Na Zakopiance stoją, w Zakopanem nie mają gdzie stanąć. Turyści, którzy jadą samochodem do stolicy Tatr by witać Nowy Rok, muszą najpierw trochę wycierpieć. Na trasie Kraków-Zakopane samochody jadą z prędkością 20-30 km/h.
Najlepszy sposób na korki? - Zostawić auto na miejscu - mówią z rozbrajającą szczerością mieszkańcy Zakopanego i okolic. Ci nie mają tego problemu, co turyści nadciągający w góry, bo - mierząc się z ich najazdem rok w rok - znają okoliczne drogi jak własną kieszeń. Stąd, jeżeli muszą, to ze swoich miejscowości potrafią się wydostać.
- Tak, stałam w korku przy każdym skrzyżowaniu, ale jak ktoś zna objazdy to tylko nimi niech jedzie i wtedy sobie poradzi - tłumaczy pani Małgorzata z Białego Dunajca. Potwierdza jej słowa Paulina z Zakopanego: - Są objazdy. Tutejsi wiedzą, ale z przyjezdnymi będzie gorzej.
Problemy nie kończą się po przybyciu do Zakopanego. W mieście nie bowiem gdzie parkować. - Przetłoczenie, zatłoczenie Zakopanego! - obrazowo opisuje sytuację mieszkający tam pan Tomasz. - Nie ma gdzie stanąć, większe parkingi by się przydały i jakaś obwodnica - tłumaczy. Tej ostatniej w planach nie ma.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24