Ten wyrok w życiu pani Bożeny nie zmienia za dużo, bo ona już w swoim domu nie mieszka, ale odzyskała poczucie wiary, że jest obywatelem kraju, że ktoś dostrzegł jej krzywdy - mówiła w piątek w TVN24 Anna Barańska-Całek, reporterka programu "Uwaga!" TVN. Komentowała prawomocny wyrok, skazujący na karę więzienia członków rodziny, która nękała kobietę.
Sąd Okręgowy w Rzeszowie - poinformowała w czwartek "Uwaga" TVN - po ośmiu latach batalii prawnej wydał prawomocny wyrok i skazał członków rodziny K., którzy nękali swoją sąsiadkę panią Bożenę. Matka i jej dwoje dorosłych dzieci mają trafić do więzienia na rok, a także zapłacić swojej ofierze 75 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Sprawą przez kilka lat zajmowała się "Uwaga!" TVN. Informowała, że pani Bożena była dręczona, śledzona, obrażana, zastraszana, grożono jej śmiercią. Nie mogąc tego wytrzymać, kobieta sprzedała dom.
"Olbrzymia ulga"
Anna Barańska-Całek, reporterka programu "Uwaga" TVN, która zajmowała się sprawą, powiedziała w piątek w TVN24, że po wyroku rozmawiała z panią Bożeną. Przekazała, że kobieta poczuła "olbrzymią ulgę". - Ona straciła nadzieję i nie wierzyła, że państwo polskie i wymiar sprawiedliwości tych ludzi w końcu skarze i oni trafią do więzienia. Powiedziała, że koniec – nie będzie więcej pojawiać się w sądzie – mówiła reporterka.
Dodała, że kobiety nie było w sądzie także na ogłoszeniu wyroku. – W zasadzie nie było nikogo, był tylko jej pełnomocnik i on wysłuchał tego orzeczenia, które wszystkich zaskoczyło – przyznała.
"Ta kobieta nie czuła się bezpiecznie w swoim domu"
Fakt, że batalia prawna trwała tak długo, Barańska-Całek uznała za "powód do wstydu dla wymiaru sprawiedliwości". - Zwykły obywatel, który musi znosić takich sąsiadów, szuka sprawiedliwości w sądzie. Dostarcza materiał dowodowy, prokuratura pisze akt oskarżenia. W prokuraturze również trwały te batalie bardzo długo, żeby w końcu ktoś dostrzegł, że to jest przestępstwo, to, co robią ci ludzie, jak dewastują życie swojej sąsiadki – mówiła reporterka "Uwagi!" TVN.
- Myślę, że sędziowie nie rozumieją tego, czym jest stalking, że to nie jest jednorazowe rzucanie petardą, to nie jest jednorazowe świecenie laserem, to nie jest rozbicie słoika. To jest ciągłe – dodała. Podkreśliła, że "ta kobieta nie czuła się bezpiecznie w swoim domu". – Tej kobiecie zniszczono życie. Ona ze swojego własnego domu musiała uciec – dodała.
- To jest powód do wstydu dla wymiaru sprawiedliwości, że przez osiem lat ta kobieta walczyła – powtórzyła Barańska-Całek.
"Ten wyrok w jej życiu nie zmienia za dużo, bo ona już w tym domu nie mieszka"
- Ten wyrok w jej życiu nie zmienia za dużo, bo ona już w tym domu nie mieszka - przyznała dziennikarka. - Oczywiście, odzyskała poczucie wiary, że jest obywatelem w tym kraju, że ktoś dostrzegł jej krzywdy – dodała.
Reporterka wyraziła nadzieję, że "dojdzie do wykonania tej kary, że ci ludzie fizycznie trafią za kratki".
- Mają wypłacić 75 tysięcy zadośćuczynienia kobiecie. Chcę wierzyć, że te pieniądze trafią do ofiary, że oni zostaną rozliczeni do końca – mówiła. - W innej sprawie mają zapłacić kilkanaście tysięcy na rzecz fundacji i do dziś tych pieniędzy od tych ludzi nie wyegzekwowano – zauważyła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/UWAGA