Nie założenia programowe, a podział wpływów i stanowisk widoczny jest w umowie między PiS a Partią Republikańską, do której dotarł dziennikarz tvn24.pl. Jej zapisy komentowali politycy. - Byłem zszokowany, że takie rzeczy są w umowach. My tylko się umówiliśmy na rzeczy ustawowe - mówił współpracujący z PiS poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko. Poseł PiS Krzysztof Tchórzewski, pytany o poszczególne zapisy umowy, ucinał, że nie zna tematu.
Dziennikarz portalu tvn24.pl Grzegorz Łakomski dotarł do zapisów umowy koalicyjnej Prawa i Sprawiedliwości oraz Partii Republikańskiej, która została zawarta w październiku 2021 roku. Większość sejmowa wisiała wówczas na włosku po tym, jak w sierpniu 2021 roku z rządu został wyrzucony wicepremier Jarosław Gowin.
Zdecydowana większość z 32 punktów odnosi się do podziału władzy: miejsc na listach, stanowisk w rządzie oraz w finansowanych z publicznych pieniędzy instytucjach. Tylko jeden w sposób ogólny odnosi się do programu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Umowa koalicyjna Prawa i Sprawiedliwości oraz Partii Republikańskiej. Ujawniamy zapisy
To dzięki zapisom umowy republikanie przejęli nadzór nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, które do tej pory podlegało ministrowi edukacji i nauki Przemysławowi Czarnkowi. Według informatorów tvn24.pl w PiS, z powodu afery w NCBR część zapisów tej umowy przestała obowiązywać.
Sachajko: byłem zszokowany, widząc kawałek zdjęcia tej umowy
O zapisy umowy pytał polityków w czwartek przy Wiejskiej reporter TVN24 Radomir Wit. Jarosław Sachajko, poseł Kukiz'15, został zapytany, czy politycy jego ugrupowania mają podobną umowę z PiS. - Widziałem jakiś kawałek zdjęcia z tej umowy. Byłem zszokowany. Nie, nie mamy takiej umowy. Byłem zszokowany, że takie rzeczy są w umowach. My tylko się umówiliśmy na rzeczy ustawowe - odpowiedział.
Sachajko przyznał, że chętnie by zobaczył tę umowę. - Bo jestem zdziwiony, że nie mówi się o ustroju, rozwiązaniach, które powinny być zrobione, tylko się mówi o stanowiskach. Jest to nam obce - twierdził.
Tchórzewski: nie znam tematu
Zdaniem posła PiS i byłego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego "normalną sprawą jest, że jeżeli pojawi się w parlamencie koalicja, która ma prawo powoływania rządu, organizacji rządu i rządzenia państwem, jest większościowa, to ona musi pewne rzeczy formalnie poustalać".
Na zwrócenie uwagi, że w umowie są choćby zapisy o tym, że jeśli republikanom udałoby się przyciągnąć do klubu PiS dwóch nowych parlamentarzystów, mogliby liczyć na nowe stanowisko ministerialne, Tchórzewski odparł: - Takich szczegółów ja nie znam.
Dopytywany o etyczność takich zapisów, powtórzył: - Nie znam tego tematu.
Gawkowski: tak wygląda prawda o umowach koalicyjnych PiS-u
O tej sprawie na konferencji przed siedzibą PiS przy Nowogrodzkiej mówił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. - Są umowy lojalności, to znaczy: ja ci daję swój głos, ty mi dajesz swoją kasę, kasę publiczną. Prawo i Sprawiedliwość umowy koalicyjne traktuje jako deal polityczny: my zarabiamy, we zarabiacie, razem rządzimy, Polskę mamy gdzieś - ocenił.
Jego zdaniem "tak wygląda prawda o umowach koalicyjnych PiS-u". - Tam nie ma merytoryczności, tam jest jedno słowo o programie. To słowo to "program". I na tym się kończy - skwitował.
Motyka: ich nie spaja program, wspólna wizja, nawet sympatia
Rzecznik PSL Miłosz Motyka, komentując ujawnioną umowę, przyznał, że "czarno na białym widać, co w tej koalicji, tak zwanej zjednoczonej i tak zwanej prawicy, jest najważniejsze". - Ich nie spaja program, ich nie spaja żadna wspólna wizja, ich nie spajają wspólne projekty, ich nawet nie spaja sympatia, bo się nawzajem tylko kłócą, żrą i sobie ręki nie podają. Ich spaja tylko koryto - wymieniał.
- Oni są w stanie dogadać się tylko na podstawie tego, jak dzielić łupy w Polsce i co dostać za to, żeby dawać większość panu premierowi Morawieckiemu. Jeśli podniesiesz rękę za projektami pana premiera Morawieckiego, to dostaniesz NCBiR, dostaniesz inną spółkę czy związek. I tak się ta władza kręci - podsumował Motyka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24