Załoga JAK-a nie ostrzegała przed fatalną pogodą?

Aktualizacja:
O czym i kiedy informaowała załoga JAKa
O czym i kiedy informaowała załoga JAKa
TVN24/ Fot. 36. SPLT
O czym i kiedy informaowała załoga JAKaTVN24/ Fot. 36. SPLT

Załoga JAKa-40 nie informowała tuż po wylądowaniu na lotnisku w Smoleńsku o fatalnych warunkach atmosferycznych. Dane, które piloci przekazali do Warszawy, były uspokajające, a nie alarmujące – wynika z zeznań polskich wojskowych z Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP, kontrolerów i służby meteo warszawskiego Okęcia. Zeznania te są sprzeczne z informacjami Dowództwa Sił Powietrznych. Wojskowa prokuratura bada ten wątek.

Na początku marca, po posiedzeniu sejmowej komisji obrony, generał Lech Majewski, dowódca Sił Powietrznych, poinformował opinię publiczną, że to jeden z członków załogi JAKa-40 dzwonił krótko po lądowaniu w Smoleńsku na Okęcie i donosił o fatalnych warunkach pogodowych. Według słów generała, dzięki uzyskanym tą drogą informacjom, wojskowy kontroler warszawskiego lotniska miał przekazać dalej, że manewr odbył się "przy podstawie chmur 60 metrów i widoczności poniżej kilometra", czyli w warunkach dużo gorszych niż minimalne dla tego lotniska.

Ppłk Robert Kupracz, rzecznik Sił Powietrznych, zaznacza, że gen. Majewski, przekazując te informacje, opierał się na materiałach uzyskanych od "komisji Millera". - Uznał też, że w całej sprawie - wobec wielu niejasności - zachodzi konieczność zbadania postępowania załogi samolotu przez wojskową prokuraturę - przypomina rzecznik. Jak ustaliliśmy, dotychczasowe efekty pracy prokuratorów rzucają nowe światło nie tylko na to, w jakich warunkach lądował 10 kwietnia samolot z dziennikarzami, ale także jak wyglądała korespondencja jego załogi z Warszawą, oraz kiedy i w jakich okolicznościach udało się ją nawiązać.

To Warszawa szukała kontaktu z JAK-iem

Z zeznań wojskowych kontrolerów i meteorologów, którymi dysponują wojskowi prokuratorzy wynika, że do kontaktu załogi JAKa z Warszawą nie doszło "krótko po lądowaniu" polskiej maszyny w Smoleńsku, ale ponad godzinę po nim i to nie z inicjatywy załogi, ale naszych meteorologów.

10 kwietnia w godzinach porannych próbowali oni kilka razy uzyskać informacje o warunkach pogodowych od pilotów JAKa poprzez służbę meteo na Okęciu. Pierwszy upomniał się o to, na siedem minut przed startem z Warszawy prezydenckiego Tupolewa (samolot wyleciał z Okęcia o 7:27 – red.), major Dariusz Januszewicz, który pełnił wtedy służbę Dyżurnego Operacyjnego – Starszego Zmiany dyżurnej Centrum Hydrometeorologii. Jak zeznał przed wojskowymi prokuratorami, o godzinie 7:20 wykonał w tej sprawie dwa telefony.

Najpierw o warunki, w jakich lądowała załoga JAKa, zapytał oficera dyżurnego Centrum Operacji Powietrznych. Ten jednak informacji takich nie posiadał. - W związku z tym zatelefonowałem do dyżurnego METEO lotniska Okęcia prosząc go o uzyskanie informacji o warunkach atmosferycznych w Smoleńsku - relacjonował prokuratorom major. Informacja zwrotna, przekazana przez dyżurnego ok. godz. 7:45, czyli pół godziny po lądowaniu samolotu z dziennikarzami (JAK lądował o 7:15 polskiego czasu – red.), była krótka: - Dyżurny METEO, chor. Marcin Nojek, poinformował mnie, że pilot samolotu JAK-40 nie podał informacji o warunkach atmosferycznych podczas lądowania w Smoleńsku – zeznał mjr Januszewicz.

Informacji brak. Tupolew startuje

Z ustaleń prokuratorów wynika, że w tym czasie, tuż przed i tuż po starcie TU-154 z prezydentem na pokładzie, załoga JAKa-40 była dla Warszawy jedynym źródłem wiedzy na temat aktualnej pogody na "Siewiernym". Ostatnie dane, zebrane z cywilnych stacji meteo w pobliżu Smoleńska pochodziły bowiem z godziny 5:00, a aktualizowano je co trzy godziny. Wojskowi z Centrum Hydrometeorologii nadal podejmowali próby skontaktowania się poprzez Okęcie z załogą JAKa.

Udało się po ponad godzinie od lądowania samolotu z dziennikarzami - Informację telefonicznie od pilota JAKa-40 uzyskano około godziny 8:20 poprzez służbę meteo na Okęciu – donosił w notatce, dołączonej do prokuratorskich akt, mjr Henryk Grzejdak, który po godz. 8 zastąpił na stanowisku mjr. Januszewicza. O tym, jak ważne były to informacje, świadczy choćby fakt, że Grzejdak dzwonił na lotnisko już w czasie przejmowania dyżuru.

Podnoszone zagadnienia w oczywisty sposób mogą mieć znaczenie dla oceny prawnokarnej tego zdarzenia Płk Zbigniew Rzepa, wojskowa prokuratura

Ile widać? Prokuratura bada

Co ciekawe, kiedy od załogi JAK-a udało się je w końcu uzyskać, były one dużo mniej niepokojące niż uaktualniona depesza z danymi cywilnych stacji meteo, którą wojskowi meteorolodzy otrzymali mniej więcej w tym samym czasie. Było to po godz. 8.

Podczas gdy według ich zeznań i dokumentów, piloci polskiego samolotu informowali, że lądowali przy "widzialności 2 km przy zamgleniu i podstawie chmur 60 metrów", depesza SYNOP opierająca się na danych zebranych do godziny 8:00 przez cywilne stacje meteo w pobliżu Smoleńska i przesłana do Warszawy mówiła o "widoczności 500 metrów przy mgle i niewidocznym niebie".

To właśnie depesza SYNOP, a nie informacje załogi JAKa-40, spowodowała, że według naszych informacji na minutę przed katastrofą mjr Grzejdak prosił dyżurnego meteorologa Okęcia o pilne przekazanie - tym razem pilotom Tu-154 - "sugestii lądowania w Moskwie". Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że on także "miał techniczne możliwości" by skontaktować się z załogą Tupolewa. Dlaczego tego nie zrobił? Nie wiadomo.

Czy piloci JAKa celowo, bądź nieświadomie wprowadzili w błąd kontrolerów i meteorologów z Okęcia? Dlaczego mówili im o "widzialności 2 kilometrów" podczas swojego lądowania, a w prokuraturze zgodnie powtarzali, że była ona o kilkaset metrów niższa? Kto odpowiada za to, że kluczowych informacji o pogodzie nie można było uzyskać od pilotów przez ponad godzinę, mimo że wojskowi meteorolodzy z Warszawy znali ich numery telefonów i – przynajmniej teoretycznie – mogli się z nimi skontaktować w każdej chwili? W końcu, na ile wiarygodne są materiały, na podstawie których generał Majewski informował opinię publiczną o tym, że piloci JAKa lądowali przy "widoczności poniżej kilometra"? Główne pytania w tej sprawie

Czy piloci JAKa celowo, bądź nieświadomie wprowadzili w błąd kontrolerów i meteorologów z Okęcia? Dlaczego mówili im o "widzialności 2 kilometrów" podczas swojego lądowania, a w prokuraturze zgodnie powtarzali, że była ona o kilkaset metrów niższa? Kto odpowiada za to, że kluczowych informacji o pogodzie nie można było uzyskać od pilotów przez ponad godzinę, mimo że wojskowi meteorolodzy z Warszawy znali ich numery telefonów i – przynajmniej teoretycznie – mogli się z nimi skontaktować w każdej chwili? W końcu, na ile wiarygodne są materiały, na podstawie których generał Majewski informował opinię publiczną o tym, że piloci JAKa lądowali przy "widoczności poniżej kilometra"?

Wojskowa Prokuratura Okręgowa potwierdza oficjalnie, że w kontekście ewentualnych nieprawidłowości przy lądowaniu polskiego JAKa-40 bada "wszystkie zagadnienia", także te, związane z przepływem informacji na temat warunków pogodowych między polskimi wojskowymi i ewentualnymi zaniedbaniami w tej kwestii.

- Podnoszone zagadnienia w oczywisty sposób mogą mieć znaczenie dla oceny prawnokarnej tego zdarzenia - mówi tvn24.pl płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego. Badany przez wojskowych prokuratorów wątek związany z organizacją i zabezpieczeniem prezydenckiego lotu nie dotyczy jedynie urzędników cywilnych, ale także wojskowych. Z uzyskanych przez nas w prokuraturze informacji wynika, że w ramach weryfikacji wersji śledczej o ewentualnych nieprawidłowościach przy zabezpieczaniu lotu Tu-154 do przesłuchania pozostało jeszcze tylko "kilku świadków". *Przed publikacją tekstu kontaktowaliśmy się z wojskowymi meteorologami, którzy próbowali uzyskać od pilotów JAKa informacje o warunkach pogodowych podczas ich lądowania na "Siewiernym". Usłyszeliśmy, że wszystko, co mieli w tej sprawie do powiedzenia, przekazali wojskowym prokuratorom i nie mają nic do dodania. Piloci JAKa nie rozmawiają z dziennikarzami od kilku miesięcy.

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ Fot. 36. SPLT

Pozostałe wiadomości

Tradycyjna już rywalizacja ogromnych traktorów w przeciąganiu liny czy wystawa fotograficzna opowiadająca o przyjaźni, która zaczęła się na dziecięcym oddziale onkologicznym - to tylko niektóre z momentów 33. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, które zapamiętamy na długo. Wolontariusze działali prężnie nie tylko w Polsce, ale i w wielu krajach na całym świecie. Grano w Tokio, Waszyngtonie czy na Bali.

33. Finał WOŚP. Momenty, które zapamiętamy na długo

33. Finał WOŚP. Momenty, które zapamiętamy na długo

Źródło:
tvn24.pl

Deklarowana kwota, jaką Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała podczas 33. Finału, wyniosła rekordowe 178 531 625 złotych. Środki z tegorocznej zbiórki pod hasłem "Gramy na zdrowie!" zostaną przeznaczone na potrzeby hematologii i onkologii dziecięcej.

WOŚP 2025. Kwota na koniec 33. Finału

WOŚP 2025. Kwota na koniec 33. Finału

Źródło:
tvn24.pl

1 300 000 złotych - za taką kwotę wylicytowano w niedzielę na zakończenie 33. Finału WOŚP Złote Serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Najwyższa kwota, jaką w ramach aukcji zaoferowano za Złotą Kartę Telefoniczną, wyniosła 100 000 złotych.

WOŚP 2025. Zawrotna kwota za Złote Serduszko WOŚP

WOŚP 2025. Zawrotna kwota za Złote Serduszko WOŚP

Źródło:
tvn24.pl

Prezydent USA Donald Trump ogłosił, że polecił nałożenie 25-procentowego cła oraz szerokiej gamy sankcji wobec Kolumbii oraz tamtejszych urzędników i ich rodzin. Powodem była niezgoda kolumbijskiego prezydenta Gustavo Petro, by migranci byli deportowani wojskowymi samolotami.

Czerwone światło od prezydenta dla samolotów z migrantami. Ostra reakcja Trumpa

Czerwone światło od prezydenta dla samolotów z migrantami. Ostra reakcja Trumpa

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był wypełniony kwestami, biegami, koncertami, a przede wszystkim uśmiechem i pozytywną energią. Zamknęliśmy te chwile w 47-sekundowym wideo.

33. Finał WOŚP w niecałą minutę

33. Finał WOŚP w niecałą minutę

Źródło:
tvn24.pl

Oboje chorowali. Oboje leczyli się w białostockim szpitalu. I tam właśnie się poznali i stali sobie bliscy. Olek i Basia to bohaterowie wystawy fotograficznej "Państwo Kluseczkowie", która pokazuje, jak rozwijała się ich przyjaźń, gdy walczyli z białaczką. - Pewnego dnia Olek zapytał Basię, czy zostanie jego narzeczoną. Odpowiedziała: tak, mój Kluseczku. Od tego momentu zaczęli siebie nawzajem nazywać "Kluseczkami". Tak zaczęła się ich historia - wspominała mama chłopca Paulina Obzejta.

"Olek zapytał Basię, czy zostanie jego narzeczoną. Odpowiedziała: tak, mój Kluseczku"

"Olek zapytał Basię, czy zostanie jego narzeczoną. Odpowiedziała: tak, mój Kluseczku"

Źródło:
TVN24

- Jest radośnie, bajkowo, kosmicznie - mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, członkini zarządu i dyrektorka do spraw medycznych Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, o atmosferze panującej podczas 33. Finału. Zapytana, jakie marzenie posłałby ze Światełkiem do Nieba, odpowiedziała: - Prosiłabym o spokój, o to, by nam nie przeszkadzać, byśmy mogli sobie dalej działać i robić te ważne i dobre rzeczy.

Lidia Niedźwiedzka-Owsiak: prosiłabym o to, by nam nie przeszkadzać

Lidia Niedźwiedzka-Owsiak: prosiłabym o to, by nam nie przeszkadzać

Źródło:
TVN24
Wysoko na liście nowotworów u dzieci. "Biały odblask powinien zaniepokoić"

Wysoko na liście nowotworów u dzieci. "Biały odblask powinien zaniepokoić"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Rządzący na Białorusi od 31 lat Alaksandr Łukaszenka zdobył 87,6 procent głosów w "wyborach" prezydenckich - podały białoruskie media państwowe, powołując się na wyniki exit poll. Głosowanie nie jest uznawane za demokratyczne przez białoruską opozycję i Zachód.

"Bez-wybory" na Białorusi. Podano wyniki exit poll

"Bez-wybory" na Białorusi. Podano wyniki exit poll

Źródło:
PAP

Leo ma 14 lat i ciążącą na nim klątwę Ondyny. Ta potoczna nazwa nieuleczalnej choroby CCHS dobrze oddaje jej potworny charakter: organizm chorego zapomina o oddychaniu. 12 lat temu o klątwie usłyszał cały świat, po tym, jak nominowany do Oscara został film "Nasza klątwa" - dokument pokazujący codzienność dwuletniego wówczas chłopca nagrany przez jego rodziców. Cichym bohaterem tej historii jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. - Serduszko WOŚP towarzyszyło nam non stop od momentu urodzin Leosia - wspomina mama chłopca Magdalena Hueckel.

Leosia od narodzin ratował sprzęt WOŚP, dalej czeka na lek. "Jeśli przyśnie na nudnym filmie, to umrze"

Leosia od narodzin ratował sprzęt WOŚP, dalej czeka na lek. "Jeśli przyśnie na nudnym filmie, to umrze"

Źródło:
tvn24.pl

Za kraty trafili z różnych powodów. Część z nich - oprócz odsiadki wyroku - chce też w inny sposób spłacić swój dług wobec społeczeństwa. W więzieniu, gdzie wolnego czasu mają wiele, odkrywają swoje talenty i przygotowują prace, które później przekazują na aukcje Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. - Jeśli możemy zrobić coś pozytywnego dla społeczeństwa, to czemu nie? - mówią Ryszard i Krzysztof, którzy odsiadują wyroki w Zakładzie Karnym w Łupkowie.

"Zrobili złe rzeczy, ale w każdym z nich jest pierwiastek dobra"

"Zrobili złe rzeczy, ale w każdym z nich jest pierwiastek dobra"

Źródło:
tvn24.pl

"Słowa, które usłyszeliśmy od głównych aktorów wiecu AfD o 'wielkich Niemczech' i 'konieczności zapomnienia o niemieckiej winie za zbrodnie nazistowskie', brzmiały aż nazbyt znajomo i złowieszczo" - napisał premier Donald Tusk. Na spotkaniu AfD z jego uczestnikami zdalnie połączył się Elon Musk, amerykański miliarder i współpracownik Donalda Trumpa.

Tusk: słowa z wiecu AfD brzmiały aż nazbyt znajomo i złowieszczo

Tusk: słowa z wiecu AfD brzmiały aż nazbyt znajomo i złowieszczo

Źródło:
PAP

Pięciu obywateli Polski zostało zatrzymanych w Norwegii - poinformowała w niedzielę policja w Oslo. Osoby te miały sterować dronami w okolicy bazy wojskowej, w której mieszczą się między innymi centrala norweskiego kontrwywiadu i centrum cyberbezpieczeństwa.

Polacy zatrzymani w Norwegii. Zaangażowano policyjny śmigłowiec

Polacy zatrzymani w Norwegii. Zaangażowano policyjny śmigłowiec

Źródło:
PAP

"Nie popieramy tych, którzy podważają praworządność lub siłowo zajmują budynki instytucji publicznych" - oświadczył Richard Grenell, wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa na misje specjalne, cytowany przez rozgłośnię Głos Ameryki. To pierwsza reakcja nowej administracji amerykańskiej na masowe protesty w Serbii.

Pierwsza reakcja nowej administracji USA na masowe protesty w Serbii

Pierwsza reakcja nowej administracji USA na masowe protesty w Serbii

Źródło:
PAP

- Jesteśmy małą społecznością, ale mamy wielkie serca - powiedział ksiądz Marcin Rayss z Zielonej Góry. W tym czasie jeden z jego parafian wrzucał do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wszystkie pieniądze, które zebrano na tacę podczas niedzielnego nabożeństwa. Nie brakuje również katolickich parafii, które chętnie dokładają swoją cegiełkę.

"Przekazujemy całą tacę na ten szczytny cel"

"Przekazujemy całą tacę na ten szczytny cel"

Źródło:
TVN24

Czuję dumę, szczęście i zaszczyt, że jestem częścią WOŚP-owej rodziny i że moje oczy stały się "wizytówką" Orkiestry. I wdzięczność, że mogę pomagać - mówi Jagoda Szpojnarowicz-Pyda. To jej ogromne, ciemne oczy od trzech dekad patrzą na nas z plakatów i gadżetów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Ogromne, ciemne oczy, które zostały symbolem WOŚP. Odnaleźliśmy dziewczynkę ze zdjęcia

Ogromne, ciemne oczy, które zostały symbolem WOŚP. Odnaleźliśmy dziewczynkę ze zdjęcia

Źródło:
tvn24.pl

Partia golfa w Hiszpanii z Omeną Mensah i Rafałem Brzoską, sprzątanie mieszkania przez Macieja Musiała czy bilety na mecz FC Barcelony wraz z wejściem na trening - oto najdroższe aukcje 33. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ich kwoty sięgają nawet blisko 300 tysięcy złotych. Co jeszcze cieszy się zainteresowaniem licytujących?  

Weekend z golfem, sprzątanie mieszkania i bilety na LaLiga. Oto 10 najdroższych aukcji WOŚP  

Weekend z golfem, sprzątanie mieszkania i bilety na LaLiga. Oto 10 najdroższych aukcji WOŚP  

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

- Skalę pomocy WOŚP obrazuje eksperyment, który przeprowadziliśmy ostatnio: usunęliśmy z kilku sal wszystkie sprzęty oznaczone charakterystycznym czerwonym serduszkiem. Ku naszemu zaskoczeniu, po ich usunięciu na salach pozostały jedynie puste ściany - to dowód na to, jak wiele zawdzięczamy tej fundacji - mówi Przemysław Galej, ordynator Oddziału Dziecięcego w Szpitalu Specjalistycznym w Sanoku.

Wynieśli cały sprzęt WOŚP, zostały puste ściany

Wynieśli cały sprzęt WOŚP, zostały puste ściany

Źródło:
tvn24.pl
"Nie wyglądają", a rozwijają się błyskawicznie i bywają śmiertelne. Dlaczego?

"Nie wyglądają", a rozwijają się błyskawicznie i bywają śmiertelne. Dlaczego?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Trwa 33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Zbieramy na onkologię, zbieramy na hematologię dziecięcą, otwieramy nasze serca - mówiła Kasia Kieli, president & managing director Warner Bros. Discovery w Polsce oraz CEO TVN. W imieniu Warner Bros. Discovery przekazała na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy czek o wartości miliona złotych.

"Otwieramy nasze serca". Milion złotych od Warner Bros. Discovery

"Otwieramy nasze serca". Milion złotych od Warner Bros. Discovery

Źródło:
TVN24

Na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy trafiło jedno z najsłynniejszych zdjęć w historii Polski - fotografia sprzed kina Moskwa, wykonana z ukrycia przez Chrisa Niedenthala w czasie stanu wojennego. Fotoreporter opowiadał o historii zdjęcia w TVN24. - To jest odruch fotoreportera, że co by nie było, ale trzeba coś zrobić - mówił. Dziennikarka Natalia Szewczak, której dzieci przekazały wspólnie z Niedenthalem słynne zdjęcie na aukcję WOŚP, opowiedziała o historii bliźniaków, które urodziły się jako skrajnie wcześniaki. - Czerwone serduszka widzieliśmy wszędzie - mówiła.

"Adrenalina siedziała w naszych ciałach". Historia legendarnego zdjęcia na aukcji WOŚP

"Adrenalina siedziała w naszych ciałach". Historia legendarnego zdjęcia na aukcji WOŚP

Źródło:
TVN24

Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to również setki najróżniejszych aukcji internetowych. Wśród nich są te przygotowane przez dziennikarzy i dziennikarki TVN24, TVN, TTV oraz gwiazdy znane z produkcji TVN Warner Bros. Discovery. Sprzątanie domu, wspólne gotowanie w hollywoodzkim stylu, autorskie obrazy, kolekcjonerskie pamiątki - to tylko niektóre wyjątkowe przedmioty i atrakcje, które trafiły "pod młotek". Grupa TVN Warner Bros. Discovery ponownie zaprasza na rodzinną przygodę w Harry Potter Studio w Londynie.

WOŚP 2025. Aukcje dziennikarzy i gwiazd TVN Warner Bros. Discovery

WOŚP 2025. Aukcje dziennikarzy i gwiazd TVN Warner Bros. Discovery

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

W najbliższych dniach może być nawet 15 stopni Celsjusza. Czy to już koniec zimy? Sprawdź 16-dniową prognozę temperatury, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: wygląda to jak kapitulacja zimy

Pogoda na 16 dni: wygląda to jak kapitulacja zimy

Źródło:
tvnmeteo.pl