Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem usłyszał 67-letni mieszkaniec wsi Przewóz, na którego posesji znaleziono w studni zwłoki trzyletniej dziewczynki. Stanisław G. przyznał się do winy. Zabił, bo denerwował go płacz dziecka.
- Podejrzany przyznał się do zabójstwa. Wyjaśnił, że przeszkadzał i denerwował go płacz dziecka, które nie chciało się uspokoić. Wówczas złapał za drąg i kilkakrotnie je uderzył - relacjonowała Prokurator Rejonowa w Świebodzinie Ewa Grześkowiak.
Zarzut nieudzielenia pomocy dziecku oraz niezapewnienia należytej opieki usłyszała także matka dziecka Magdalena W. Grozi jej do pięciu lat więzienia. Prokuratura wystąpi o areszt dla obojga.
Tragedia rozegrała się w czwartkowe popołudnie podczas libacji alkoholowej w domu Stanisława G. we wsi Przewózw gminie Bojadła, niedaleko Zielonej Góry. Alkohol piła z nim 27-letnia kobieta, która przyszła tam z córeczką Sandrą i jednym z synów. Ten 5-letni chłopiec był świadkiem makabrycznej zbrodni i on o wszystkim powiadomił sąsiadkę. Przyszedł do niej, zapłakany i zakrwawiony i powiedział, że gdzieś zaginęła jego młodsza siostra.
"Pan zabił, pan bił"
Sąsiedzi opowiadali reporterowi TVN24, że słyszeli jak 5-latek krzyczał: "Pan zabił, pan bił". Zaniepokojeni poszli sprawdzić co się stało. - Mąż poszedł tam z sąsiadką. Zobaczyli dużo krwi, zaczęli dobijać się do drzwi i krzyczeć, że wezwą policję. Wtedy chłopczyk podbiegł do wózka, zobaczył zakrwawione ręczniki i powiedział: - Nie ma siostry - wspomina ze łzami sąsiadka.
Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce zastali pijaną matkę dzieci, która nie potrafiła wytłumaczyć, co stało się z córką. W trakcie przeszukiwania posesji, w studni znaleziono zwłoki dziewczynki.
POlicjanci zatrzymali Stanisława G. i matkę Sandry. Oboje byli pijani, mieli ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Postawienie im zarzutów było możliwe dopiero, gdy wytrzeźwieli. W piątek prokurator przesłuchał też chłopca. W sobotę zostanie przeprowadzona sekcja zwłok dziewczynki.
Ojciec zamordowanej dziewczynki też w areszcie
Policja zabezpieczyła narzędzie zbrodni - jest nim długa drewniana pałka, podobna do kija bejsbolowego. Podejrzany tłumaczył, że trzymał ją dla samoobrony.
W tej sprawie policja zatrzymała także ojca Sandry. Nie jest on podejrzany o udział w zabójstwie - w tym czasie był w pracy. Zdaniem prokuratury jest jednak podejrzenie, że rodzice mogli wcześniej znęcać się nad córką i dwoma synami. Maluchy mają ślady pobicia na ciele. Sąd rodzinny umieścił chłopców w placówce opiekuńczej.
Mąż poszedł tam z sąsiadką. Zobaczyli dużo krwi, zaczęli dobijać się do drzwi i krzyczeć, że wezwą policję. Wtedy chłopczyk podbiegł do wózka, zobaczył zakrwawione ręczniki i powiedział: -Nie ma siostry Sąsiadka z Przewozu
Alkoholu nigdy w tych zakupach nie brakowało
Daniel Deręgowski, właściciel sklepu w Przewozie pamięta, że tego dnia matka dzieci robiła u niego zakupy. - Oprócz podstawowych produktów spożywczych kupiła litr najtańszej wódki - dodał.
W stosunku do dzieci, bo też mam takie małe jak zginęło, i biegały do wujka na maliny, truskawki, nawet wtedy jak był wypity i nigdy czegoś takiego nie było Anna Hoda
Janina Hoda, siostra zatrzymanego ojca dzieci przyznała, że brat lubi pić. - Takie rożne zagrania miał jak na prima-aprilis. Ale żeby taki agresywny był, to nie chce się wierzyć - dodała. Rodzina zatrzymanego zapewnia, że nigdy w stosunku do dzieci nie zachowywał się agresywnie.
kaw,mysi/ la,gak
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24