Stany Zjednoczone były nieprzygotowane na ataki 11 września 2001 roku - powiedział 10 lat później w specjalnym wydaniu programu "Dekada Zmian" w TVN24 były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. Z kolei szef MSZ Radosław Sikorski stwierdził, że zamachy były "efektem dekady zaniedbań".
Wspomnienie
Każdy z gości programu 11 września pamięta doskonale. Aleksander Kwaśniewski w swoim prezydenckim gabinecie, przy ściszonym programie CNN, przygotowywał przemówienie.
Gdy spojrzał w ekran telewizora, był przekonany, że paląca się wieża to reklama nowego filmu sensacyjnego. - Dopiero gdy drugi samolot uderzył, zrobiłem głośniej. Wszystko to dzieje się w rzeczywistym świecie. (...) Zupełny szok, niewyobrażalne - mówił.
Radosław Sikorski wspomina, że złe przeczucia co do 11 września miał już wcześniej. - Śledziłem, to co działo się w Afganistanie, o którym wtedy wszyscy zapomnieli. Trzy dni przed 11 września Al-Kaida w ataku samobójczym zamordowała Ahmada Szaha Masuda, który był ostatnim bastionem, który zagradzał talibom drogę do kontroli nad całym krajem - opowiadał.
O samym dniu ataku mówił, że otoczyła go "mgła wojny". - Nie wiadomo, co się dzieje - wspominał.
Prof. Aleksander Smolar przebywał zaś na konferencji naukowej w Niemczech, która poświęcona była nowemu ładowi światowemu. Tezy musiały zostać zweryfikowane. Z kolei Włodzimierz Cimoszewicz opowiadał, że początkowo był przekonany, iż doszło do nieszczęśliwego wypadku lotniczego. - Gdy uderzył drugi (samolot) myślałem, że to powtórka nagrania. Ale paliła się druga wieża - zrozumiałem, że to zamach - mówił.
Wojna z terroryzmem
Sikorski zauważył, że USA miały prawo być zaskoczone, bo ataki 11 września były najkrwawszymi w historii Stanów od 1814 roku, gdy Brytyjczycy spalili Kapitol. Ale zaznaczył: - Było to (zamach) też efektem dekady zaniedbań.
Obecny szef MSZ mówił, że będąc w USA przed zamachem ostrzegał władze przed mobilizacją Talibów, co było lekceważone. - Po 11 września wajcha poszła w drugą stronę.
Kwaśniewski mówił, że USA nie były przygotowane na zamachy. - Amerykanie przez całe lata kontrolowali przestrzeń powietrzną na zewnątrz od USA. To, co mogło zagrozić od ZSRR, Chin, Korei Północnej. Do sytuacji, która została stworzona przez Al-Kaidę, byli nieprzygotowani - podkreślił.
O rozpoczętej "wojnie z terroryzmem" po atakach 11 września powiedział: - Bardzo trudna walka z Al-Kaidą była koniecznością i przyniosła skutek w postaci nie jej zniszczenia, bo w to nie wierzę, ale istotnego jej osłabienia.
Podkreślił jednak, że potrzebna do niej była współpraca i solidarność wielu krajów.
Na wątek współdziałania zwrócił uwagę były szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz, który podkreślał, w jak trudnej sytuacji po atakach znalazła się Polska. - Chcieliśmy potwierdzić solidarność z Amerykanami. Ale to był ostatni rok negocjacji członkostwa w UE, zależało nam na uzyskaniu poparcia (starych członków) - mówił.
Jak powiedział, Polska stanęła wobec sytuacji wyboru - kierowania się sytuacją w Europie bądź dalekosiężnym interesem bezpieczeństwa narodowego i zapobiegania przekonaniu, że Europa nie jest solidarna z USA.
Z kolei profesor Andrzej Smolar zwracał uwagę, że 10 lat temu w Ameryce panował "duch imperialnej arogancji". Stwierdził, że wojna w Iraku była "w dużym stopniu oparta na kłamstwie".
Zmiana arabskiego świata
Czy wojny, które wybuchły po 11 września, przyniosły skutek?
Zdaniem Sikorskiego, dały "jakiś pozytyw" jeśli spojrzymy na rozwój politycznej świadomości muzułmanów na Bliskim Wschodzie, gdzie rozpoczął się proces demokratyzacji. - Pytanie jest inne: czy (rezultaty) były warte takich poświęceń - podkreślił. - Wojna to niekoniecznie najlepsza metoda walki o demokrację. Są lepsze, tańsze metody soft - dodał.
Również Kwaśniewski uważa, że i Irak i Afganistan, gdzie przez ostatnią dekadę toczyły się wojny, są lepszymi krajami.
Cimoszewicz zauważył zaś, że jeśli mamy podsumować ostatnie lata, należy zwrócić uwagę na wzrost antyamerykanizmu. - Przyczyny nie zlikwidowaliśmy, radykalizm jest.
Walka o bezpieczeństwo a moralność
Czy w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa, życia tysięcy ludzi, władze krajów mogą dopuszczać się tortur na podejrzanych o terroryzm? Wszyscy goście zgodzili się, że to trudne pytanie, jednak skłaniali się ku odpowiedzi "na tak".
Podkreślali jednak, że musiałoby być to usprawiedliwione "wyższą koniecznością". - Powinniśmy bronić dobra zagrożonego. Nie ma innego wyjścia, jak wzięcie odpowiedzialności, moralności na swoje barki - mówił Cimoszewicz.
- To dylemat, który się bierze wraz z objęciem urzędu - dodał Kwaśniewski.
Nowa dekada
Nie ma wątpliwości, że świat po 11 września zmienił się.
- Stał się bardziej bezpieczny, jeśli chodzi o zjawisko terroryzmu, ale pojawiły się nowe problemy, nowe napięcia - niedostatek pewnych dóbr, surowców - wyliczał Cimoszewicz, który zauważył, że z podziału bipolarnego przeszliśmy do "świata wielobiegunowego".
- 11 września skierował trajektorię w innym kierunku - wtórował mu szef MSZ.
Smolar zwracał zaś uwagę, że z czasem pojawiły się problemy z solidarnością wśród poszczególnych krajów. - Same USA oddają gwiazdę szeryfa - ocenił.
Sikorski podkreślił: - W Europie mamy kraje, które dołączają do głównego krwiobiegu światowej myśli, handlu. W tym jest coś optymistycznego. Gdy 20 lat temu my dołączaliśmy do rzeczywistego świata, mało kto dawał nam szansę. Dziś jesteśmy sukcesem.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24