Grzegorz Napieralski oświadczył, że szkolne wyprawki w tym roku kosztują Polaków zdecydowanie więcej niż w ubiegłym. O 20 do 30 procent. Natomiast Paweł Poncyljusz swoje problemy z zbieraniem podpisów tłumaczył wielkim odsetkiem Warszawiaków nie posiadających meldunku. Jak ma się rzeczywistość do wypowiedzi polityków?
Swoją wiedzą na temat ceny wyprawki lider SLD wygłosił po wyprawie na zakupy z swoimi córkami. Po nabyciu dla nich wyprawki i powrocie do domu, obwieścił na portalu internetowym, iż koszt zaopatrzenia dziecka na nowy rok szkolny, wzrósł o 20 - 30 procent. - Przykre to, ale prawdziwe - stwierdził Napieralski.
TVN24 postanowiła sprawdzić, czy tak rzeczywiście jest. Według danych CBOS, rodzice w 2010 roku średnio na wyprawkę wydali 450 złotych. W tym roku, opierając się o średnią cenę proponowanych wyprawek, można ustalić, że ich koszt to około 520 złotych. Oznacza to różnicę rok do roku o 15 procent.
Wniosek z tego taki, iż albo lider SLD przepłacił na zakupach, albo podkolorował swoje procenty na potrzeby wyborcze.
Przeszacował warszawiaków bez meldunku
Dziennikarze postanowili także sprawdzić tłumaczenia członka PJN. Poncyljusz zbierał na ulicach Warszawy podpisy pod swoją listą, co szło niezbyt sprawnie. Ludzie nie garnęli się do składania sygnatur. Polityk tłumaczył się przed dziennikarzami tym, że przecież tylko jeden na pięciu mieszkańców Warszawy jest tu faktycznie zameldowanych i może się podpisać.
Według urzędu miasta Warszawy, meldunek w stolicy ma 1,65 miliona ludzi. Jeśli to 1/5, to zgodnie z danymi Poncyljusza, stolica ma 8,25 miliona mieszkańców. Oczywiście nie jest to prawdą. W Warszawie według danych oficjalnych mieszka około 1,7 miliona ludzi. Jak szacuje urząd miasta, meldunku nie ma od 600 tysięcy do miliona.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24