- Albo policjantów powinno być więcej, albo powinni zastosować inną metodę. Tutaj wykazali się brakiem wyobraźni - mówił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mec. Zbigniew Roman, który komentował zamieszki, do jakich doszło na stadionie w Knurowie. Policjanci użyli gumowych kul i postrzelili jednego z kibiców. Prokuratura sprawdzi, czy funkcjonariusze nie przekroczyli swoich uprawnień.
Kibic został postrzelony w sobotę z broni gładkolufowej podczas rozróby, do której doszło po przerwanym meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków. Był w grupie osób, które weszły na murawę i – jak relacjonowała policja – dążyły do konfrontacji z kibicami drużyny przyjezdnej. 27-latek został trafiony w szyję i zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Według policji, użycie broni gładkolufowej było podyktowane koniecznością powstrzymania agresji.
Warunki "absolutnie typowe"
Przeciwnego zdania był gość "Wstajesz i wiesz" w TVN24, mec. Zbigniew Roman. W jego ocenie wydarzenia, które miały miejsce na stadionie w Knurowie, nie uprawniały policjantów do tego, by użyć broni gładkolufowej.
Jak tłumaczył, to, kiedy można użyć tego typu środków, reguluje ustawa o Policji oraz ustawa o środkach przymusu bezpośredniego, a także rozporządzenia ministerstwa.
Przypomniał, że aby móc zastosować taki środek, powinny być spełnione warunki proporcjonalności, adekwatności i minimalizmu. - Każdy środek przymusu powinien być dostosowany do sytuacji, nie przekraczać rangą danego problemu, powinien być adekwatną metodą rozwiązania problemu i powinien wywoływać jak najmniejsze efekty i skutki - powiedział.
Zdaniem adwokata na stadionie w Knurowie panowały warunki "absolutnie typowe" jeśli chodzi o mecze piłkarskie w niższych ligach. Jak mówił, było kilkudziesięciu kibiców - z których tylko garstka zachowywała się agresywnie - i kilkudziesięciu policjantów. I - jak dodał - w wyniku błędu organizatora, kibice weszli na murawę.
Środków przymusu bezpośredniego używa się lub wykorzystuje się je z zachowaniem szczególnej ostrożności, uwzględniając ich właściwości, które mogą stanowić zagrożenie życia lub zdrowia uprawnionego lub innej osoby. Art. 7 ust. 3 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej
Za wcześnie użyli broni?
Adwokat przypomniał, że w art. 12 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego wymieniono szereg metod, jakie powinny być stosowane w tego typu sytuacjach.
Pociski niepenetracyjne, czyli m.in. kule gumowe, są dopiero na 11. miejscu. - Jest 10 innych środków, które powinny być stosowane w przypadkach typowych: obezwładnienie, kajdanki, środki wodne, pies, koń, szereg różnych metod, które powinny towarzyszyć tego rodzaju sytuacji - wyliczał mec. Roman.
- Policjanci powinni iść kordonem i interweniować w ramach siły fizycznej. Mają pałki, tarcze - mówił.
- Policja nie powinna do nich strzelać. Albo policjantów powinno być więcej, albo powinni zastosować inną metodę. Tutaj wykazali się brakiem wyobraźni, poszli po linii najmniejszego oporu, bo najłatwiej jest sięgnąć po broń - powiedział. Podkreślał, że funkcjonariusze nie powinni byli celować w kierunku głowy, szyi.
- Policjanci przesadzili z metodą - uważa mecenas.
Zaznaczył jednak, że należy odróżnić to, co działo się na stadionie, od tego, co działo się później - przed szpitalem i przed komisariatem w Knurowie. - Wszystko to, co dzieje się potem, moim zdaniem uprawnia policjantów do tego, aby stosować broń gładkolufową - mówił adwokat.
Konsekwencje wobec policjantów?
Śledztwo w sprawie śmierci 27-latka wszczęła gliwicka prokuratura, która prowadzi je pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. - Nie mam wątpliwości, że organy ścigania wytypują osobę, która strzelała. Dowiemy się czy to była decyzja zwierzchnika czy decyzja swobodna - powiedział.
Zdaniem mec. Zbigniewa Romana wobec funkcjonariuszy powinny być wyciągnięte konsekwencje nie tylko dyscyplinarne ale również prawno-karne.
Dodał, że policjantowi może zostać postawiony zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi do pięciu lat więzienia.
Autor: db/ja / Źródło: tvn24