Kiedyś mówiono o zakupie 70, potem 50, a jeszcze niedawno 12 śmigłowców dla polskiego wojska. Z najnowszej informacji MON wynika jednak, że w najbliższym czasie można się spodziewać ośmiu. Ogólnie rzec biorąc, "wśród zdefiniowanych priorytetów śmigłowce nie występują". Czyli choć to najgłośniejszy program zbrojeniowy polskiego wojska od lat, to teraz nie jest on dla MON ważny.
Najnowsze informacje na ten temat pochodzą z odpowiedzi ministerstwa obrony na interpelację posła Wojciecha Króla z PO. Napisał ją Bartosz Kownacki, sekretarz stanu w MON odpowiadający za zakupy uzbrojenia.
Deklaracja do końca 2017 roku
Przedstawiciel ministerstwa zapewnia pytającego posła, że plan dostarczenia wojsku do końca 2017 roku ośmiu pierwszych maszyn "jest aktualny". - Niemniej jednak trzeba mieć świadomość, że termin dostawy jest uzależniony od wynegocjowanych warunków umowy, jak też możliwości potencjalnego wykonawcy - zastrzega Kownacki. To bardzo ważna furtka, bowiem potencjalni dostawcy maszyn dopiero nieco ponad miesiąc temu złożyli swoje oferty. Nie wiadomo kiedy może zostać podpisana umowa, nie mówiąc o dostawach.
Przekazanie maszyn wojsku wszystkich ośmiu maszyn w siedem miesięcy byłyby nie lada wyczynem. Koncerny produkujące śmigłowce nie trzymają bowiem takiej liczby gotowych śmigłowców, zwłaszcza że muszą one być dostosowane do konkretnych polskich wymagań. Tym bardziej że mowa o maszynach CSAR, czyli bojowego ratownictwa, które mają bardzo bogatą i skomplikowaną elektronikę pozwalającą na swobodne operowanie w nocy.
Kownacki zapewnia przy tym, że "dla uniknięcia zakłóceń w realizacji harmonogramu wymienionego procesu są prowadzone różnorodne działania ukierunkowane na minimalizacje ryzyk mogących mieć wpływ na potencjalne opóźnienia w dostawach." Nie precyzuje jednak, jakie to "działania".
Mało znaczące śmigłowce
Co więcej, sekretarz stanu stwierdza, że śmigłowce "nie występują" wśród priorytetów modernizacji wojska. Jest to zgodne z tym, co Kownacki mówił pod koniec marca. Stwierdził wówczas, że śmigłowce mają "dziesięciorzędne znaczenie" dla polskich Sił Zbrojnych. Jest również faktem, że zakup takich maszyn nie mieści się w zakresie pięciu obszarów priorytetowych, które MON określił w 2016 roku po zmodyfikowaniu Programu Modernizacji Technicznej z 2013 roku.
Jest jednak sprzeczne z tym, co dotychczas działo się wokół przetargu na śmigłowce, który formalnie rozstrzygnięto w 2015 roku za rządów PO, kiedy wybrano ofertę koncernu Airbus Helicopters - maszynę H225M Caracal. Wówczas chciano kupić 50 maszyn, choć wstępnie była mowa o 70. Ofertę francuską ostatecznie odrzucono w atmosferze skandalu w 2016 roku, już pod rządami PiS. Dotychczas był to zdecydowanie najgłośniejszy program zbrojeniowy polskiego wojska, na którego temat wielokrotnie wypowiadał się sam minister Antoni Macierewicz, jak i premier Beata Szydło.
Sprawie pikanterii dodaje fakt, że wiele polskich śmigłowców wojskowych wymaga pilnej wymiany, ponieważ to maszyny mające po 30 lat i u kresu możliwości. Najgorsza sytuacja jest w lotnictwie Marynarki Wojennej, której maszyny przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych są już wycofywane ze służby i znikną do 2021 roku. Ostatnie duże maszyny ratownicze znikną w przyszłym roku.
Niezależnie od tego MON forsuje teraz jak najszybszy zakup śmigłowców CSAR dla sił specjalnych, choć te którymi dysponują one dzisiaj, są jednymi z najnowszych w całym wojsku. To te mają rzekomo zostać dostarczone w tym roku. Maszyny dla Marynarki Wojennej są drugie w kolejce i nie jest jasne, kiedy mogą się pojawić. Co więcej ich zakup rozbito na dwa etapy po cztery maszyny.
Dwa śmigłowce, których nigdy nie było
W odpowiedzi na interpelację znajduje się również inna ciekawostka. Otóż Kownacki stwierdza, że w 2016 roku nie dostarczono wojsku dwóch śmigłowców, "ponieważ nie zawarto stosownej umowy na ich dostawę". To dość proste wytłumaczenie ciągnącej się miesiącami afery z deklaracją Macierewicza, który w październiku 2016 roku publicznie zadeklarował, iż do końca grudnia wojsko otrzyma dwie maszyny Blackhawk do prób i testów.
Zapowiedź ministra wywołała zamieszanie, ponieważ nie było mowy o żadnej procedurze zakupu owych dwóch śmigłowców. Nie było też jasne, na jakiej podstawie Macierewicz stwierdził, że to firma Sikorsky i fabryka PZL Mielec mają je dostarczyć. Ostatecznie żadne śmigłowce nie pojawiły się do dnia dzisiejszego, choć kilka razy minister i jego przedstawiciele deklarowali, iż ma miejsce jedynie opóźnienie i dostawa zostanie zrealizowana.
Teraz jest już jasne, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Już w marcu MON przyznał, że nie prowadzi żadnych postępowań w tej sprawie.
Autor: Maciej Kucharczyk/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: BLMW | kmdr ppor. Czesław Cichy