Sygnał od Władimira Putina jest taki, że ci, którzy walczą w naszej sprawie mogą zawsze na nas liczyć. Przekaz Łukaszenki jest taki, że jeżeli ktoś będzie mu podskakiwał, to zgnije w więzieniu - mówił w TVN24 dziennikarz Piotr Pogorzelski, komentując największą wymianę więźniów od czasów zimnej wojny. Dopytywany, dlaczego wśród uwolnionych nie znalazł się polsko-białoruski dziennikarz Andrzej Poczobut, stwierdził: - Problem jest taki, że my właściwie nie mamy na kogo go wymienić.
Po największej od czasów zimnej wojny wymianie więźniów między Zachodem a Rosją pojawiają się pytania, co dalej z Andrzejem Poczobutem - polsko-białoruskim dziennikarzem i opozycjonistą, przebywającym w białoruskiej kolonii karnej.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Witajcie w domu". Uwolnieni dotarli do USA
Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział w piątek, że "zabiegi o zwolnienie innych więźniów politycznych, białoruskich więźniów politycznych, w tym Andrzeja Poczobuta, toczą się innym trybem".
Pogorzelski: ta wymiana ma kilka wymiarów
- Ta wymiana ma kilka wymiarów - ocenia Piotr Pogorzelski, wicedyrektor Polskiego Radia dla Zagranicy, autor podcastu "Po prostu Wschód". - Nie można na nią patrzeć tylko z perspektywy kwestii Andrzeja Poczobuta, która oczywiście dla nas jest ważna, dlatego że jest to Polak z pochodzenia, obywatel Białorusi, bardzo zasłużony działacz Związku Polaków na Białorusi i także dziennikarz piszący między innymi do polskich mediów - stwierdza.
Jak mówił, ta wymiana "ma kilka warstw". - Niektóre z nich są korzystne dla Kremla, niektóre są korzystne dla nas, czy też szerzej pojętego Zachodu - wskazał. - Przede wszystkim musimy tutaj spojrzeć na to, że do Rosji wróciły osoby dość wątpliwe moralnie. Z drugiej strony na Zachód udało się wywieźć ludzi, którzy walczą o wolność, walczą o wolność słowa, także między innymi walczą o demokrację w Rosji. Z różnym skutkiem, ale wiemy, że ten reżim tam jest coraz mocniejszy i coraz bardziej dokręca śruby, szczególnie po rozpoczęciu wielkiej wojny w lutym 2022 roku - mówił dziennikarz.
"Powinniśmy patrzeć trochę szerzej na sprawę Andrzeja Poczobuta"
Pogorzelski zwrócił uwagę, że z białoruskiego więzienia został wypuszczony Niemiec, Rico Krieger, który był tam skazany na karę śmierci za terroryzm. Dopytywany, dlaczego Andrzej Poczobut nie znalazł się wśród uwolnionych więźniów, odparł, że nie tylko Polak nie został uwzględniony w wymianie. - (W więzieniach - red.) zostali też białoruscy opozycjoniści - wskazał.
Jego zdaniem "powinniśmy patrzeć trochę szerzej na sprawę Andrzeja Poczobuta". - Andrzej Poczobut, oprócz polskiego pochodzenia i wrogości Mińska w stosunku do Warszawy, był osobą sceptycznie nastawioną wobec reżimu w Mińsku, delikatnie mówiąc. Ale mamy też całą gamę innych opozycjonistów - zauważył.
Zwrócił uwagę, że na Białorusi jest w tej chwili blisko 1,4 tysiąca więźniów politycznych. - Ich Łukaszenka nie wypuścił, nie przedstawił na wymianę żadnego z nich. Marii Kalesnikawej, o której nie wiemy od ponad roku, co się w ogóle z nią dzieje. Nie wiemy też, co się dzieje z Siergiejem Cichanouskim - zauważył.
W jego ocenie "reżim w Mińsku pokazuje tutaj, nie tylko Polsce, ale też swoim własnym obywatelom: zobaczcie, my pozbywamy się tego Niemca, on był oskarżony o terroryzm, o współpracę z Ukrainą, ale co do opozycji, cały czas tutaj trzymamy śrubę, my nie będziemy nikogo z opozycjonistów wypuszczać".
- Sygnał od Putina jest taki, że ci, którzy walczą w naszej sprawie mogą zawsze na nas liczyć, nawet jeżeli trafią do więzienia na Zachodzie, to będziemy ich wyciągać. Łukaszenki przekaz jest taki, że jeżeli ktoś będzie mu podskakiwał, to zgnije w więzieniu - mówił gość TVN24.
Zwrócił uwagę, że dociera do nas bardzo niewiele informacji o sytuacji więźniów politycznych na Białorusi. - Właściwie my nie wiemy, co się z nimi dzieje. Czasem przechodzą jakieś informacje, że ktoś choruje, ktoś ma chore serce, między innymi o Poczobucie - powiedział ekspert. Zaznaczył, że jedną z form tortur jest "oddzielanie tych ludzi od wszelkich kontaktów".
- Trochę inna sytuacja była w Rosji. Dlatego, że nawet w przypadku Nawalnego przechodziły pewne informacje z kolonii karnej. Myśmy mieli jego komentarze na temat bieżących wydarzeń. W przypadku Białorusi tego nie ma - podkreślił.
Co wiemy o sytuacji Andrzeja Poczobuta?
- Wiemy o tym, że ma problemy ze zdrowiem, ma problemy z sercem, ale właśnie Andrzej Poczobut jest jedną z tych osób, która jest objęta blokadą informacyjną. To znaczy, my mamy tylko pojedyncze, bardzo skąpe informacje związane z jego stanem zdrowia. One się pojawiają od czasu do czasu, jeżeli na przykład jest jakieś zaostrzenie choroby - przypomniał Pogorzelski.
Dodał, że były także problemy z dostarczaniem paczek i listów do osadzonych. - Ci ludzie po prostu się czują tam osamotnieni, izolowani - powiedział.
Andrzej Poczobut jest w kolonii karnej trzeci rok. - Wiadomo, że nie są to dobre warunki. To jest kolonia karna, to nie ma być hotel, czy też sanatorium, tylko tam się po prostu ludzi karze. Warunki są czasem bardzo trudne. To oczywiście zależy od kolonii - zaznaczył. Jak wymieniał, to m.in. kwestia bardzo ograniczonego wyżywienia, czy braku dostępu do opieki zdrowotnej..
- Więźniowie mają ograniczony dostęp do lekarzy. W ten sposób osoby, które mają jakieś choroby chroniczne, właściwie mają utrudnione leczenie. To też dotyczy Andrzeja Poczobuta, który cierpi na chorobę serca - mówił. Dodał, że przypadki zgonów w koloniach karnych, czy w więzieniach Białorusi, wynikały najczęściej z zaniedbania chorób chronicznych. - To nie były tortury, ci ludzie nie byli zabijani przez przesłuchujących funkcjonariuszy, a właśnie byli zabijani przez to, że ich choroby nie były leczone - mówił ekspert.
Co dalej z Poczobutem?
- Wydaje mi się, że problem jest taki z Andrzejem Poczobutem, że my właściwie nie mamy na kogo go wymienić. W naszych więzieniach nie przebywają obywatele Białorusi, których by można było wymienić na Andrzeja Poczobuta. Przynajmniej byśmy o nich słyszeli, byłaby przynajmniej jakaś sugestia ze strony polskich władz czy białoruskich - mówił dziennikarz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Andrzej Poczobut od trzech lat przebywa za kratami. Reżim "testuje jego wytrzymałość"
Według niego stronę białoruską "bardziej dotykają kwestie gospodarcze, czyli straszenie na przykład zamknięciem granicy". - Myślę, że bardziej kwestie gospodarcze działają na Łukaszenkę, niż kwestie właśnie więźniów politycznych i wymiany więźniów - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: BELTA.BY