Wymianą zdań z marszałkiem Stanisławem Karczewskim o uzależnieniu od partii politycznych zakończyło się wystąpienie w Senacie rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara poświęcone pracom nad ustawami o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. - Czy pan się czuje zależny, czy niezależny? - pytał Bodnara Karczewski. - Jest to absolutnie nie na miejscu - odparł rzecznik praw obywatelskich.
We wtorek po godzinie 15 Senat rozpoczął czterodniowe posiedzenie, na którym rozpatrywał przyjęte przez Sejm ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Przerwane przed północą posiedzenie wznowiono w środę o godzinie 10.
"Traktuję konstytucję śmiertelnie poważnie"
Jako pierwszy przed senatorami wystąpił rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Po jego przemówieniu z pytaniem do RPO zwrócił się marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
- Powiedział pan, że całą dyskusję powinno się rozpocząć od problemu politycznego, wyboru sędziów, politycznych nominacji. Chciałem zapytać, czy pan jest w swoich decyzjach, w swoim działaniu obiektywny? Czy pan ma naciski z jakiejkolwiek partii politycznej na swoją działalność? Nie zadałbym tego pytania, ale pan sam powiedział w swoim wystąpieniu, że to jest główny pana zarzut - powiedział Karczewski. - Pan został wybrany przez jedną partię polityczną. Czy pan się czuje zależny, czy niezależny? - zapytał Bodnara marszałek Senatu.
Bodnar odpowiedział, że traktuje te słowa jako "uwagę do wystąpienia". - Rzecznik Praw Obywatelskich jest niezależny od innych organów władz i jest niezawisły w swoich sądach - odparł z mównicy. - Jeżeliby się przyjrzeć mojej działalności, to widać wyraźnie, że jest wiele tematów, gdzie zajmuję stanowisko zgodne z propozycjami przedstawianymi przez rząd - dodał.
- Interpretowanie moich wystąpień, że ja rzekomo współpracuję z tą czy inną partią polityczną i jej jakoś pomagam jest absolutnie nie na miejscu. Zasada Rzecznika Praw Obywatelskich to jest niezależność i niezawisłość. Przysięgałem na konstytucję i traktuję konstytucję śmiertelnie poważnie - podkreślił Bodnar.
Karczewski odpowiedział, że sędziowie - o których ewentualnym uzależnieniu od polityków mówił Bodnar - "też będą przysięgali na konstytucję".
Dwa argumenty za odrzuceniem zmian
W swoim wystąpieniu Bodnar zwracał uwagę na dwa główne argumenty, które jego zdaniem przemawiają za odrzuceniem planowanych zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Mówił o aspekcie historycznym, argumentując, że "to jest ta konstrukcja, która przez wiele lat była i jest ceniona w świecie". Przywoływał również kwestię konstytucyjności, czyli niezgodności planowanych przepisów z konstytucją.
RPO zwrócił też uwagę na opinię Komisji Weneckiej w tej sprawie. - Trudno sobie wyobrazić w świecie instytucję o większym autorytecie - mówił, odnosząc się do zaniepokojenia Komisji Weneckiej przekazaniem Sejmowi wyboru członków-sędziów KRS. Dodał, że podziela zaniepokojenie tym zapisem, jak i przerwaniem kadencji dotychczasowych członków Rady.
- Rodzi się pytanie: jaki następny organ konstytucyjny będzie miał skróconą kadencję? - pytał rzecznik praw obywatelskich.
"Historyczne podstawy powołania KRS"
Zdaniem Bodnara już sytuacja, w której sędzia staje się nominatem partii do KRS zagraża jego odbiorowi społecznemu jako w pełni niezależnego i bezstronnego. Podkreślił, że członkami Krajowej Rady Sądownictwa mogą być na przykład sędziowie delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy "mają bezpośrednią relację z ministrem" (jest ich około 200).
- Dzisiejszy dzień dobrze służy przypomnieniu tego, jakie były historyczne podstawy powołania KRS - wskazywał Bodnar. Przypomniał, że opozycja w PRL zawsze mówiła o zapewnieniu niezależności sądów od władz politycznych, a w 1981 roku po raz pierwszy pojawił się postulat powołania KRS.
Autor: mnd / Źródło: TVN24/PAP