To zamieszanie, którego jesteśmy świadkami, ta żałosna krzątanina (...) To wszystko razem jest mało poważne - tak w "Faktach po Faktach" komentowała działania prezydenta i Sejmu w sprawie "lex Tusk" profesor Ewa Łętowska, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. Stwierdziła także, że działanie komisji stanowi zagrożenie "przede wszystkim dla obywateli".
29 maja prezydent Andrzej Duda podpisał - powstałą z inicjatywy PiS - ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce, określaną jako "lex Tusk". Zapowiedział, że w trybie kontroli następczej kieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. 30 maja ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw, a 31 maja weszła w życie. Zgodnie z nią termin na zgłaszanie kandydatów do komisji wynosi 14 dni od wejścia ustawy w życie, czyli 14 czerwca, jednak nie przedstawiono jeszcze kandydatów do tej komisji.
Na początku czerwca prezydent Andrzej Duda przedstawił projekt nowelizacji ustawy o komisji, który zmienia m.in. zasady wyboru przewodniczącego i pozostałych członków komisji. Projektem we wtorek zaczął zajmować się Sejm.
Łętowska: to wszystko razem jest mało poważne
- To zamieszanie, którego jesteśmy świadkami, ta żałosna krzątanina.. (...) To wszystko razem jest mało poważne - oceniła w "Faktach po Faktach" profesor Ewa Łętowska. Stwierdziła, że działanie komisji stanowi zagrożenie "przede wszystkim dla obywateli". Sama komisja według niej prowadzić będzie działalność "konkurencją wobec działalności sądów".
Według Łętowskiej głównym zagrożeniem płynącym z działania komisja jest to, że może zostać orzeczona "śmierć cywilna wobec osób, które zostaną obryzgane błotem, nawet nie w wyniku ostatecznej decyzji, tylko postępowania, które się toczy". Drugim zagrożeniem jest według niej "ogromnie szeroki zakres podmiotowy" działania komisji - to, jak wiele osób może przed nią stanąć, co jest zdaniem Łętowskiej zagrożeniem dla swobody gospodarczej, akademickiej, wolności słowa, a także działania mediów i "możliwości zapewnienia przez media dialogu społecznego".
- To są wartości konstytucyjne. Jeżeli teraz uczestnicy tych dialogów będą obryzgani błotem i przez to, że będą głosili prawdy niepopularne, zostaną potraktowani jako albo wrodzy agenci, albo reprezentanci interesów Rosji czy jakichś innych ośrodków, to wtedy ich udział w dyskursie jest zakłócony - powiedziała. - To, co jest skandalem w tym właśnie akcie, to jest to, że aktorzy, którzy decydują później o wyniku, czyli członkowie komisji, są po prostu zwolnieni z jakiejkolwiek odpowiedzialności za to, co robią - dodała.
Łętowska: członkowie komisji będą mieć licencję na zabijanie
- To cudowny sposób na eliminację nie prawdziwego agenta, ale pomówienie kogoś - stwierdziła. - No niechże się znajdzie (w komisji - red.) ktoś, kto ma lekki język albo lekkie podejście do swoich obowiązków i załatwi swoje prywatne interesy - pomówi, opluje. Jakże można w ogóle zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie, czy zabierać głos w mediach, jeśli ma się licencję na zabijanie? To jest w gruncie rzeczy powiedzenie ludziom: "słowo nie znaczy nic" - komentowała rolę członków komisji.
- Prawo żyje dzięki słowom, czy pisanym, czy mówionym, ale słowom, za którymi coś się kryje. Jeśli za słowami nie kryje się sens, który powinien wynikać z konstytucji, tylko kryje się to, jak się komuś wydaje, że tej konstytucji nada swój sens mocą mniemania laika, (...) a co więcej, jeżeli nawet wie, że ten sens źle tłumaczy, ale macha na to ręką i mówi: "wszystko jedno, niech sobie taki będzie", no to przecież znaczy, że wartości są czczym, pustym, niczym - dodała.
Łętowska zaznaczyła, że państwo prawa kończy się, kiedy "przestaje odgrywać swoją rolę stabilizującą i możliwości przewidzenia, co mnie spotka". - To jest koniec państwa prawa, jak nie mogę liczyć na to, że mnie procedura obroni - powiedziała.
Źródło: TVN24