Przemysław Wipler został skazany przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za naruszenie nietykalności i znieważenie policjantów.
Wipler ma również opublikować przeprosiny w gazecie "Policja 997", a także zapłacić grzywnę w wysokości 10 tys. zł oraz opłacić koszty sądowe.
- To nie była obrona ze strony pana Wiplera, bo to on był osobą wulgarną, eskalującą przemoc. Nie był to bierny, a czynny opór - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Ermich. Podkreślił, że działanie Wiplera było "bezzasadnym wtrąceniem się do legalnej interwencji policji". - Ludzie po alkoholu robią rzeczy, których na trzeźwo by nie zrobili - dodał sąd.
Ani w piątek, ani w czasie przeznaczonym na ostatnie słowo przed wyrokiem, Wipler nie skorzystał z prawa obecności w sądzie.
Wyrok jest nieprawomocny. Na ławach dla publiczności przysłuchiwało mu się kilkunastu kolegów pokrzywdzonych funkcjonariuszy, niektórzy w mundurach.
Prokuratura oskarżyła Przemysława Wiplera o zmuszanie przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, naruszenie ich nietykalności cielesnej oraz znieważenie słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe - podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych.
Prokurator wnosił dla Wiplera o karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 10 tys. zł grzywny, publikacji pisemnych przeprosin w miesięczniku wydawanym przez Komendę Główną oraz podania wyroku do publicznej wiadomości.
Ujawnione nagrania
Nocą w październiku 2013 r. w Warszawie Wipler - znajdujący się pod wpływem alkoholu - zachowywał się, według policji, agresywnie, wulgarnie, chciał wydawać polecenia funkcjonariuszom. Policjanci twierdzili, że dopiero po wszystkim zorientowali się, że mieli do czynienia z posłem. Zaraz po zdarzeniu Wipler wystąpił na konferencji prasowej (miał widoczne obrażenia twarzy). Tłumaczył, że świętował kolejną ciążę żony. Po wyjściu z klubu - według jego relacji - włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Zaznaczał, że został pobity przez policjantów. Mówił, że lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Jak ujawnił, badanie krwi wykazało, że miał 1,4 prom. alkoholu w organizmie.
W listopadzie ub.r. media ujawniły część nagrań z monitoringu. Widać na nim m.in., jak poseł podchodzi do policjantów i coś do nich krzyczy; dochodzi do przepychanek. Kolejne nagranie pokazuje policjanta idącego za posłem, a następnie próbę zatrzymania Wiplera, szamotaninę funkcjonariuszy z nim i bicie go pałką. Na tej podstawie Wipler ponownie przekonywał, że nikogo nie atakował i nie szarpał, a jedyny opór, jaki stawiał, to zakrywanie twarzy w chwili, gdy - jak twierdzi - został zaatakowany przez funkcjonariuszy. Rzecznik KSP Mariusz Mrozek mówił wtedy, że jest to tylko "część materiału dowodowego z postępowania przygotowawczego". "Ocenę całości przebiegu zdarzenia pozostawiamy w gestii sądu" - mówił.
Autor: js/ja / Źródło: TVN24, PAP