Największą obrończynią Julii Tymoszenko jest jej córka, Jewhenija. Zmieniła życie, gdy jej matka trafiła do kolonii karnej. Przestała pojawiać się na imprezach, zaczęła bywać na politycznych salonach. Wszystko po to - jak mówi - by pomóc matce. Ostatnio starała się o ponowne spotkanie z Angelą Merkel, ale najprawdopodobniej nie udało się go uzyskać.
Jeszcze niedawno wiodła "rock-and-rollowe" życie u boku gwiazdy rocka. Jewhenija i brytyjski muzyk Sean Carr poznali się w egipskim kurorcie. Zdjęcia z ich ślubu obiegły cały świat. On zaczął grać w Kijowie, ona pilnowała biznesu - kilku restauracji w stolicy i dobrze się bawiła.
"Do polityki nie pójdę"
Kilka miesięcy przed wyrokiem skazującym Julię Tymoszenko na siedem lat pobytu w kolonii karnej Jewhenija o życiu publicznym nie myślała. - Ukraińska kobieta potrafi robić wszystko. Jestem Ukrainką. Uwielbiam spędzać czas w gronie przyjaciół, wspierać męża. Ale do polityki nie pójdę - zapewniała w wypowiedzi dla "Dzień Dobry TVN".
Dzisiaj ma mocno rozjaśnione włosy, przez co bardziej przypomina matkę. Przyjmuje zagranicznych dziennikarzy w jej dawnym biurze politycznym i ma misję: nagłośnienie sprawy procesu i skazania Julii Tymoszenko. - Zastępca szefa kolonii, Kowalienko, uderzył ją w brzuch. Matka straciła oddech, a potem zaczęła krzyczeć. Ale oni i tak zaciągnęli ją do karetki, później zemdlała. Przytomność wróciła jej, gdy była w szpitalu, potem odmawiała już jedzenia - opowiada w rozmowie z dziennikarzem TVN24 Leszkiem Kabłakiem.
"Mam misję, chcę uwolnić matkę"
Jewhenija występowała już w Parlamencie Europejskim i przekazywała amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton list od byłej premier. Nazwisko jej matki otwiera wiele drzwi. Czy ta jej aktywność publiczna przerodzi się kiedyś w aktywność polityczną? Jewhenija, jak dotąd, zaprzecza: - Nie mam zamiaru być politykiem, mam misję do spełnienia, chcę uwolnić moją matkę i chce sprawiedliwości i więźniów politycznych na Ukrainie - przekonuje.
Córka Tymoszenko w tym celu starała się w ostatnich dniach uzyskać spotkanie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Joachimem Gauckiem. W poniedziałek po południu córka Julii Tymoszenko odwołała planowane spotkanie z grupą roboczą ds. praw człowieka we frakcji chadeckiej oraz konferencję prasową. Ponieważ tłumaczyła, że ma w tym czasie inną ważną rozmowę, media spekulowały, iż być może dojdzie jednak do spotkania z Merkel.
Tymoszenko pojechała pociągiem do Paderborn w nadziei, iż jednak uda jej się porozmawiać z niemiecką kanclerz, która uczestniczyła w tym mieście w wiecu swej partii przed niedzielnymi wyborami regionalnymi w Nadrenii Północnej-Westfalii. Do spotkania jednak nie doszło i krótko po przybyciu do Paderborn Jewhenija udała się w drogę powrotną do Berlina.
Komunikacja z Zachodem
Informacje te zdementował chadecki eurodeputowany Elmar Brok. Powiedział on, że Tymoszenko towarzyszyła mu w podróży do Paderborn, aby wykorzystać ten czas na dłuższą rozmowę, a nie po to, by zobaczyć się z Merkel. O tym, że Jewhenija zabiegała o rozmowę z Merkel i prezydentem Gauckiem na temat sytuacji swojej matki, informował w niedzielę tygodnik "Bild am Sonntag".
Rzecznik niemieckiej kanclerz Steffen Seibert przypomniał w poniedziałek, że już jesienią Merkel rozmawiała z Jewheniją Tymoszenko i "uważnie śledzi sprawę byłej premier Ukrainy". Córka byłej premier została przyjęta w ostatnich dniach w Berlinie m.in. przez niemiecką minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger. Jak poinformował rzecznik niemieckiego ministerstwa, rozmowa miała charakter poufny.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24