W związku ze zbliżającą się rocznicą wydania przez polski Trybunał Konstytucyjny orzeczenia ograniczającego prawo do aborcji w środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na ten temat. Jak wskazała unijna komisarz do spraw równości Helena Dalli, wyrok "doprowadził do praktycznego zakazu aborcji w Polsce". 22 października 2020 roku TK stwierdził niekonstytucyjność przepisu dopuszczającego aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Trybunał Konstytucyjny orzekł w październiku 2020 r., że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niekonstytucyjny. Oznacza to, że kobieta, mimo ciężkiej wady płodu, będzie musiała rodzić. Orzeczenie TK zapadło po rozpatrzeniu przez TK wniosku grupy 119 posłów PiS, PSL-Kukiz'15 oraz Konfederacji.
Przemawiająca na początku debaty unijna komisarz ds. równości Helena Dalli oceniła, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego "doprowadził do praktycznego zakazu aborcji w Polsce". Zastrzegła jednak, że Unia nie ma kompetencji w dziedzinach związanych z systemami ochrony zdrowia.
Europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska mówiła, że pochodząca z Malty Dalli troszczy się o dostęp do aborcji w Polsce, podczas gdy w jej kraju obowiązują najbardziej restrykcyjne przepisy w tej kwestii w UE. - Proszę zwrócić uwagę, że aborcja nie jest i nie była powszechnym prawem człowieka i nie jest objęta żadnym prawnie wiążącym traktatem międzynarodowym. (...) Trzeba mieć świadomość, że te osoby, które dopuszczają się aborcji, przeżywają potem bardzo wielkie cierpienia, czasem z tej traumy nie są w stanie otrząsnąć się przez całe życie - ostrzegała.
"Żaden polityk nie może być sumieniem polskich kobiet"
Eurodeputowana PO Elżbieta Łukacijewska przekonywała, że wszyscy doskonale wiedzą, że kwestie aborcji, ochrony zdrowia należą do kompetencji krajów członkowskich i że Parlament Europejski nie jest władny zmienić polskich przepisów.
- Niemniej, z tej izby jest potrzebny sygnał, ta dyskusja skierowana do polskich kobiet, że wiemy o ich problemach, znamy je i je gorąco z tego miejsca wspieramy. (...) Z tego miejsca chciałabym dosadnie powiedzieć: żaden zakaz nie ograniczy liczby zabiegów i nie sprawi, że kobiety będą chciały być matkami. Polski rząd siłą próbuje zmusić kobiety do heroizmu bez właściwego zrozumienia ich problemów i wsparcia. Żaden polityk nie może być sumieniem polskich kobiet ani w ogóle kobiet - dodała.
Wtórował jej europoseł Wiosny Robert Biedroń. - Piekło kobiet trwa. Rok temu [Jarosław -red.] Kaczyński przypieczętował wyrok na kobiety. Polska stała się de facto patriarchalnym państwem religijnym, w którym Polki (...) są pozbawiane głosu i sprowadzane do roli inkubatora. To przerażające barbarzyństwo i ugruntowane przez rząd tortury - oświadczył.
W odpowiedzi europosłanka PiS Beata Mazurek przekonywała, że sytuacja, w której państwo nie używa swoich kompetencji w walce o najsłabszych, jest zagrożeniem praworządności. - Polska będzie bronić praworządności. Nie damy sobie narzucić lewicowego dyktatu. Będziemy bronić praw dzieci nienarodzonych i powtarzać do znudzenia, że kompetencje w zakresie organizacji systemów ochrony zdrowia leżą w kompetencji państw członkowskich - stwierdziła.
Źródło: PAP