Wojciech J. stanie przed sądem za zabicie telewizorem lokatora jednego z krakowskich domów. Do zdarzenia doszło na zakrapianym alkoholem spotkaniu. Oskarżonemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Zdarzenie opisuje "Gazeta Wyborcza". W trakcie imprezy jeden z jej uczestników zaczepił mężczyznę, który zajmował sąsiedni pokój w domu jednorodzinnym. Krzycząc, "że nie będzie żebrał i pożyczał pieniędzy od jego matki" kilkakrotnie uderzył ofiarę w twarz. Wtedy do zdarzenia włączył się Wojciech J. Złapał stojący w pokoju odbiornik i z okrzykiem "telewizorem go" rzucił nim w lokatora.
Telewizor rozpadł się na części. Oskarżony podniósł jedną z nich - kineskop - i uderzył jeszcze raz. Celował w głowę. Ofiara zdołała jeszcze wstać, ale po kilkunastu minutach straciła przytomność. Pogotowie wezwali pozostali uczestnicy zajścia. Pobity zmarł.
Podczas śledztwa mężczyzna, który wywołał zdarzenie stwierdził, że ofiara zdenerwowała go bo wyłudziła od jego matki 20 zł. Z kolei Wojciech J. nie przyznaje się, że rzucił telewizorem w lokatora. Utrzymuje, że tylko wywoływał ogólne zamieszanie.
Prokuratura oskarża go o pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Źródło: gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn