- Zabrałam te dzieci do domu, zaopiekowałam się, żeby po prostu nie patrzyły na to. Płakały strasznie, były w szoku - powiedziała jedna z mieszkanek Skawy (woj. małopolskie), gdzie w poniedziałek pijany kierowca spowodował wypadek. Zginęła 40-letnia kobieta, która szła poboczem z dwiema córkami.
Do wypadku doszło w poniedziałek w Skawie, na prostym odcinku drogi kilkadziesiąt metrów od szkoły, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h. Prawdopodobnie kierowca jechał za szybko i kiedy przejeżdżał przez próg zwalniający, samochód wyrzuciło w powietrze. Mężczyzna stracił panowanie nad autem i uderzył w pieszych. Matka odepchnęła dzieci, ratując im życie. Została przygnieciona przez BMW.
- Wyjechał tutaj z dołu i uderzył ją - powiedziała kobieta, która była świadkiem wypadku. Dodała, że po wypadku jedna z córek "trzymała matkę za głowę w fosie". - Mój brat już szybko dzwonił po pogotowie - powiedziała. Sama natomiast zaopiekowała się dziewczynkami.
Uciekł z miejsca wypadku
Kierowca BMW uciekł z miejsca wypadku, kobieta zmarła w szpitalu. Dzieciom w wieku 6 i 13 lat nic się nie stało.
Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu i najprawdopodobniej we wtorek usłyszy zarzuty.
Za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu i ucieczkę z miejsca zdarzenia mężczyźnie może grozić do 12 lat więzienia.
Autor: pk/jk / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków