Nauczyciela z warszawskiego gimnazjum odpowie przed sądem grodzkim za prowadzenie lekcji po pijanemu. Grozi jej grzywna lub areszt.
Po analizie materiału dowodowego prokurator zdecydował postawić Małgorzacie W. zarzut popełnienia wykroczenia - dowiedział się portal tvn24.pl. Nauczycielka z warszawskiego gimnazjum nr 44 przy ul. Smolnej została w środę zabrana prosto ze szkoły do izby wytrzeźwień. Miała ponad 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Tylko wykroczenie
Na komisariat przy ulicy Wilczej w Warszawie została przewieziona prosto z izby wytrzeźwień, gdzie spędziła ponad 20 godzin. Tego samego dnia w szkole zatrzymano również dwóch pijanych uczniów, istniało podejrzenie, że pili razem z nauczycielką. Przesłuchania nie potwierdziły hipotezy o wspólnej libacji.
Karze aresztu albo grzywny podlega, kto wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości znajduje się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka i podejmuje w tym stanie czynności zawodowe Karze aresztu albo grzywny podlega, kto wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości znajduje się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka i podejmuje w tym stanie czynności zawodowe - czytamy w kodeksie.
Prokurator zdecydował że zachowanie nauczycielki jest tylko wykroczeniem z artykułu 70 par. 2 kodeksu wykroczeń. Karze aresztu albo grzywny podlega, kto wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości znajduje się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka i podejmuje w tym stanie czynności zawodowe - czytamy w kodeksie.
Ze szkoły na izbę wytrzeźwień
Jak informował portal tvn24.pl, wszystko zaczęło się w środę o godz. 11 rano. Patrol Straży miejskiej wszedł do gimnazjum na rutynową kontrolę. Uwagę strażników przyciągnęło zamieszanie w pobliżu toalety dla nauczycieli. Na podłodze leżała nauczycielka języka angielskiego, która podczas lekcji "źle się poczuła" i wyszła na korytarz. W łazience zasłabła.
Pochylający się nad kobietą strażnicy poczuli alkohol. Ponieważ Małgorzata W. była nieprzytomna, wezwali pogotowie ratunkowe i policję. Lekarz pogotowia stwierdził stan upojenia alkoholowego.
Kobieta została przewieziona do izby wytrzeźwień. Tam okazało się, że urządzenie do pomiaru zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu ma zbyt małą skalę - pomiar stanął na wyniku 4,4 promila.
Była jak Marley
Wszyscy uczniowie, z którymi udało nam się porozmawiać bardzo pochlebnie wypowiadali się o nauczycielce - Można powiedzieć, że pani Małogorzata zachowywała się trochę jak Bob Marley - mówi Wojtek z klasy II d.
Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" Małgorzata W. przyszła do szkoły na godz. 9 i miała tylko jedną lekcję. Potem na chwilę wyszła z budynku. Gdy wróciła, nauczyciele zauważyli, że źle wygląda i słania się na nogach. Nie chciała jednak pomocy. Kiedy zamknęła się w łazience i nie wychodziła przez dłuższy czas, postanowili sprawdzić, co się stało. - Zobaczyliśmy, że leży na podłodze, pielęgniarka stwierdziła utratę przytomności - mówi dziennikowi Edmund Srebrzyński, wicedyrektor szkoły. Policja ustali, czy nauczycielka piła już przed lekcją z gimnazjalistami, czy dopiero potem. Anglistkę zatrudniono w gimnazjum w połowie listopada. Miała do 24 stycznia zastępować nauczycielkę, która poszła na zwolnienie lekarskie. Dyrekcja szkoły zapowiada jednak, że Małgorzata W. zostanie dyscyplinarnie zwolniona z pracy.
Po południu w Gimnazjum numer 44 Straż Miejska zatrzymała jeszcze dwóch pijanych szesnastolatków. Badanie alkomatem wykazało 0,2 i 0,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Chłopcy zeznali na policji, że pili alkohol razem z nauczycielką - dowiaduje się nieoficjalnie portal tvn24.pl.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24