszcza u osób chorych na raka, wykazują działanie szkodliwe. - Zarówno "niewinna" witamina C, jak i wiele innych metod typu kurkumina, to jest myślenie, że to może coś pomóc, a my takiego dowodu, że to pomóc może, nie mamy – zauważa dr hab. Jarosław Woroń, farmakolog kliniczny z Katedry Farmakologii Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"Nadużywa w sposób świadomy pacjentów"

Marcina Królikowskiego zastanawia też dowolność zastosowania preparatów, zależna od aktualnej dostępności. – Było zamieszanie, że "czegoś nie mamy". Mówi: "Pan zapłacił za salinomycynę, tego kwasu nie mamy. On jest niesamowity, dlatego go nie mamy, ale mamy zamiennik. Pan się nie martwi, to jest bardzo dobre działanie" – relacjonuje informacje, jakie otrzymywał w trakcie terapii mamy. Na sugestie jego żony, że sugerowany zamiennik ma działanie odwrotne, kobieta miała usłyszeć: "Pani się nie martwi, to wszystko jest zważone, zbadane, to będzie dobrze szło". - To był ten pierwszy zgrzyt. Zaczęliśmy czuć, że to jest zły kierunek, że to jest ściema – przyznaje.

Doktor Norbert Szaluś odbywał specjalizację z onkologii klinicznej pod okiem wybitnych fachowców. Jak to możliwe, że ten dobrze zapowiadający się onkolog przepisuje dziś pacjentom wątpliwe terapie? Jak doszło do jego rozstania z medycyną? Reporterzy odpowiedzi szukali u dawnego opiekuna jego specjalizacji. – W momencie, kiedy się okazało, że używa substancji, które nie mają nic wspólnego z dowodowością naukową, przerwaliśmy jego specjalizowanie – mówi prof. Cezary Szczylik, onkolog z Europejskiego Centrum Zdrowia. – Zresztą wystąpiłem z wnioskiem, żeby nie pracował w naszej instytucji i tak też się stało – dodaje.

Przerwana specjalizacja oznacza, że doktor Szaluś w rzeczywistości nigdy nie został onkologiem i nie powinien się tak tytułować. – Ten lekarz nadużywa w sposób świadomy pacjentów, mówiąc, że leczy ich onkologicznie. To jest bardzo niebezpieczne, dlatego że pacjenci to kupują – zwraca uwagę prof. Szczylik.

- Największym zagrożeniem jest, jeżeli pacjent decyduje się, że odłoży leczenie chemiczne, w rozumieniu społecznym często "szkodliwe", a zastosuje leczenie naturalne. Wtedy może się okazać, że ten czas na podawanie terapii alternatywnych, w złym znaczeniu tego słowa, zostanie stracony. Jeżeli w pierwszym okresie pacjent zrezygnuje z leczenia, problem może być bardzo duży – uważa dr hab. Jarosław Woroń.

"Po trzech miesiącach stosowania Selolu, moje raki dwa razy bardziej wzrosły"

- Ten cały proces to był jakiś koszmar. Włosy mi śmierdziały, skóra, takim zużytym paliwem samochodowym. To tak się wydzielało, jak opary samochodu – mówi inna pacjentka, pani Magda. Kobieta przyznaje, że wówczas była jeszcze pełna nadziei. – Ale ten Selol nie działał – dodaje.

Selol to specyfik wynaleziony przez polskiego naukowca prawie 30 lat temu. Co kilka lat systematycznie ogłaszany był polskim lekiem na raka. Preparat sprzedaje stworzona w tym celu fundacja wykorzystująca luki w przepisach. Do dziś nie przeprowadzono żadnych obiecywanych badań klinicznych. W czerwcu 2020 roku Europejski Urząd do spraw Bezpieczeństwa Żywności odrzucił wniosek o możliwość zastosowania Selolu jako suplementu diety. Decyzję uzasadniały obawy dotyczące bezpieczeństwa substancji i niekorzystne wyniki badań na szczurach laboratoryjnych.

- Bardzo ciężko to przeszłam. Mnie się w głowie wiecznie kręciło. Słabo mi było, wiecznie poty miałam. Były objawy żołądkowe, że non stop zwracałam. Po jakimś czasie stosowania zemdlałam, to było zatrucie, wątroba mi wtedy wysiadła i nerka – opowiada o swej reakcji na "terapię" pani Magda.

- Wiemy jak duży jest zasięg oddziaływania i sprzedaży tego Selolu. To jest taka prawda, że lepiej jest tę legendę karmić fałszywymi informacjami, niż rzeczywiście zrobić rzetelne badanie kliniczne. Uważam, że jest to głęboko nieetyczne – ocenia prof. Cezary Szczylik.

"Zarobić na chorych na raka"TVN24

- Po trzech miesiącach stosowania Selolu, grzybków, tego wszystkiego, co doktor mi zalecił, to się okazało, że moje nowotwory, moje raki dwa razy bardziej wzrosły – podkreśla pani Magda.

Selol nie zadziałał, zaproponowano kamizelkę

Reporterzy dotarli też do innych osób, które zetknęły się z Selolem. Ci, którzy nadal żyją, najczęściej na własną rękę rezygnowali z jego zażywania. Było to powodowane licznymi skutkami ubocznymi, takimi jak wypadanie włosów, paznokci, a nawet regres mowy. Brak badań klinicznych powoduje, że pacjentom onkologicznym można obiecać praktycznie wszystko, ale zarówno w przypadku Selolu, jak i wlewek dożylnych, na przykład z kurkuminy, obiektywna ocena ich wpływu na zdrowie jest często niemożliwa.

Maciej Zapart przyznaje, że po "leczeniu" nie mieli poczucia, że są o krok bliżej do wyzdrowienia. – Żona robiła się pomarańczowa, jak po wypiciu dużej ilości soku z marchwi, ale z chorobą nowotworową praktycznie nic się nie stało – stwierdza.

- Wszystko to, co daje nadzieję niczym niepopartą w żadnych dostępnych badaniach, powinno być eliminowane. Część z tych preparatów, to są preparaty wzięte z weterynarii – ocenia dr hab. Jarosław Woroń. – One mogą powodować neurotoksyczność, czyli objawy ze strony ośrodkowego układu nerwowego. Pacjent w ogromnym lęku, z zaburzeniami snu, męczy się, bo powstają kolejne problemy. Miało być lepiej, a zamiast lepiej jest gorzej – dodaje.

Po odratowaniu życia pani Magda zgłosiła się do kliniki doktora Szalusia, by poinformować o szkodliwości przepisanej jej terapii preparatem Selol. W odpowiedzi zaproponowano jej nowe rozwiązanie - kamizelkę wytwarzającą pole elektryczne, które ma walczyć z chorobą. Jej cena wynosiła 25 tysięcy złotych.

 – Ja się na to nie zdecydowałam, a potem się dowiedziałam, że sąsiadka stosuje to u swojego dziecka. I mała, bardzo głowa ją bolała, wysoką gorączkę miała. I doktor Szaluś kazał jej podkręcać tam te wolty więcej. Im bardziej bolało, tym więcej miała sobie podkręcać. Mała odeszła – mówi pani Magda.

"Myśleliśmy, że będzie jakaś poprawa po tej kamizelce"

Odzież elektromedyczna ECCT to wynalazek indonezyjskiego naukowca, doktora Warsito Purwo Taruno. Jeszcze kilka lat temu był on częstym gościem telewizyjnych kanap, a jego wynalazek budził nadzieję na skuteczną walkę z rakiem. Zmieniło się to po zaledwie roku, kiedy indonezyjskie ministerstwo zdrowia zabroniło stosowania kamizelek i czepków u nowych pacjentów. Wynikało to z braku naukowych dowodów na skuteczność tej terapii.

Zaledwie cztery dni po tym, jak Indonezja zakazała stosowania kamizelek, doktor Waristo Purwo Taruno był w Warszawie, gdzie prezentował swój wynalazek. Kilka tygodni później chwalił się już współpracą z doktorem Norbertem Szalusiem i jego kliniką. Dystrybucją zajął się inny lekarz, bardziej niż z działalności na polu medycyny znany ze swojej twórczości internetowej. Na kanale na YouTube mówi między innymi o "satyrycznym performance Star Wars King of Poland" czy o stawaniu "po jasnej stronie mocy legionów rebeliantów".

"Musi pan w kierunku zaufania iść"

Reporterzy zarejestrowali, jak próbują kupić urządzenie bezpośrednio od dystrybutora. – Tu jest kwestia taka, że działanie jest nie na takim wysokim ryzyku, jakby się mogło wydawać – zapewnia sprzedawca. – Czapeczkę założyć na głowę i żeby czapeczka przylegała, to jest wszystko – wyjaśnia. Prezentuje, jak się urządzenie zakłada. – To powoduje pole elektryczne i w tym polu elektrycznym komórki, które się namnażają, mają wrzeciono. One się tak łatwo nie namnażają.  – tłumaczy. – Myśmy brali pewną ilość tkanki i tak dalej, mierzyliśmy w środku, czy to pole działa rzeczywiście w środku, w mózgu może działać, to wszystko działa. To nie jest jakaś sztuczka – zapewnia.

Zdradza, że sprzedał dziesięć takich urządzeń. – Jeszcze kolega też w Warszawie leczył tym. Firma Immunomedica, oni to tam stosują – zachwala. – Ja się nie poruszam w teoriach spiskowych. Wszystko musi mieć naukę - zapewnia. Wszystko może pan poczytać, ale straciłby pan na to miesiące. To nie jest takie proste. Musi pan w kierunku zaufania iść – dodaje.

Koszt czepka, który rzekomo zabija komórki rakowe w mózgu, to blisko 10 tysięcy złotych, na kamizelkę celującą w nowotwory klatki piersiowej i kręgosłupa trzeba przeznaczyć 25 tysięcy złotych. Bez trudu dziennikarze odnajdują chorych, którzy sami bądź za pośrednictwem fundacji czy zbiórek publicznych zebrali wymagane kwoty. Docierają do rodziny niespełna dwuletniego chłopca, u którego zdiagnozowano nieuleczalnego guza rdzenia kręgowego. Po nieudanej chemioterapii lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka zaniechali dalszego leczenia. Zdesperowana rodzina trafiła do doktora Norberta Szalusia. Ten zaaplikował dziecku terapię z użyciem zarówno kamizelki, jak i czepka ECCT.

"Pokazywał statystyki, że to działa"

Matka dziecka przyznaje, że gdy inni lekarze zrezygnowali, doktor dawał nadzieję. – Pokazywał statystyki, że to działa, że to właśnie za granicą jest stosowane, w Indonezji – mówi. – Myśleliśmy, że będzie jakaś poprawa po tej kamizelce, a tu się okazuje, że był ucisk na nerwy, i rączki i nóżki przestały pracować. Jak już paraliż poszedł, to wiedzieliśmy, że zbliża się koniec – dodaje.

- Przypomina to trochę czapkę czołgisty, ale na pewno nie spotkałem się z czymś takim, jeśli chodzi o moją praktykę onkologiczną – mówi onkolog prof. Piotr Wysocki z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Pierwsze, co musimy zrobić, to zweryfikować, czy taka technologia nie szkodzi. Dopiero jak wiemy, że to nie szkodzi, możemy myśleć nad kolejnym etapem badań: czy to działa? Po to są badania kliniczne, żeby wszystkie znaki zapytania, które się wokół tego pojawiały, żeby znalazły odpowiedź – wyjaśnia.

Reporter "Superwizjera" wrócił do lekarza, który sprzedał czapkę za prawie 10 tysięcy złotych. Na pytanie, czy sprzedaż takich produktów nie kłóci się z jego etyką zawodową oraz czy jest w stanie zaprezentować wyniki badań świadczące o skuteczności urządzenia, lekarz odpowiada: "To przyszedł pan do Stwórcy, tak? Stwórcy, Pana Boga? I pyta pan go o rzeczy, które są nieprzewidywalne". – Co to znaczy wyleczeni? Pan jest laikiem. Pan przychodzi do Alberta Einsteina i pyta, i mówi pan mu co? O kwantach – zwraca się do reportera. – Dlaczego tak to zostało w Indonezji zrobione? Ponieważ to jest polityka. Co to znaczy, że jakieś ministerstwo cokolwiek zabrania? – kontynuuje serię pytań.

– Komu pan rzeczywiście pomógł, a od kogo tylko wyciągnął przed śmiercią niemałe pieniądze? – pyta reporter. – Idealista się znalazł. Idealista – odpowiada lekarz.

"Wydalibyśmy prawie każdą kwotę"

U 14-letniej Gosi zdiagnozowano nieuleczalnego glejaka mózgu. Po nieudanej chemioterapii lekarze zasugerowali leczenie paliatywne w domu. Nowotwór powiększał się, upośledzał między innymi część mózgu odpowiadającą za oddychanie. Stan dziewczynki szybko zaczął się pogarszać.

Za namową znajomych Magdalena Staszak udała się z córką do kliniki Immunomedica w Warszawie. Doktor Szaluś okazał się jedyną osobą, która obiecywała pomoc. Gosi przepisał preparat Selol oraz kask ECCT. - Stwierdziliśmy, że podejmujemy się wszystkich możliwych sposobów, żeby spróbować uratować córkę – mówi pani Magdalena. Przyznaje, że padała wprost informacja, że urządzenie to zabija komórki rakowe.

- To jest przykład kolejnego kłamstwa i głęboko nieetycznej postawy. Jestem absolutnie za tym, żeby zabrać mu dyplom lekarski. Powinna to zrobić Naczelna Izba Lekarska, bo tego typu postępowania to jest bezwzględnie przestępstwo – uważa prof. Cezary Szczylik z Europejskiego Centrum Zdrowia.

Gosia odeszła po miesiącu terapii z wykorzystaniem czepka ECCT. Jedyną reakcją na urządzenie były rzadkie grymasy twarzy czy lekkie poruszenie nogą. Matka łudziła się, że to efekt terapeutyczny, dziś ma co do tego poważne wątpliwości.

- Wydalibyśmy prawie każdą kwotę i okazałoby się, że ta terapia nie miała szansy powodzenia w żadnym przypadku, a kosztowała 20-30 tysięcy złotych. Te leczenia trwają od pięciu lat i nikt tego nie monitoruje. Jak to wygląda, że wszyscy umierają? Tak nie powinno być – podkreśla Staszak.

Postępowania w prokuraturze

W warszawskiej prokuraturze prowadzone są dwa postępowania dotyczące praktyki doktora Norberta Szalusia. Obydwa dotyczą narażenia pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia poprzez nieprawidłowo przeprowadzone procedury medyczne. Jeden z pacjentów zmarł kilka dni po tym, jak w ramach terapii onkologicznej przepisano mu niezarejestrowany w Polsce lek antymalaryczny. Dziennikarze dotarli też do wyroku Naczelnego Sądu Lekarskiego, który skazuje doktora Szalusia za stosowanie preparatu Conium, opartego na trującej roślinie. To ta sama substancja, którą przepisał też nieżyjącej już Teresie Królikowskiej. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

- Czemu pan przepisał takie leki? Czemu pan przepisuje szkodliwe leki dla pacjentów? Nie targałbym jej do pana, kiedy ona już ledwo szła, miała spuchnięte nogi i wyła z bólu. Nie powiedział pan, że ta terapia nie da efektów, po czym pacjentka zmarła – mówi Marcin Królikowski do doktora Szalusia. – Rozumiem emocje, przyjmuję to i jak chcecie, to możecie mi tam walić po ryju. Jeśli grzechy jakieś tam popełniłem, że tak powiem, jako katolik, wszelkie takie rzeczy, to tylko mogę jedną rzecz powiedzieć: bardzo mogę tylko skłonić głowę, pochylić, przeprosić, współczuję panu bardzo – odpowiada lekarz.

"To nie chęć leczenia, ale niepowstrzymana ochota zarabiania pieniędzy"

Prof. Piotr Wysocki uważa, że wyciąganie dużych pieniędzy od śmiertelnie chorych pacjentów jest nie fair. – Rozumiałbym, że jest ktoś, dla kogo takie postępowanie jest misją, gdzie pacjent za to nie płaci, ale ma szansę skorzystania z czegoś, to jest jeszcze akceptowalne. Natomiast jeżeli jest to źródło dochodów i dobry interes dla osób, które się tym zajmują, to jest nieetyczne  - mówi prof. Piotr Wysocki.

W związku ze stale rosnącymi kosztami leczenia Maciej Zapart wyjechał do pracy za granicę. Wrócił, kiedy żona poczuła się gorzej. Po trzech tygodniach jego żona zmarła. Po jej śmierci został w Austrii na stałe. Nadał spłaca zaciągnięte na leczenie długi. – To były koszty sakramenckie. (...) Kombinowałem na wszelakie sposoby. Sprzedawałem różne rzeczy, brało się różne pożyczki. Zostało jeszcze jakieś 70 tysięcy złotych – informuje. Pan Maciej przewiduje, że żeby "wyjść na prostą" będzie potrzebował pięć lat.

- Wszystko wyniosło 30 tysięcy złotych. Doktor mówił, że to z racji tego, że po promocji – mówi pani Magda. – Gdybyśmy od razu po diagnozie zaczęli się bawić w tą alternatywną jogę, byśmy nakarmili pana Szalusia dodatkowym zastrzykiem gotówki. Jak sobie wyliczyłem, byśmy mu dali około 200 tysięcy złotych - uważa Marcin Królikowski. – Mama by straciła dom. Myślę, że jest to dobrze opracowany przemysł śmierci. Podczepienie się pod pacjentów, którzy są w stanie agonii. On idealnie wrzucił ją do swojego wagoniku, przewiózł trzy przystanki i wyrzucił, bo już była niepotrzebna – stwierdza.

Doktor Szaluś nie chciał wystąpić przed kamerą

Mimo starań dziennikarzy, doktor Norbert Szaluś nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. W przesłanym do redakcji liście wskazał, że cieszy go zainteresowanie terapiami zintegrowanymi. O jakości stosowanych metod mają świadczyć przyznane klinice certyfikaty Orły Medycyny oraz Zadowolony Pacjent. Doktor Szaluś nie odpowiedział jednak na żadne z przesłanych pytań szczegółowych. Dotyczyły one sposobu dawkowania wlewek, pochodzenia przepisywanych substancji, efektów terapii a także zaobserwowanych skutków ubocznych. Przy każdym z pytań zasłonił się tajemnicą lekarską.

- Jestem jednoznacznie przekonany o tym, że to nie jest chęć leczenia choroby nowotworowej, ale niepowstrzymana ochota zarabiania pieniędzy w sposób skrajnie nieuczciwy – twierdzi prof. Cezary Szczylik.

Autorka/Autor:asty

Źródło: TVN24

Pozostałe wiadomości

W Bieszczadach, między szczytami Obnoga, Krzemień i Kopa Bukowska, w czwartek po południu wybuchł pożar. Trwa akcja gaśnicza, zadysponowano śmigłowiec.

Płoną połoniny w Bieszczadach. Pożar wybuchł w trudno dostępnym terenie

Płoną połoniny w Bieszczadach. Pożar wybuchł w trudno dostępnym terenie

Źródło:
TVN24, tvnmeteo.pl

Pogoda na majówkę. Długi weekend na razie cieszy słoneczną i bardzo ciepłą, a nawet gorącą aurą. Niestety w piątek w pogodzie zaczną się zmiany. Będzie coraz częściej padać i pojawią się burze. Ponadto na początku następnego tygodnia się ochłodzi. Sprawdź najnowszą prognozę pogody.

Pogoda na majówkę 2024. Nadchodzi zmiana pogody. Miejscami zrobi się niebezpiecznie

Pogoda na majówkę 2024. Nadchodzi zmiana pogody. Miejscami zrobi się niebezpiecznie

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

W czwartek, 2 maja o godz. 16, minął termin zgłaszania list kandydatów na europosłów. Ile komitetów wyborczych wystawi swoje listy? Kiedy odbędzie się losowanie numerów list? Kto może zostać europosłem? Wyjaśniamy.

Minął termin zgłaszania kandydatów w eurowyborach. Tyle komitetów wystawiło listy

Minął termin zgłaszania kandydatów w eurowyborach. Tyle komitetów wystawiło listy

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Niczego nie wykluczam, bo mamy do czynienia z kimś, kto niczego nie wyklucza - powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron pytany przez "The Economist" o to, czy nadal nie wyklucza wysłania wojsk na Ukrainę. Jak dodał, "Francja jest krajem, który przeprowadzał interwencje militarne, także w ostatnim czasie". - Gdyby Rosjanie przedarli się przez linię frontu, gdyby pojawiła się prośba ze strony Ukrainy, zasadne byłoby zadanie sobie tego pytania - stwierdził.

Macron o wysłaniu wojsk na Ukrainę, "gdyby Rosjanie się przedarli"

Macron o wysłaniu wojsk na Ukrainę, "gdyby Rosjanie się przedarli"

Źródło:
"The Economist", tvn24.pl

Prezydent Andrzej Duda skierował w czwartek do Sejmu projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa - przekazało w czwartek po południu Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.

Prezydent proponuje ustawę na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa

Prezydent proponuje ustawę na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa

Źródło:
tvn24.pl

W Polsce wciąż widoczny trend na zaciąganie kredytów. Bierzemy ich więcej, ponieważ więcej zarabiamy i rośnie nasza kredytowa zdolność. Wciąż jednak zdarza się, że oprocentowanie pożyczki okazuje się zabójcze, a spłata raty co najmniej problematyczna.

Polacy pożyczają coraz więcej. "Ostatnie lata zrujnowały nasze kieszenie"

Polacy pożyczają coraz więcej. "Ostatnie lata zrujnowały nasze kieszenie"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Nie powiedział ani słowa, nie chciał zdradzić motywów działania, był kompletnie zaskoczony naszym widokiem - mówi o zatrzymaniu 16-latka w związku z próbą podpalenia synagogi Nożyków w Warszawie rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Prokuratura złożyła wniosek, by nastolatek odpowiadał jak dorosły. Może mu grozić nawet 10 lat więzienia.

Próba podpalenia synagogi. Prokuratura chce, by 16-latek odpowiadał jak dorosły

Próba podpalenia synagogi. Prokuratura chce, by 16-latek odpowiadał jak dorosły

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

We Wrocławiu zasłabł senior przechodzący przez przejście dla pieszych. Na widok leżącego w ruchliwym miejscu 76-latka zareagowali policjanci, którzy patrolowali okolicę.

Przechodził przez ulicę, nagle zasłabł

Przechodził przez ulicę, nagle zasłabł

Źródło:
tvn24.pl

W poszukiwaniu lepszej pogody Polacy rzucili się na nieruchomości w Hiszpanii. Dla części to też pomysł na zarobek. Eksperci przestrzegają jednak przed pułapkami, które czyhają na kupujących. Samego słońca też można mieć dość. - Przy 50 stopniach po prostu nie da się pracować, wiele biur jest zamkniętych. Polacy mają o to pretensje - mówi była pracownica biura nieruchomości. Niemile zaskoczyć potrafi też zima.

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Źródło:
tvn24.pl

Co najmniej trzy kobiety zostały zarażone wirusem HIV podczas wykonywania zabiegu kosmetycznego twarzy nazywanego "wampirzym liftingiem" - informują amerykańskie media. Według "The New York Times" to pierwszy udokumentowany w USA przypadek przenoszenia wirusa HIV poprzez zastrzyki kosmetyczne.

Trzy kobiety zarażone HIV po "wampirzym liftingu". Pierwszy taki przypadek w USA

Trzy kobiety zarażone HIV po "wampirzym liftingu". Pierwszy taki przypadek w USA

Źródło:
"The New York Times", BBC

W lagunie w rejonie gmin Obidos i Caldas da Rainha na zachodzie Portugalii zauważono co najmniej dwa rekiny. Władze ostrzegły przed korzystaniem z lokalnych kąpielisk.

Alarm w Portugalii. Rekiny wpłynęły do laguny

Alarm w Portugalii. Rekiny wpłynęły do laguny

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl

Jest nowy prezes stadniny w Janowie Podlaskim. Jak potwierdziło TVN24 informacje mediów został nim 69-letni Leszek Świętochowski. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa jeszcze oficjalnie nie podał tej informacji.

Stadnina w Janowie Podlaskim ma nowego prezesa

Stadnina w Janowie Podlaskim ma nowego prezesa

Źródło:
"Gazeta Wyborcza", TVN24

Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało na konwencji w Kielcach swoich kandydatów do Parlamentu Europejskiego. W wydarzeniu nie wzięli udziału były prezes Orlenu Daniel Obajtek i były prezes TVP Jacek Kurski.

PiS zaprezentowało "lokomotywy" do Parlamentu Europejskiego. W Kielcach zabrakło Obajtka i Kurskiego

PiS zaprezentowało "lokomotywy" do Parlamentu Europejskiego. W Kielcach zabrakło Obajtka i Kurskiego

Źródło:
TVN24, PAP

Premier Donald Tusk skrytykował Mateusza Morawieckiego, który w prorosyjskim węgierskim tygodniku "Mandiner" miał stwierdzić, że "Bruksela stanowi zagrożenie dla demokracji europejskiej". Wcześniej Morawiecki powiedział o Viktorze Orbanie, że jest jego "przyjacielem".

Morawiecki na okładce węgierskiego tygodnika. Wpis Tuska

Morawiecki na okładce węgierskiego tygodnika. Wpis Tuska

Źródło:
tvn24.pl, PAP

W oknie życia w mikołowskiej Borowej Wsi (woj. śląskie) znaleziono dziewczynkę. Lekarz ocenił jej stan jako dobry, a od porodu do przekazania mogło minąć kilkanaście godzin. Przy dziecku znaleziono poruszający list z wyjaśnieniami.

Dziewczynka w oknie życia. Matka zostawiła poruszający list

Dziewczynka w oknie życia. Matka zostawiła poruszający list

Źródło:
PAP, "Dziennik Zachodni"

Z okazji 9. urodzin księżnej Charlotte na oficjalnych profilach księżnej Kate i księcia Williama w mediach społecznościowych ukazało się zdjęcie ich córki. Autorką jest sama księżna Kate, która w marcu ogłosiła, że walczy z nowotworem. Tymczasem książę William odpowiedział na pytanie, jak czuje się żona.

Księżna Kate publikuje kolejne zdjęcie. "Dziękuję za wszystkie miłe wiadomości"

Księżna Kate publikuje kolejne zdjęcie. "Dziękuję za wszystkie miłe wiadomości"

Źródło:
tvn24.pl

Polacy pokochali metodę zabezpieczania wszystkich swoich urządzeń i kont jednym hasłem - wynika za danych Biura Informacji Kredytowej. - Jedno hasło do wszystkiego obarczone jest wielkim ryzykiem naruszenia bezpieczeństwa informacji - ostrzega Andrzej Karpiński, szef bezpieczeństwa Grupy BIK.

Jedno hasło, wiele kont. Wciąż wielu Polaków nie zważa na zagrożenia

Źródło:
PAP, tvn24.pl
W ostatniej chwili zabrali ją z drogi do domu pomocy społecznej

W ostatniej chwili zabrali ją z drogi do domu pomocy społecznej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W nocy na bulwarze przy pomniku Syreny doszło do konfrontacji między patrolem policji a dwoma pijanymi mężczyznami. Jak podała komenda stołeczna, zaatakowali oni funkcjonariuszy. Agresorzy popychali i przewracali mundurowych. Poszło o zbyt głośne słuchanie muzyki.

Bójka i szarpanina na bulwarach. "Dwóch mężczyzn zaatakowało policjantów"

Bójka i szarpanina na bulwarach. "Dwóch mężczyzn zaatakowało policjantów"

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

W czwartek Onet poinformował, powołując się na swoje źródła, że trzech byłych członków zarządu Orlenu, których działalność jest teraz przedmiotem zainteresowania prokuratury, miało opuścić kraj i na efekty działań śledczych oczekują za granicą. Według doniesień portalu chwilę przed swoją dymisją domu w Turcji poszukiwał jeden z najbliższych współpracowników Daniela Obajtka Adam Burak. Sam zainteresowany w rozmowie z Wyborczą.biz zaprzeczył temu i przekazał, że "jest w granicach UE".

Pytania o miejsce pobytu byłego zarządu Orlenu. Były wiceprezes zaprzecza wyjazdowi do Turcji

Pytania o miejsce pobytu byłego zarządu Orlenu. Były wiceprezes zaprzecza wyjazdowi do Turcji

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Prezydent skierował do premiera oficjalną informację, że dla podkreślenia znaczenia politycznego naszej prezydencji w Unii Europejskiej należy zorganizować dwa szczyty europejskie - oświadczył w czwartek minister w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski. Jak zaznaczył, "polityczna decyzja została wczoraj zakomunikowana".

Pismo prezydenta do premiera. "Decyzja została wczoraj zakomunikowana"

Pismo prezydenta do premiera. "Decyzja została wczoraj zakomunikowana"

Źródło:
TVN24

W centrum handlowym w podwarszawskim Piasecznie wybuchł pożar. Strażacy ewakuowali klientów oraz pracowników, w sumie około 250 osób. Ogień został opanowany, potem oddymiono pomieszczenia.

Pożar w centrum handlowym. Ewakuowano 250 osób

Pożar w centrum handlowym. Ewakuowano 250 osób

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Chcemy rozpocząć dyskusję na temat przyszłej konstytucji dla Europy - powiedział w czwartek kandydat Lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego Robert Biedroń. Jak dodał, "nie może być tak, że Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki". Szefowa sztabu, ministra ds. równości Katarzyna Kotula, poinformowała, że Lewica zebrała pod swoimi listami 350 tysięcy podpisów.

"Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki". Lewica proponuje "konstytucję dla Europy"

"Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki". Lewica proponuje "konstytucję dla Europy"

Źródło:
PAP

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przy okazji kampanii do europarlamentu co rusz wskazują, jakie niebezpieczeństwa grożą Polakom ze strony Unii Europejskiej. Nie zawsze to, co punktują, ma potwierdzenie w unijnych dokumentach. Tak jest w przypadku tezy Beaty Szydło, według której dyrektywa budynkowa nakazuje wymianę dofinansowanych z programu "Czyste powietrze" kotłów na gaz.

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Trwają prace Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej nad podwyżką płacy minimalnej dla pracowników samorządowych. Po zmianach widełki będą wynosić od 4000 do 6200 zł. Nadal będą one zależne od kategorii.

Podwyżka wynagrodzenia dla samorządowców. Jest projekt

Podwyżka wynagrodzenia dla samorządowców. Jest projekt

Źródło:
PAP

Aleksandra Kosiorek, prawniczka, aktywistka, działaczka na rzecz praw kobiet, a ostatnio siła napędowa "turkusowej rewolucji" w mieście (określenie pochodzące od barw ugrupowania Gdyński Dialog), wygrała bój o fotel prezydenta Gdyni. Pokonała Wojciecha Szczurka, który rządził miastem 26 lat. W wywiadzie dla tvn24.pl, na kilka dni przed swoim zaprzysiężeniem, mówi o prezydenturze swojego poprzednika, o pierwszych decyzjach, jakie podejmie na nowym stanowisku, i o tym, jak chce się komunikować z mieszkańcami i jak odpoczywa po ciężkiej kampanii.

"Samodzielność mam we krwi". Aleksandra Kosiorek, prezydent elekt Gdyni, mówi nam o swoich planach

"Samodzielność mam we krwi". Aleksandra Kosiorek, prezydent elekt Gdyni, mówi nam o swoich planach

Źródło:
TVN24

2 maja jest obchodzony Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzień Polonii i Polaków poza granicami kraju. Z tej okazji w Warszawie odbyła się uroczystość podniesienia flagi państwowej na wieży zegarowej Zamku Królewskiego. Okolicznościowe wpisy w mediach społecznościowych opublikowało wielu polityków, w tym prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk.

Dzień Flagi RP. "Łączy wszystkie pokolenia", "symbol dumnego narodu", "niech zawsze budzi szacunek"

Dzień Flagi RP. "Łączy wszystkie pokolenia", "symbol dumnego narodu", "niech zawsze budzi szacunek"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Stacja TVN24 była w kwietniu najchętniej oglądanym kanałem informacyjnym w kraju, osiągając 6,05 procent udziału w widowni w grupie ogólnej (widzowie powyżej 4. roku życia) - wynika z danych Nielsen TV Audience Measurement. Konkurencję pozostawiły w tyle także "Fakty" TVN.

Rewelacyjne wyniki TVN24 i "Faktów" TVN. Dziękujemy widzom!

Rewelacyjne wyniki TVN24 i "Faktów" TVN. Dziękujemy widzom!

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24