Zarzut spowodowania wypadku, w którym zginęły dwie osoby, prowadzenia samochodu po pijanemu oraz ucieczki z miejsca wypadku usłyszał w poniedziałek 41-letni policjant z Katowic. W niedzielę nad ranem w wypadku, który według prokuratury spowodował, zginęły dwie osoby, a dwie inne zostały poważnie ranne. Policjant ma też zostać zwolniony z pracy.
Do wypadku doszło w niedzielę nad ranem przy ul. Bytkowskiej w Katowicach. Honda - która, jak ustalono, była prowadzona przez policjanta - zderzyła się czołowo z oplem. Jej kierowca uciekł z miejsca wypadku.
Zarzuty w szpitalu
Jak się okazało, auto należy do żony funkcjonariusza. On sam w niedzielę trafił do szpitala skarżąc się na bóle. Badanie trzeźwości wykazało ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. 41-letni policjant nadal leży w szpitalu i tam usłyszał prokuratorskie zarzuty.
O ich postawieniu poinformowała w poniedziałek szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice Północ, Urszula Noras-Cema. Jak dodała, policjant nie przyznaje się do nich, ale nie neguje swojego udziału w wypadku. Grozi mu do 12 lat więzienia, a prokuratura prawdopodobnie będzie wnioskować do sądu o jego aresztowanie. Prokuratura podkreśla, że szczegółowe okoliczności tej sprawy będą jeszcze wyjaśniane, jednak zgromadzony dotąd materiał dowodowy pozwolił już dzisiaj na sformułowanie zarzutów wobec 41-letniego funkcjonariusza.
16 lat stażu
Podejrzany policjant to sierżant sztabowy z 16-letnim stażem pracy, zatrudniony w pionie prewencji jednego z katowickich komisariatów. Rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel powiedział, że funkcjonariusz zostanie zwolniony z policji.
W wypadku zginęło małżeństwo jadące oplem: 49-letni mężczyzna i jego 46-letnia żona. Dwie inne osoby podróżujące tym samochodem - również małżeństwo - zostały poważnie ranne. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24