|

"Jak nie zapłacę, dziecko będzie kanciaste"

Zajęcia wychowania fizycznego w Gorzowie Wielkopolskim
Zajęcia wychowania fizycznego w Gorzowie Wielkopolskim
Źródło: Lech Muszyński/PAP
Grubsze, obolałe, niesprawne, zwyczajnie mniej zdrowe. To nasze dzieci. Ruszają się - tak samo jak my - wciąż za mało, choć wielu rodziców wydaje krocie na sport. Tylko że pieniądze to nie wszystko. Czego więc brakuje dzieciom bardziej niż funduszy? Odpowiedzi szukamy w TVN24+.Artykuł dostępny w subskrypcji

Na początek szybki sprawdzian. Spokojnie, nie będziemy stawiać ocen.

  • Ekran czy boisko: gdzie można szybciej dostać pochwałę?
  • Krokomierz czy serce: co lepiej mierzy nasze zdrowie?
  • Więcej lajków czy więcej potu: co daje młodzieży większe poczucie sukcesu?
  • Smartfon czy nauczyciel - kto częściej mówi: "na dziś już wystarczy"?
  • Słuchawki w uszach czy ćwiczenie w ciszy?
  • Wychowanie fizyczne w fitness klubie czy w szkole?

Te pytania usłyszałam od prof. Huberta Makaruka, dziekana Wydziału Wychowania Fizycznego i Zdrowia w filii Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. Nie udzielał na nie odpowiedzi, tylko stawiał przed uczestnikami III Kongresu "WF z AWF: Aktywny dzisiaj dla zdrowia w przyszłości".

Pomyślałam, że próba uzyskania odpowiedzi na pytania prof. Makaruka jest też szansą na znalezienie ich na inne, które tej jesieni zrodziło się w mojej głowie. Bo jak to jest, że kondycja i sprawność młodych ludzi w Polsce stale się pogarsza, a równocześnie w naszym kraju zajęcia sportowe są tymi, na które rodzice zapisują dzieci najczęściej?

Ile to kosztuje?

Zacznijmy od końca. WF w fitness klubie czy w szkole?

Stając przed tym pytaniem, należy je nieco poszerzyć, bo tak naprawdę nie chodzi tylko wprost o kluby fitness, ale i o inne przestrzenie do uprawiania sportu - hale, korty, ścianki czy baseny. Okazuje się bowiem, że sporo dzieci w Polsce rusza się, ale wtedy, gdy rodzice płacą.

Wystarczy spojrzeć na najnowszy raport CBOS. Wynika z niego, że aż 80 proc. rodziców posyła lub zamierza posłać dzieci na zajęcia dodatkowe. To rekordowy rok w ponad 25-letniej historii badania. Zapytani o szczegóły inwestycji w dzieci, rodzice najczęściej mówili właśnie o zajęciach sportowych. Finansuje je lub zamierza sfinansować 57 proc. ankietowanych. To wzrost o siedem punktów procentowych w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Mamy do czynienia z postępującą prywatyzacją sportu i ruchu jako takiego. Dlaczego tak się dzieje?

- Jak nie zapłacę, dziecko będzie kanciaste - twierdzi Dominika z Poznania, mama trójki uczniów szkoły podstawowej.

Ile płaci za sport? 13-latek trenuje piłkę nożną - to 260 złotych miesięcznie (dwa treningi w tygodniu po 75 minut), 11-latka chodzi na szarfy akrobatyczne, akrobatykę i ściankę wspinaczkową (każde z zajęć - raz w tygodniu - kosztuje ok. 250 zł miesięcznie, czyli łącznie 750 zł). Najmłodsza, siedmiolatka, też chodzi na akrobatykę (i to kolejne 240 zł) oraz tańce (76 zł). Razem ok. 1300 zł. Ale Dominika nie żałuje ani złotówki.

Czytaj także: