Jarosław Kaczyński ma sporo ludzi, z którymi szczerze rozmawia na różne tematy - mówił w "Jeden na jeden" wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz pytany o niektóre wypowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości. - Gdyby mnie pan prezes Kaczyński pytał o opinię na ten temat, to pewnie bym powiedział, że to będzie budziło kontrowersje - dodał wiceszef MSZ. W programie Przydacz pytany był między innymi o niemiecką propozycję w sprawie Patriotów dla Polski, rządową tezę o zamachu pod Smoleńskiem oraz nowego wiceszefa MSZ Ukrainy.
Wiceszef resortu spraw zagranicznych w rozmowie z Marcinem Zaborskim pytany był o słowa Jarosława Kaczyńskiego, wypowiedziane w Jastrzębiu-Zdroju, o tym, że jeśli opozycja wygra wybory, to "prokuratorem generalnym zostanie człowiek, który ze względu na swój wygląd jest określany jako koń". Było to nawiązanie do Romana Giertycha.
- Debata w Polsce rzeczywiście często schodzi już na bardzo personalne przycinki. Akurat typowany na ministra sprawiedliwości Roman Giertych, przez wielu, także po stronie liberalnej, nie przebiera nigdy w słowach ocennych, jeśli chodzi o polityków koalicji rządzącej - skomentował wiceminister, gość "Jeden na jeden".
Dopytywany, czy na posiedzeniach rządu żartuje się o cudzym wyglądzie, Przydacz odparł, że "na posiedzeniach rządu zajmujemy się, z mojej perspektywy, kwestiami Ukrainy, jak odstraszać Rosję, jak bronić polskiej granicy i jak budować polską pozycję w NATO".
Przydacz pytany o żarty Kaczyńskiego. "Ja bym się nie śmiał"
Czy jest w takim razie ktoś w bliskim otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego, który zasugeruje, że żarty tego pokroju nie są śmieszne? - dopytywał prowadzący. - Pan prezes Jarosław Kaczyński ma sporo takich ludzi, w którymi szczerze rozmawia na różne tematy - powiedział Przydacz. - Gdyby mnie pan prezes Kaczyński pytał o opinię na ten temat, to pewnie bym powiedział, że to będzie budziło kontrowersje - dodał.
- Pan prezes ma tutaj swoje doświadczenie i myślę, że absolutnie jest w stanie to doskonale ocenić - przekonywał wiceminister spraw zagranicznych. Pytany, czy sam by się śmiał z takich żartów, odparł: - Ja bym się nie śmiał.
Wiceszef MSZ o niemieckiej propozycji w sprawie Patriotów
Przydacz w "Jeden na jeden" pytany był także o ofertę rządu w Berlinie, który zaproponował Polsce przekazanie systemów obrony powietrznej Patriot i o to, jak szybko mogą one trafić do Polski.
- Mam nadzieję, że jak najszybciej - odparł wiceszef polskiej dyplomacji. Dodał, że na ten moment strony omawiają propozycję.
- Mając doświadczenie ostatnich miesięcy w dyskusjach z Niemcami, chociażby jeśli chodzi o ich donacje sprzętu wojskowego na rzecz Ukrainy, to proces po stronie niemieckiej trwa bardzo bardzo długo, więc nie spodziewałbym się, że te baterie trafią na wschód Polski jutro czy pojutrze - powiedział.
Precyzował, że to przede wszystkim polski rząd zdecyduje, gdzie Patrioty będą umiejscowione. - Aczkolwiek na pewno odbędzie się w pewnym sensie w uzgodnieniu z sojusznikami z NATO, bo te baterie mają chronić wschodnią granicę NATO - stwierdził wiceminister.
Pytany, czy ukraińskie władze formalnie poprosiły o to, aby niemieckie Patrioty zostały umieszczone przy granicy polsko-ukraińskiej, Przydacz odpowiedział, że nie ma takiej informacji. - Decyzja rozlokowania ich na granicy wynika z faktu, że tuż za tą granicą toczy się wojna, spadają rakiety - zwracał uwagę.
Przydacz: Rosja w Łodzi będzie reprezentowana przez ambasadora
W rozmowie padło też pytanie o decyzję Polski w sprawie niewpuszczenia szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa na grudniowy szczyt Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Łodzi. - Rosję będzie reprezentował rosyjski ambasador przy OBWE z Wiednia - poinformował Przydacz.
- Rosja będzie oczywiście (na tym spotkaniu) reprezentowana przez dyplomatów. Będzie reprezentowana przez tych, którzy się zajmują tematyką OBWE - mówił.
"Nie mam takich informacji, przez moje ręce nie przechodziły tego typu raporty"
W dalszej części programu gość TVN24 pytany był, czy Stany Zjednoczone zostały poinformowane przez polski rząd, że według przedstawicieli polskich władz katastrofa samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i delegacją polską w 2010 roku, pod Smoleńskiem, była skutkiem zamachu. - Nie mam takiej informacji, przez moje ręce nie przeszła informacja, natomiast rozmawiamy z Amerykanami - zapewnił wiceszef MSZ.
W tym kontekście przywołano wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który mówił w czerwcu w Tarnowie: "Ktoś tutaj pytał, czy to była katastrofa, czy zamach. To był zamach, to była zbrodnia tych samych, którzy dzisiaj mordują na Ukrainie".
Zaborski przypomniał także słowa szefa podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, który w kwietniu oświadczył, że "zbrodnia smoleńska (...) była też pierwszym aktem ataku na Europę Środkową" i pytał, czy ustalenia tej podkomisji zostały przekazane sojusznikom z NATO.
- Nie mam takich informacji, przez moje ręce nie przechodziły tego typu raporty - powtórzył w odpowiedzi Przydacz.
- Rozmowy toczą się na różnych poziomach z naszymi sojusznikami, także na poziomie ministra spraw zagranicznych czy premierów, prezydentów i ministrów obrony narodowej. Z całą pewnością z naszymi sojusznikami z NATO rozmawiamy o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku - dodał wiceminister spraw zagranicznych.
CZYTAJ TAKŻE: Ambasador Polski przy NATO: jeszcze nie jest właściwy moment by przekazać sojusznikom pełnię wiedzy o Smoleńsku >>>
Pytany, czy w przypadku, gdyby Polska formalnie zgłosiłaby sojusznikom z NATO informacje o tym, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu, i o to, czy NATO musiałoby na to zareagować, Przydacz odpowiadał, że pytaniem jest tu także to, czego oczekiwałaby w tej sprawie Polska.
- Przede wzystkim (NATO) musiałoby politycznie zareagować na tego typu sytuację, to znaczy musiałaby się zebrać Rada Północnoatlantycka, właśnie chociażby w ramach artykułu czwartego, jeśli byłoby rzeczywiście zagrożenie dla bezpieczeństwa danego państwa i przedyskutować dalej, co z tą sprawą. Ale nie było takiego zlecenia dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych po to, aby tym tematem się zająć - uciął.
Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron
"Uważam, że trudno będzie z panem Melnykiem w jakikolwiek sposób rozmawiać"
Przydacz pytany był także o wieści z Ukrainy, według których Andrij Melnyk, były ambasador Ukrainy w Berlinie, otrzymał nominację na wiceszefa MSZ Ukrainy.
W odpowiedzi wymieniał między innymi "skandaliczne" wypowiedzi Melnyka. - Nie tylko obrony samego (odpowiedzialnego za rzeź wołyńską w czasie II wojny światowej, Stepana - przyp. red.) Bandery. Przyrównywał Drugą Rzeczpospolitą do Trzeciej Rzeszy i Związku Sowieckiego, jako równoważnego wroga, jak on to określał. To są oczywiście wypowiedzi zupełnie nieakceptowalne i skandaliczne - komentował gość "Jeden na jeden". Ocenił, że takie słowa nie budują konstruktywnych relacji polsko-ukraińskich.
- Osobiście uważam, że trudno będzie z panem Melnykiem w jakikolwiek sposób rozmawiać, zwłaszcza w tematach historycznych, trudnych. Natomiast w dyplomacji nie ma komfortu wyboru osób, z którymi chce się rozmawiać lub z którymi nie chce się rozmawiać - przyznał wiceminister spraw zagranicznych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24