|

Nie potrafią skakać na skakance ani kozłować piłki. Co wyrośnie z naszych dzieci?

Skakanka może być wykorzystywana do popularnych zabaw, ale wiele dzieci sobie z nią nie radzi
Skakanka może być wykorzystywana do popularnych zabaw, ale wiele dzieci sobie z nią nie radzi
Źródło: Shutterstock

Jaś i Małgosia powinni umieć biegać przez płotki, zrobić przewrót w przód czy skakać na skakance, żeby dorośli Jan i Małgorzata potrafili dobiec do autobusu, przeskoczyć kałużę i żeby nie wywrócili się na lodzie. Specjaliści z AWF - wspierani przez ministra edukacji Przemysława Czarnka - chcą zmian w lekcjach wychowania fizycznego. Zupełnie innych niż marzą się ministrowi sportu Kamilowi Bortniczukowi.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Bajkowi Jaś i Małgosia pewnego dnia zabłądzili w lesie. Mieli pecha, trafili na Babę Jagę, która - jak na pewno Państwo pamiętają - była zła i zaczęła tuczyć dzieci. Dosłownie. Czasem nie sposób oprzeć się wrażeniu, że współczesne polskie dzieci też przedzierają się przez jakieś knieje. Może bardziej metaforyczne, ale jednak zagrożenia czyhają zewsząd - nowe technologie, przemoc, przebodźcowanie. Zbyt często zostają z tymi sprawami same. Kto jest w tym świecie Baba Jagą? Zastanawiałam się nad tym, słuchając o powszechnym przyspawaniu do ekranów i związanymi z nim problemami z nadwagą, koncentracją i kondycją. I o dramatycznym pogorszeniu wszystkich tych i tak nie najlepszych wskaźników po pandemii COVID-19 i nauce zdalnej. Bo już wtedy 80 proc. dzieci i młodzieży w Polsce nie spełniało wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia, które zakładały, że młodemu człowiekowi potrzebna jest godzina ruchu dziennie. Tymczasem w Polsce przez 60 minut siedem dni w tygodniu ruszało się tylko co piąte dziecko.

Jacy Jan i Małgorzata wyrosną z dzisiejszych dzieci, którym trudność sprawia skakanie na skakance czy kozłowanie piłki? I czy na pewno czarownicą w tej bajce są ekrany, które tak łatwo obarczamy winą? Bo może jednak to my, dorośli, często narzekający na kondycję dzieci, a sami niekoniecznie dający im dobry przykład (ponad połowa dorosłych Polaków w ogóle nie uprawia sportu), też mamy w sobie coś ze złej wiedźmy?

Zanim udzielimy odpowiedzi na te pytania, posłuchajmy nauczycielek, które na dzieci nie narzekają.

Do szkoły chodzi dziecko, a nie tylko głowa

Wiesława Mitulska, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej ze Słupi Wielkiej (woj. wielkopolskie), nie wyobraża sobie zajęć wychowania fizycznego bez skakanek, piłek, woreczków gimnastycznych czy hula hop. - Skoki przez skakankę są potrzebne, by dziecko rozwijało się nie tylko motorycznie, ale również łatwiej uczyło się czytać i pisać - podkreśla nauczycielka. - Koordynacja, którą ćwiczy się, skacząc przez skakankę, jest bardzo ważna i przydatna właśnie podczas pisania, czytania i liczenia. Ruch i rytm sprzyjają uczeniu się. Skakanka przydaje się również na przerwach i podczas rozgrzewki przed nauką. Zawsze miałam w klasie komplet skakanek, piłeczek tenisowych i gumę do skakania, bo gdy rodzice chcieli kupić coś dzieciom okazji Dnia Dziecka albo mikołajek, to prosiłam, by kupowali właśnie taki sprzęt albo planszówki. Czasem mam wrażenie, że dorośli zapominają, że do szkoły chodzi dziecko, a nie tylko jego głowa - dodaje.

Monika Walkowiak ze szkoły podstawowej w Kamieńcu Wrocławskim (woj. dolnośląskie) śmieje się, że dla jej uczniów najlepszą motywacją był popis umiejętności w wykonaniu wychowawczyni. - Dziś skaczą. Rodzice kupili skakanki na wymiar, dzieci dużo ćwiczyły, jest efekt - chwali swoich podopiecznych.

- Pamiętam, jak trzy lata temu w szkolnej świetlicy uczyłam trzecioklasistkę skakać przez skakankę. Miałam poczucie, że robię coś bardzo ważnego - wspomina Roksana Kociołek-Kaszyńska, nauczycielka z Krakowa.

Uczniowie i uczennice Wiesławy, Moniki i Roksany najpewniej nie są jednak w szkolnej większości. Tamta lekcja w świetlicy ze skakanką, którą trzy lata później Roksana wciąż pamięta, mogła być wyjątkowa. 

Skąd to przekonanie? Z badań specjalistów z AWF.

Badania przeprowadzono na próbie 300 tys. dzieci i młodzieży ze wszystkich województw. 

Ich wyniki zaprezentował rektor warszawskiej AWF prof. Bartosz Molik. - Okazało się, że dzieci z roku 2021 są mniej więcej o 2-3 kilogramy cięższe niż 10 lat wcześniej. Do tego przez dekadę wydolność fizyczna dzieci i młodzieży w Polsce pogorszyła się o kilkanaście procent. To są dane, które mówią nam: "zajmijmy się naszymi dziećmi" - podkreślił.

Dlaczego te wszystkie dane powinny nas martwić? Bo kompetencja ruchowa - czyli biegłość w wykonywaniu fundamentalnych dla aktywności fizycznej umiejętności, takich jak bieganie, skakanie, chwytanie, rzucanie czy umiejętność utrzymania i odzyskiwania równowagi - znacząco wpływa na naszą całożyciową aktywność fizyczną. 

- Mówiąc precyzyjniej: wyższy poziom kompetencji ruchowej w dzieciństwie znacząco przyczynia się do prowadzenia aktywnego, a przez to zdrowego stylu życia w wieku dorosłym - przekłada z języka naukowego prof. Hubert Makaruk, dziekan Wydziału Wychowania Fizycznego i Zdrowia AWF, koordynator pierwszego takiego badania w Polsce.

Poza wszystkim, aby sprawność miała dla nas znaczenie, nie trzeba czekać na jej docenienie aż do dorosłości. - W licznych badaniach udowodniono, że dzieci reprezentujące wyższy poziom umiejętności ruchowych są sprawniejsze, zdrowsze, posiadają wyższą samoocenę, łatwiej im nawiązać relacje z rówieśnikami, a nawet osiągają lepsze wyniki w szkole - wylicza naukowiec. I dodaje: - Należy pamiętać, że dzieci, które nie opanowały fundamentalnych umiejętności w wystarczającym stopniu, mogą być wykluczane z udziału w zabawach pozaszkolnych, a na lekcji wychowania fizycznego stawać się obiektem żartów ze strony rówieśników. 

Co z tym zrobić? Jak przeprowadzić Jasia i Małgosię przez las, by na końcu wyszli z niego sprawni Jan i Małgorzata? Ministerstwo edukacji i ministerstwo sportu mają swoje pomysły. Czy jest w nich jakaś Baba Jaga? Sprawdźmy.

WF jak każda inna lekcja. Ale czy na pewno?

Zacznijmy jednak od odpowiedzi na pytanie: po co nam właściwie lekcje wychowania fizycznego?

Zdaniem badaczy z AWF w ostatnich latach dominuje przekonanie, że wychowanie fizyczne ma być przede wszystkim dzienną dawką aktywności fizycznej.

A specjaliści przekonują, że nie powinno być tylko miło i bez wysiłku. - Na lekcji wychowania fizycznego powinniśmy wyposażyć uczniów w umiejętności i kompetencje, które będą wspierały ich całożyciową aktywność fizyczną. Oczywiście również w satysfakcjonujący sposób i dla uczniów, i dla nauczycieli - mówi prof. Makaruk.

By to wspomóc, stworzyli polski test do oceny kompetencji motorycznej i tzw. fundamentalnych umiejętności ruchowych. Test ten pozwala ocenić różnorodne umiejętności, niezbędne do podejmowania większości form aktywności fizycznej i sportów popularnych w naszym kraju. - Na przykład, żeby grać w koszykówkę, muszę umieć efektywnie poruszać się po boisku, czyli biegać, skakać, rzucać, chwytać i kozłować - wylicza prof. Makaruk. 

Test powstał, aby promować i wspierać nauczanie fundamentalnych umiejętności ruchowych, a nie jako narzędzie, które służy do wystawiania oceny z wychowania fizycznego. Każde z sześciu zadań obejmuje pięć kryteriów oceny, na ich podstawie uczeń dowiaduje się, co robi dobrze, a nad czym musi jeszcze popracować, żeby opanować daną umiejętność. 

Co wchodzi w skład fundamentalnych umiejętności ruchowych?
Co wchodzi w skład fundamentalnych umiejętności ruchowych?
Źródło: Przewodnik fundamentalnych umiejętności ruchowych

Na lekcjach wychowania fizycznego ma być satysfakcjonująco i przyjemnie, ale też merytorycznie i poprawnie. Takie nastawienie wspiera minister edukacji Przemysław Czarnek, który wspomógł program "WF z AWF" i finansowanie badań.

- Program "WF z AWF" jest odpowiedzią na problemy z aktywnością fizyczną dzieci i młodzieży - zapewnia minister.

Inaczej rolę sportu w szkole zdaje się widzieć szef resortu sportu Kamil Bortniczuk, który już w zeszłym roku zapowiedział uruchomienie programu "Sportowe talenty". W specjalnej platformie - testowanej właśnie w województwach lubelskim i opolskim - nauczyciele mają odnotowywać skoczność, wytrzymałość czy szybkość uczniów. Program zakłada obowiązkowe testy sprawnościowe, których zanonimizowane wyniki trafią do systemu informatycznego. Algorytm wytypuje uczniów uzdolnionych pod kątem konkretnych dyscyplin sportowych. 

Bortniczuk w maju tego roku tak tłumaczył reporterce programu "Polska i świat" TVN24 swoją wizję sportu w szkole: - Podobnie jak nie zawsze przyjemne są sprawdziany z historii, matematyki, chemii czy fizyki, a na te sprawdziany trzeba się przygotować, poświęcić na to swój czas, podobnie chciałbym, żeby był traktowany WF w polskiej szkole. Żeby dziecko wiedząc, że ma sprawdzian z wychowania fizycznego, podjęło odpowiedni trening, przygotowując się do tego sprawdzianu, a nie było oceniane pozytywnie tylko ze względu na dobre chęci albo za sam fakt przychodzenia na lekcję.

xrpisMIKOLAJEWSKA
Rusza akcja "Sportowe Talenty"
Źródło: TVN24

Gdy zapytałam na konferencji prasowej o te różne podejścia, minister Czarnek odpowiedział lakonicznie, że współpracuje z Bortniczukiem, pilotaż trwa i gdy zostanie zakończony, "być może trzeba będzie go zmodyfikować".

O ocenę obu podejść pytam nauczycieli wychowania fizycznego.

Iwona z Poznania: - Pomysł ministra Bortniczuka skończy się tylko większą liczbą zwolnień z wychowania fizycznego. Dzieci nie potrzebują w szkołach jeszcze więcej rywalizacji.

Piotr z Gorzowa Wielkopolskiego: - Naukowcy mają rację, ale tu trzeba jeszcze wyedukować rodziców. Bo to oni głównie piszą dzieciom zwolnienia z wychowania fizycznego i często zupełnie nie rozumieją, po co uczymy przewrotu w tył.

Po co nam bieg przez płotki?

Badacze do swojego testu wybrali m.in. skok przez skakankę, bieg przez płotki, przewrót w przód.

Dlaczego właśnie te umiejętności? Czy to naprawdę wszystkim potrzebne? Posłuchajmy fachowców. 

Skoki przez skakankę, które tak dzielnie trenują uczniowie i uczennice Wiesławy, Moniki czy Roksany, to zadanie, na podstawie którego możemy szybko i precyzyjnie ocenić m.in. koordynację ruchową ramion i nóg, poczucie rytmu, równowagę, moc mięśniową, umiejętność bezpiecznego lądowania. Do tego według badaczy jako ćwiczenie może być wykorzystywany w szkolnych i podwórkowych zabawach dziecięcych, również i tych zespołowych. - Świetnie nadaje się do urozmaicenia monotonii rozgrzewki czy do poprawy naszej kondycji - zachwala prof. Makaruk.

W przypadku skakanki dzieci same mogą łatwo ocenić, czy potrafią już skakać, czy jeszcze powinny poćwiczyć, a to sprzyja utrzymywaniu motywacji. 

Jak oceniany jest skok przez skakankę?
Jak oceniany jest skok przez skakankę?
Źródło: Przewodnik fundamentalnych umiejętności ruchowych

Przewrót w przód pełni ważną rolę prewencyjną, może na przykład przygotować do umiejętnie zamortyzowanego upadku w czasie zabaw lub gwałtownego hamowania podczas jazdy na rowerze czy hulajnodze. 

Jak oceniany jest przewrót w przód?
Jak oceniany jest przewrót w przód?
Źródło: Przewodnik fundamentalnych umiejętności ruchowych

A bieg przez płotki? Ma stymulować uczenie się poprawnego biegu i skoku zarazem. Prof. Makaruk zgadza się, gdy mówię, że dorosłym bieg przez płotki zwykle kojarzy się z profesjonalnym sportem i może być im trudno zrozumieć, po co potrzebny jest dzieciom. - Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że pokonywanie płotków w biegu to jedno z najbardziej ulubionych zadań w naszym teście czy zabaw wśród dzieci z klas 1-3 podczas lekcji wychowania fizycznego - podkreśla jednak. - Bieg przez płotki czy pokonywanie innego rodzaju przeszkód w biegu to kwintesencja potrzeb ruchowych dzieci w tym wieku. Bieganie i skakanie to naturalne i bardzo lubiane przez dzieci formy ruchu. W tym zadaniu nie chodzi zresztą o wyczynowe ściganie się, tylko o wyegzekwowanie umiejętnego biegu - tłumaczy.

Bieg przez płotki może oznaczać pokonywanie różnego rodzaju przeszkód
Bieg przez płotki może oznaczać pokonywanie różnego rodzaju przeszkód
Źródło: Shutterstock

W teście płotki są niskie (40 cm), mogą je zastąpić np. tekturowe pudła, badacze nie mierzą czasu ich pokonania. A bieg przez płotki pozwala skutecznie doskonalić koordynację pracy ramion i nóg czy wypracować optymalną długość kroku, również zmniejszyć jego nadmierną asymetrię. 

- Brak właściwych nawyków w umiejętności biegania może skutkować licznymi urazami, przerwami i koniec końców stać się barierą w podejmowaniu jakiejkolwiek aktywności fizycznej - zwraca uwagę prof. Makaruk. Przypomina, że dzieciom potrzebna jest też odpowiednia gibkość i zakres ruchomości, które u dzisiejszych uczniów podstawówek są w opłakanym stanie (stąd na przykład coraz częstsze bóle kręgosłupa). 

Jak oceniany jest bieg przez płotki?
Jak oceniany jest bieg przez płotki?
Źródło: Przewodnik fundamentalnych umiejętności ruchowych

- Bieg przez płotki pozwala na przykład przezwyciężać u dziecka jego lęk przed przeszkodą - przypomina prof. Makaruk. I zachęca: - Lepiej tego nauczyć w kontrolowanych warunkach na lekcji wychowania fizycznego niż pozostawić dziecko samo sobie. Pokonywanie przeszkód w biegu znajduje również zastosowanie w życiu codziennym, na przykład umiejętność poprawnego biegu zwiększa prawdopodobieństwo dogonienia uciekającego autobusu, a w połączeniu z umiejętnością pokonywania przeszkód pozwala pewnie przeskoczyć nad kałużą czy bezpiecznie wylądować po zeskoczeniu ze schodów.

Z kolei opanowanie kozłowania, rzutu i chwytu oraz kopnięcia piłki mają budować fundamenty pod popularne gry zespołowe. 

Prof. Makaruk: - Warto dodać, że umiejętności te wykorzystywane są również w codziennym życiu, na przykład w zabawie ze śnieżkami, złapaniu rzuconych kluczy, uskoczeniu, by uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym rowerzystą czy utrzymaniu równowagi na śliskim chodniku. Podsumowując, osoba kompetentna ruchowo to osoba wszechstronna i świadoma dobrodziejstw płynących z tej wszechstronności. W klasach 1-3 to bardzo łatwe, dzieci uwielbiają ruch. Później jest trudniej, bo zaczynają oddziaływać nawyki, którymi dzisiaj są wszechobecny siedzący tryb życia najczęściej przed ekranem smartfona i coraz mniej czasu spędzanego na jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Tu w dużym stopniu jesteśmy winni my, dorośli - zaznacza.

Czyli jednak w każdym z nas może być trochę Baby Jagi.

Starsze dzieci, większe problemy. I jeszcze rodzice

Z obserwacji prof. Makaruka wynika, że problemy z lekcjami wychowania fizycznego zaczynają się zwykle po 12. roku życia. To wtedy spada tam frekwencja. - Dlatego tu należy opierać się w większym stopniu na preferencjach samych uczniów, nie zapominając o kształtowaniu pozytywnych postaw wobec aktywności fizycznej. Te elementy powinny współgrać, tworząc kompleksową i zrównoważoną strategię nauczania wychowania fizycznego - zaleca badacz.

Jaka jest rzeczywista liczba zwolnień z wychowania fizycznego? Nie wiadomo. Nie liczą tego ani resort edukacji, ani ministerstwo sportu, choć szef tego drugiego już rok temu zapowiedział, że liczbę zwolnień ograniczy i pozwoli je wystawiać tylko lekarzom specjalistom. Pomysł upadł.

O zwolnieniach możemy jednak dowiedzieć się z nieco innych źródeł. Wtedy może okazać się, że w przypadku nastolatków to niekoniecznie lekarze ich nadużywają.

Aż 64 proc. zwolnień z WF pochodziło od rodziców, a 42 proc. zwolnień spowodowanych było "złym samopoczuciem" uczniów i uczennic - to wynik badania przeprowadzonego w roku szkolnym 2016/2017 przez Paulinę Batorzyńską oraz Aleksandrę Nowacką w jednej z podwarszawskich szkół ponadpodstawowych (wzięło w nim udział 243 uczniów w wieku od 16 do 19 lat).

Autorki badania rekomendowały:

Chcąc uniknąć zwiększającej się ilości zwolnień z lekcji wychowania fizycznego, należy wprowadzać w szkole krótkie prelekcje rodzicom (np. przed zebraniami rodziców) prezentujące pozytywny wpływ aktywności fizycznej na zdrowie młodzieży, formy aktywności występujące w szkole, bieżące statystyki oraz jakie konsekwencje niesie za sobą brak sportu w życiu młodego człowieka. Należy organizować uczniom warsztaty/wykłady na temat zdrowego trybu życia, odżywiania, wpływu aktywności fizycznej na ich zdrowie.
rekomendacje z badania
Ćwiczenia w domu
Ćwiczenia w domu
Źródło: Shutterstock

Żeby złoty wiek dzieci się nie kończył

Zdaniem badaczy z AWF to właśnie jednak odpowiednia edukacja sportowa na wczesnym etapie może mieć zbawienny wpływ również w kolejnych latach. Dzieci lubią ruch, więc chodzi o to, by nie przestały.

Do tego wiek od 7 do 10 lat jest szczególnie korzystny do nauczania fundamentalnych umiejętności ruchowych z uwagi na tak zwany "złoty wiek" dziecka, gdy uczniowie i uczennice są wyjątkowo chłonni na nowe umiejętności. I przecież wiemy już od dawna, że czego Jaś (Małgosia) się nie nauczy, tego Jan (Małgorzata) nie będzie umiał(a). 

- Chciałbym, aby badania nad fundamentalnymi umiejętnościami ruchowymi były nie tylko źródłem refleksji nad aktywnością fizyczną polskich dzieci, ale żeby stały się przyczynkiem do zmian w lekcjach wychowania fizycznego - mówi prof. Makaruk, gdy pytam o przyszłość jego badań. I rozwija to marzenie: - Żeby dzieci w klasach 1-3 mogły w pełni rozwijać swoje umiejętności ruchowe w czasie lekcji wychowania fizycznego, a w klasach starszych lekcja była różnorodna, celowa, a jej efekty sprzyjały nabywaniu wszechstronności ruchowej, w pełni ich angażowały i dawały radość z bycia kompetentnym i aktywnym ruchowo. To naprawdę nie jest złożone, musimy jednak wszyscy tego chcieć. 

Tu podaje przykład Białej Podlaskiej, w której sam mieszka. Tam studenci AWF, pod okiem wychowawczyń, w drugich i trzecich klasach podstawówki dwa razy w tygodniu prowadzili lekcje wychowania fizycznego.

- Pomysł był strzałem w dziesiątkę - zapewnia. - Panie wychowawczynie i rodzice bardzo sobie to rozwiązanie chwalą. Dzięki takiej współpracy znacznie łatwiej o właściwy pokaz, objaśnienie, rzeczową informację zwrotną dotyczącą poznawanych umiejętności ruchowych. Oczywiście wszystko prowadzone jest w formie angażujących gier, jednocześnie pracy nad sobą i dobrej zabawy. W miejscach, gdzie nie ma AWF, mogą to robić nauczyciele wychowania fizycznego lub instruktorzy, trenerzy pracujący w klubach sportowych, generalnie osoby w tym zakresie wykwalifikowane. Tak, wiem, takie pomysły mogą pociągać za sobą koszty. Ale jestem przekonany, że ta inwestycja z pewnością szybko by się zwróciła - podkreśla.

Jego zdaniem nie powinniśmy zgadzać się na lekcje wychowania fizycznego prowadzone wyłącznie w formie spacerów, zbierania kasztanów i gry w berka na placu zabaw, a w starszych klasach nie może być zgody na lekcje zdominowane przez grę w piłkę nożną w przypadku chłopców czy w siatkówkę wśród dziewczyn. - Nie brakuje przykładów doskonałych nauczycieli, z pasją, ich należy promować nie tylko w szkole, ale w mieście czy regionie - zachęca prof. Makaruk.

Szansą na poprawę sytuacji mają być też dofinansowane przez ministra Czarnka Sport Kluby, czyli dodatkowe i nieodpłatne zajęcia sportowe dla uczniów i uczennic. W 2022 roku wzięło w nich udział 117 tysięcy uczniów. Zdecydowana większość (ponad 90 proc.) zajęć realizowana była w szkołach podstawowych. Co istotne, połowa z nich prowadzona była w klasach 1-3, a więc przez nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej.

Badacze z AWF mają dowody, że to działa - u dzieci ze Sport Klubów zaobserwowano o wiele mniejsze przyrosty wartości wskaźnika BMI niż u ogółu dzieci oraz poprawę wyników sprawności fizycznej od kilku do kilkunastu procent.

Czarnek i odchudzanie dziewcząt
Źródło: TVN24

9-1-1-2, czyli co?

- Dużo mówimy o tym, co nie działa w szkolnym sporcie lub w czym dzieci są słabe. A co w badaniach daje nadzieję? Czy coś może cieszyć? - pytam na koniec profesora Makaruka. 

- Przede wszystkim fakt, że każdą ważną dla aktywnego stylu życia umiejętność ruchową można opanować przy odpowiednio prowadzonej lekcji wychowania fizycznego - podkreśla. - Niewystarczający poziom kompetencji ruchowej polskich dzieci jest w pełni odwracalny. Musimy zacząć efektywnie nauczać umiejętności, kształtować właściwą postawę wobec aktywności fizycznej oraz nauczyć się przeciwstawiać negatywnym skutkom postępu cywilizacyjnego. 

To ostatnie specjaliści z AWF chcieliby wzmacniać, promując zasadę 9-1-1-2. Co to za szyfr? Dziewięć godzin snu, jedna godzina aktywności fizycznej dziennie, jedna godzina na świeżym powietrzu, maksymalnie dwie godziny przed ekranem smartfona.

Gdy o tym myślę, zaraz przypomina mi się rada Magdaleny Bigaj, specjalistki od higieny cyfrowej, która w swoich publikacjach porównuje dzień do podzielonej na kawałki pizzy.

- Mało kto je dwa kawałki naraz, raczej robimy to po kolei i wykrawamy sobie kolejne części - mówiła mi w zeszłym roku. - W życiu dobrze sobie wykroić takie kawałki na zadania związane z różnymi obowiązkami i kawałek, w którym intencjonalnie będziemy korzystać z internetu. Odrobisz lekcje, poruszasz się, bo to ważne dla mózgu i dobrostanu, i warto, żeby było na tej naszej codziennej "pizzy". Życie wtedy lepiej smakuje.

Tu padły słowa, w które być może trudno będzie uwierzyć rodzicom: "Najpierw internet, gry i inne rozrywki przed ekranem, a dopiero potem sport". Zdziwieni? - To lepsza kolejność dla mózgu, bo nie jest dobrze, żebyśmy siedzieli w internecie tuż przed snem, często już w łóżku. A rodzicom zdarza się do tego doprowadzać. Sami mówią: "idź na rower, potem pozwolę ci pograć". Ale jeśli mogę coś doradzić, to lepiej zmienić kolejność. Oczywiście uprawianie sportu tuż przed snem również może powodować trudności z zaśnięciem. Dlatego po wysiłku fizycznym również dobrze jest się wyciszyć, pozwolić ciału ochłonąć - choćby porządnie się porozciągać. Ale najważniejsze jest to, żeby ten ostatni kawałek pizzy danego dnia jednak nie był spędzony ze smartfonem - radziła Magdalena Bigaj.

To trudne. Dla niektórych nawet bardzo. 7 procent nastolatków przyznało, że klika nie tylko przed snem, ale - co gorsza - budzi się w nocy intencjonalnie, żeby sprawdzić, co się wydarzyło online, gdy spali. Tak wynikało z badania, które Fundacja Dbam o Mój Zasięg (w której działała wcześniej Bigaj) przeprowadziła jeszcze przed pandemią.

Czytaj także: